Cristiano Ronaldo jak Jan Paweł II

Nie od dziś wiadomo, że jeden piłkarz to za mało, by powstrzymać Cristiano Ronaldo przed upadaniem. Teraz jednak Portugalczyk został oficjalnie najbardziej pilnowanym zawodnikiem w historii. Do opieki nad nim wyznaczono nie jednego, nie dwóch, nie trzech, a nawet nie jedenastu ludzi, ale tysiące. W dodatku uzbrojonych po zęby. Do ochraniania Krystyny i reszty graczy Realu przebywających w Irlandii przydzielono siły równe, tym, jakie strzegły odwiedzającego Zieloną Wyspę Jana Pawła II.

Przygotowujący się do nowego sezonu gracze Realu Madryt przebywają obecnie w Irlandii, gdzie w przyszły poniedziałek rozegrają towarzyskie spotkanie z dublińskim Shamrock Rovers. Będzie to pierwsze spotkanie Galaktikos 2.0 z Ronaldo, Kaką i Benzemą w składzie, więc 12 tys. biletów na nie rozeszło się lepiej niż ciepłe bułeczki i zimne piwo razem wzięte.

Najciekawszy nie jest jednak fakt, że Rovers zagrają przed tak liczną publicznością po raz pierwszy od... no zapewne od Wielkiego Wybuchu. Do ochrony Królewskich, a zwłaszcza Ronaldo zaangażowano siły policji i ochrony, jakie Irlandia poprzednio widziała w 1979, gdy z pielgrzymką przybył Jan Paweł II. Podobno tak nadzwyczajne środki bezpieczeństwa podyktowane są obawą przed tym, że jeśli jakiś łowca autografów podejdzie za blisko, to Ronaldo z przyzwyczajenia przewróci się i dozna kontuzji, a władze i tysiące kibiców Realu potną się kserokopiami jego kontraktu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.