Nikt nie chce koszulki Michaela Owena

Gdzieś w cieniu spektakularnych transferów Realu Madryt i napięcia międzynarodowego oraz rezolucji ONZ w związku z potencjalnym przejściem Francka Ribery`ego do Którejś z Wielkich Drużyn, wszystkim umknęła trochę zmiana barw klubowych, która jeszcze kilka lat temu wzbudziłaby sensację - czyli Michael Owen w koszulce MU. Zapomnieli też o niej fani ''Czerwonych Diabłów'', którzy nie kupili jeszcze żadnej z takich koszulek. Żadnej. Słownie: zero.

Owen, którego jeszcze dekadę temu wszyscy w Anglii uznawali za mesjasza tamtejszej piłki i który na mundialu we Francji, mając numer (20) wyższy niż wiek (18) potrafił zrobić tak 

w ostatnich latach trochę piłkarsko się pogubił w przerwach między zarabianiem 120 000 funtów tygodniowo za łapanie kolejnych kontuzji. W jego powrót do formy wierzą już chyba tylko scjentolodzy, bo oni uwierzą we wszystko.

Z całą pewnością nie wierzą w to z kolei fani Manchesteru United - i podczas gdy w czasie pierwszych dwóch godzin sprzedaży koszulek Cristiano Ronaldo Real opchnął wszystkie 3000 sztuk (a raczej 2700, bo 300 ukradziono ), Manchester Owenowej nie sprzedał ani jednej. To tyle samo, ile w Anglii sprzedało się trykotów Sebastiana Mili z Groclinu. - Owenowi nie przydzielono jeszcze numeru, co może mieć jakiś wpływ na sprzedaż, ale i tak nie spodziewaliśmy się dużego popytu. Nikt jeszcze nawet o taką koszulkę nie pytał.

Może sztab marketingowy Owena powinien powysyłać swoje legendarne już niemal broszurki do wszystkich kibiców MU?