Z Czuba poleca

Hej, hej, tu Z Czuba poleca. Czyli, wiecie, ta rubryka, w której autorzy serwisu Z Czuba polecają czytelnikom serwisu Z Czuba fajne rzeczy.

Piotrek poleca Nilsa Pettera Molvaera

Wobraźcie sobie, że ktoś Was pyta czego słuchacie. Możliwość odpowiedzenia na to pytanie ''wiesz, takiego norweskiego trębacza jazzowego'' jest już wystarczającym powodem, żeby zainteresować się Nilsem Petterem Molvaerem. Ale jeszcze lepszym powodem jest jego muzyka łącząca jazz z elektronicznymi podkładami, niekiedy delikatnie zahaczającymi o hip hop, niekiedy sięgającymi co bardziej odjechanych okolic rockowych. I zawsze zabierająca słuchacza w podróż międzygwiezdną. To nie pykanie solówek i prężenie sonicznych muskułów, ale fascynujące opowieści, w których słowa są doskonale zbędne. Zresztą, niech sam Wam opowie, tak jak umie najlepiej:

Kostrzu poleca piosenkę Dirty Three ''Sue's Last Ride''

Ponieważ redaktor tego cyklu ciągle ma do mnie pretensje o zbyt długie wpisy, dziś będzie krótko: ''Sue's Last Ride'' to najlepsza piosenka i może w ogóle najlepsza rzecz na tym świecie obok śmiechu dziecka, zachodu słońca i tekstu ''yupi ka yey motherfucker''. Rzekłem.

(''Czysta'' wersja do higieny intymnej tutaj )

Patrolowy Miszeffsky poleca serię patrolowo-strażową Sergieja Łukjanienki w wersji kinowej, jak i książkowej

Dla wszystkich tych, dla których rosyjska fantastyka kończy się na braciach Strugackich i Kirze Bułyczowie, a rosyjskie produkty eksportowe na wódce, Juriju Żirkowie i piciu wódki z Jurijem Żirkowem, mam dziś niespodziankę. Tą niespodzianką jest to, że są to opinie mylne. Czego dowodzi cykl książkowy Sergieja Łukjanienki, składający się z ''Nocnego patrolu'', ''Dziennego patrolu'', ''Patrolu zmroku'' i ''Ostatniego patrolu''. W cyklu tym odwieczna i delikatna niczym chińska gimnastyczka równowaga pomiędzy Światłością i Ciemnością pilnowana jest przez Innych, obdarzonych nadnaturalnymi zdolnościami członków Nocnego i Dziennego patrolu. Kawał dobrej literatury - dodatkowo dwie pierwsze części zostały zekranizowane (pod tytułami ''Straż nocna'' i ''Straż dzienna''), zamieniając kawał dobrej literatury w kawał dobrego kina. I udowadniając, że Rosjanie za marne kilka milionów dolarów potrafią zrobić przyzwoite kino fantastyczne z porywającymi efektami, w którym Wielki Mag nie jest grany przez walonki sierżanta Rozgorowa. Do książek i filmów polecam, jakżeby inaczej, piwo.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.