Najdroższy piłkarz świata już... nie zagra w Wietnamie

Kilka tygodni temu donosiliśmy Wam o tym, że Denilson, najdroższy piłkarz świata sprzed dekady, przeszedł do ligi wietnamskiej, a ściślej rzecz biorąc do klubu o poetyckiej nazwie Cement FC. Zanim jednak ucichły fanfary, opadło confetti, a nowi koledzy z drużyny zdążyli sobie z nim zrobić pamiątkowe zdjęcia, Brazylijczyk zakończył swoją przygodę z azjatyckim futbolem. Która, dodajmy, trwała całe 45 minut. Plus doliczony czas gry.

Pojawienie się byłego piłkarza Betisu Sewilla w Wietnamie doprowadziło tamtejszych fanów do amoku. Kibice Cementu odpalali na treningach z jego udziałem race, machali flagami, wymyślali szczepionkę na krótkowzroczność i nowe metody zimnej fuzji , a opuszczającego murawę zawodnika ''odprowadzała'' do domu kawalkada skuterów. Fani wietnamskiej drużyny byli nieco mniej szczęśliwi, kiedy ich nowa wielka gwiazda opuściła dwa pierwsze spotkania z powodu kontuzji.

Gdy jednak Denilson w niedzielę po raz pierwszy wybiegł na murawę w, ekhm, cementowej koszulce, radość wróciła. Jak jednak śpiewali klasycy ''w życiu piękne są tylko chwile'' , a chwila ta dla kibiców Cementu trwała dokładnie jedną połowę. Brazylijczyk błysnął kilkoma niekonwencjonalnymi (jak na wietnamską ligę) zagraniami, strzelił ładną bramkę z rzutu wolnego, a na drugą część meczu trener już gwiazdora nie wypuścił z powodu urazu prawej nogi. Z jego też powodu (urazu, nie trenera) Denilson postanowił ostatecznie opuścić drużynę, mówiąc jej ''czołem'' czyli w tubylczym języku ''chao ong''.

Pomocnik, który swój kontrakt z Cementem podpisał podobno ''z miłości do piłki'', uczucie do tej wietnamskiej wycenił dokładnie na 17 000 dolarów. Jego kontrakt gwarantował mu bowiem 12 000 zielonych za samo wybiegnięcie na boisko i kolejne 5 000 od każdej strzelonej bramki. Wietnam pełen jest teraz nielegalnych piłkarskich imigrantów chętnych do zarobienia takich pieniędzy w 45 minut. Jedną bambusową łódką przypłynęli już tam ponoć Luis Figo, Eusebio i lewa noga Zvonimira Bobana.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.