Szukamy Gortatowi miejsca w historii

Nie ma wątpliwości - Finały NBA są dla Marcina unikalną szansą na zdobycie największego koszykarskiego trofeum, a przy okazji lukratywnego kontraktu na przyszłe sezony kariery. Gortat walczy jednak przede wszystkim o miejsce w historii koszykówki. Postanowiliśmy spojrzeć wstecz na finałowe dzieje i znaleźć Polakowi potencjalnych odpowiedników.

Gortatów przeszłości można szukać na rozmaite sposoby. Można szukać wśród rezerwowych centrów, grających 10-15 minut w meczu, będących na drugim planie, ale zdobywających ważne kosze, zbierających ważne piłki. Można też szukać wśród zmienników grających 20-30 minut, odgrywających na parkiecie określoną, wąską rolę. I w końcu można szukać Gortatów wśród uczestników nie mających wpływu na przebieg rywalizacji.

Bo tak naprawdę nie wiemy, kim będzie Marcin Gortat po zakończeniu serii Lakers-Magic - w jaki sposób zostanie zapamiętany przez ogół fanów NBA. Po pierwszych dwóch meczach ciężko o tym wyrokować. Wyróżnił się w pierwszym spotkaniu, w drugim nieco zawiódł. W trzecim tendencja zniżkowa może się pogłębić, może też być lepiej. Może być długo nijako, a w ostatniej minucie jego kosz zaważy na zwycięstwie Magic. Chcemy zaproponować cztery odmienne losy rezerwowych centrów grających w finałach sprzed dekady. Każdy los będzie w pewnym stopniu zbieżny z tym, który może przypaść Marcinowi.

Bill Wennington czyli jakiś rezerwowy center wielkich Mistrzów. Jeśli można odgrywać na parkiecie rolę trzecioplanową, taką właśnie spełniał w finałach rezerwowy środkowy Chicago Bulls drugiej połowy lat 90-tych.W serii Bulls-Supersonics w 1996 roku notował średnio 2.8/0.5 zbiórki w ciągu 7 minut gry. W kolejnych finałach, przeciw Jazz w ogóle nie wychodził na parkiet. W 1998 roku, kiedy Bulls zdobywali swój ostatni tytuł mistrzowski, Bill notował 1.3/1.0 w ciągu 5 minut na parkiecie. Takiej roli w historii finałów, choć wieńczonej pierścieniami, Gortatowi nie życzymy.

Brian Williams/Bison Dele czyli ten rezerwowy center wielkich Mistrzów. Bison Dele, wówczas nazywający się Brian Williams, grał w Chicago Bulls tylko przez jeden sezon 1996/97 i wystąpił w jednym finale - to okazało się wystarczająco dobrą promocją, by w kolejnym sezonie podpisać kontrakt z Pistons, gwarantujący zarobki na poziomie ponad 4 milionów za sezon. Dele w finałach Bulls-Jazz nie grał równo, ale miewał momenty znamionujące jego wielki talent (w meczu numer 3 miał 16 punktów i 6 zbiórek). Gortatowi oczywiście życzymy równie udanych meczów, jednak odradzamy podążanie ścieżką Bisona (trzy lata po pamiętnym finale odechciało mu się grać w kosza, a w 2002 roku stało się to ).

Chris Dudley czyli ten nieudany zastępca lidera finalistów. Howardowi ciągle grozi niebezpieczeństwo wykluczenia z któregoś spotkania w związku z ilością przewinień technicznych. Gortat już raz pokazał, że potrafi zastąpić Dwighta w play-offs. Czy potrafiłby unieść taki ciężar w finałach? Chris Dudley zastąpił kontuzjowanego Patricka Ewinga w połowie finałów konferencji w 1999 roku i wychodził w pierwszej piątce również podczas finałów przeciw San Antonio Spurs. Do czasu. Zupełnie nie sprawdził się w tej roli (1.2/3.8 punktów/zbiórek w ciągu niemal 16 minut gry całej serii) i już od trzeciego meczu jego rolę odgrywał ktoś inny...

Marcus Camby czyli ten świetny zastępca lidera finalistów. Jeśli Gortat nie będzie Dudleyem, mógłby być jego młodszą, zdolniejszą i lepiej grającą w obronie alternatywą. Marcus był dokładnie w wieku Gortata, gdy przyszło mu zastąpić legendarnego Pata Ewinga, a w finałowej potyczce notował średnio 9.6/7.8/2.0 punktów/zbiórek/bloków w ciągu 27 minut gry. A później stał się jednym z najlepszych obrońców ligi - nie musimy wam mówić, że takiej przyszłości (choć z mniejszą ilością kontuzji) życzymy Marcinowi.

Są to tylko cztery przykłady - niewątpliwie da się znaleźć więcej ścieżek, którymi Gortat powinien, albo nie powinien podążać. Znacie lepsze, bliższe profilowi Marcina przypadki z finałów NBA? Potraficie ich znaczenie (bądź brak znaczenia) udowodnić? Prosimy o przysyłanie propozycji na Zczuba@g.pl z dopiską w tytule "Gortaty przeszłości". Najfajniejsze wybierzemy i będziemy publikować podczas dzisiejszej relacji na żywo z trzeciego meczu Lakers-Magic.

Spiro

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.