Najdziwniejsza bramka sezonu

Są sytuacje, kiedy piłkarskie truizmy nabierają sensu. Na przykład ten, że gra się, dopóki sędzia nie zagwiżdże. To jedna z takich sytuacji.

Do dziwacznej sytuacji doszło podczas meczu drugiej ligi norweskiej między Skeid Oslo i LovHam. Beau Molenaar, bramkarz tej pierwszej drużyny, bolesnie przekonał się, że przywilej korzyści może być bronią obosieczną. Rywale atakowali, ale ich akcja zatrzymała się po podaniu do napastnika stojącego na pozycji spalonej. Molenaar spokojnie złapał piłkę, po czym wyrzucił ją przed siebie chcąc wykonać rzut wolny.

Sęk w tym, że żadnego rzutu wolnego nie było, skoro piłkę i tak przejął Skeid. Molenaar połapał się w regulaminowych niuansach dopiero wtedy, kiedy napastnik rywali Arve Walde przejął leżącą na ziemi piłkę i strzelił gola. Wyglądało tak:


Gigantisk Keeperbroler - The top video clips of the week are here

Ignorantia iuris nocet - mówili już starożytni i jak pokazuje doświadczenie, warto czasami ich słuchać.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.