Tom Henning Ovrebo sędziował mecz Chelsea - Barcelona bardzo źle popełniając kilka naprawdę grubych pomyłek. Nic więc dziwnego, że Guus Hiddink był po meczu wściekły z lekką nutką teorii spiskowych:
Ok, rozumiem, emocje. Nie mam pretensji. Ale są pewne słowa, których akurat Hiddinkowi wypowiadać nie wypada:
Jeśli Hiddinkowi szwankuje pamięć lub nie ma czasu się zastanowić, to ja mu chętnie odpowiem. Ja widziałem coś gorszego, a co najmniej równie złego. Wyglądało tak:
Czas na zagadkę, na którą odpowiedź brzmi Guus Hiddink. Kto wtedy był trenerem Korei? I na drugą: co powiedział po meczu z Hiszpanią, w którym sędzia nie uznał dwóch bezdyskusyjnie prawidłowych goli?
W zasadzie wszystko, co chciałbym po tamtych słowach odpowiedzieć Hiddinkowi powiedział Carles Puyol:
Dalsza część tamtej wypowiedzi Puyola brzmi zaskakująco zbieżnie z tym, co w środę mówił Hiddink:
Guus Hiddink po meczu z 2002 r. mógł milczeć. Mógł ominąć ten temat, albo najlepiej choćby kurtuazyjnie wspomnieć o nie najlepszym sędziowaniu. Wolał jednak udawać, że nic się nie stało i że świat niesłusznie czepia się jego i jego piłkarzy. Swoimi słowami legitymizował brudne gierki lub w najlepszym razie skrajną i skandaliczną nieporadność sędziów, których ofiarą padli ich rywale.
Byłem zniesmaczony po meczach z Włochami i Hiszpanią i ówczesne wypowiedzi Holendra nie osłodziły mi życia. Dlatego dziś nie potrafię nie mieć choć delikatnego wrażenia, że akurat Hiddink w jakimś sensie dostał to, na co zasłużył.
Piotr Mikołajczyk