Miejsce akcji:
Mała speluna na małym osiedlu dużych bloków w dużym mieście. Speluna o wdzięcznej nazwie Pingwin, wdzięcznym personelu i wdzięcznej załodze stałych bywalców.
Występują:
Janusz - właściciel i barman Pingwina, emerytowany wuefista, niespełniony chodziarz. Potrafi godzinami o sporcie, ale potrafi też wiele innych ciekawych rzeczy - na przykład świetnie wykonuje moonwalk.
Muczi - do Pingwina zagląda dość często, ale to nie tylko kwestia piwa. Muczi poi się obecnością przyjaciół, którzy pomagają mu w pokonywaniu zakrętów życiowych, często związanych ze złym wyjściem z progu.
Ejsi - niezależnie od rozwoju sytuacji, nie złapiesz go na spalonym. Nie ogląda sportowych transmisji do końca, bo zawsze zasypia. Jest to jednak ignorancja pozorna - Ejsi ma teczki na wszystko, co go otacza.
Wiki - niezastąpiona w rozstrzyganiu spornych kwestii. Potrafi schłodzić gorącą głowę Mucziego, Ejsi tylko wobec niej tępo ripostuje, a Janusz po prostu chce ją mieć w swoim barze.
Paweł - słyszał o Adamie Małyszu, Jerzym Dudku, Otylii Jędrzejczak i Olisadebe. Innych sportowców wciąż poznaje dzięki swojej dziewczynie, Wiki, którą kocha wielce .
Niewyraźny Robert
Odcinek 7 - Czekając na Godota
- O której on będzie?
- Już powinien być.
- ...
- ...
- Gdybym wiedziała, że dzisiejsze spotkanie będzie takim czekaniem na Godota, wzięłabym jakąś książkę, na przykład Czekając na Godota. Powiedzcie coś.
- Nie na Godota, tylko na Roberta. Że też nikt nie napisał jeszcze o nim książki.
- Napiszą. Jestem pewien. A później będzie ekranizacja...
- I kanonizacja.
- Film akcji. Widzę to - w ostatniej scenie okaże się, że Robert cały czas pił piwo w Pingwinie, podczas gdy inspektor i herszt mafii szukali go symultanicznie - nie znaleźli ani w klubach nocnych, ani na statkach handlarzy narkotyków, ani w sektorze hoolsowym Kanonierów Witnica...
- Ani w domu matki. Będzie też odważna scena erotyczna...
- Podczas której Robert będzie pił piwo w Pingwinie.
- Chcecie coś z baru? Bo muszę zająć się wypełnianiem PIT-ów, to mi zajmie parę minut.
- O! Janusz też nam znika. Piwo Januszu. Zanim odejdziesz.
- Tym razem możemy być przynajmniej spokojni o powrót. Powrotu Roberta w ogóle nie mogę sobie wyobrazić. To znaczy mogę, ale opierając się o powroty, których już w swoim życiu doświadczyłem.
- Na przykład Robert wróci w koszulce Washington Wizards i nawet go nie poznamy.
- Wciąż będzie zamawiał piwo odchylając się do tyłu i wyciągając język, ale jakoś tak mniej skutecznie.
- WTF?
- Piją do powrotu Michaela Jordana. Koszykarz z Chicago, który wrócił do koszykówki, ale nie wrócił do Chicago.
- Bejbe! Myślisz, że nie wiem, kto to Jordan? Przecież razem oglądaliśmy Kosmiczny Mecz .
- A która akcja ci się najbardziej podobała w Kosmicznym Meczu?
- Jak R. Kelly śpiewał I believe I can fly.
- ...
- Najprawdopodobniej wróci trochę jak Magic Johnson.
- Wiki?! Jak to? Z HIV???
- Nie głuptasie. Po prostu rozregulowany i otyły. W końcu po świętach wraca.
- Albo wróci, ale w blasku fleszy i przy asyście jakiejś antyalkoholowej organizacji. Janusz nie będzie mógł mu dać piwa, bo będą patrzyli na ręce i zarzucali, że sprzedaje nietrzeźwemu.
- By sprawdzić nietrzeźwość Roberta, będą mu rwali te jego rude włosy z głowy.
- Boże, chłopaki, o czym wy pieprzycie?
- Piją do powrotu Lance'a Armstronga, takiego kolarza, którego komisja antydopingowa strasznie maltretuje i w zasadzie nie wiadomo, czy nie słusznie.
- Paweł! Jestem w szoku. Nie wiesz kto bzyka Sheryl Crow?
- Ten Armstrong bzyka moją kochaną Sheryl? Bez jaj!
- No... Prawie bez jaj. Bzykał.
- Albo wróci na Ahonena. Próg ''Pingwina'' przekroczy dziarsko, idąc do baru będzie wprawnie korygował swoją pozycję, każdy podmuch wiatru obróci na swoją korzyść, stanie przy barze, jedna noga w lekkim wykroku, i weźmie piwo. I cały czas kamienna twarz.
- Z tym piwem to raczej jak Lars Bystoel. Poza tym Ahonen jeszcze nie wrócił.
- Robert też.
- A niby jak inaczej ma wrócić Ahonen? W każdym razie jestem pewien, że niezależnie od formy, nadal będzie konsekwentny w negowaniu istnienia mimiki twarzy. Mi się wydaje, że Robertowi też powieka nie drgnie. Choć będę uważnie to obserwował.
- Jest też czarny scenariusz. Robert wraca, zamawia piwo, bierze łyka i po 3 sekundach - bach! - ręka nie wytrzymuje, kontuzja, sina cała się robi, Robert piwa nie kończy... I w ogóle ubrany jest w idiotyczne seledynowe polo.
- To raczej seledynowy scenariusz, ale faktycznie najgorszy.
- Raczej siny scenariusz! Ręka Gołoty była sina.
- Siny? Jest taki kolor? Bardziej...
- Albo wróci z obywatelstwem Słowenii.
- Nasz Robert jak Marlene Ottey? Ejsi, to porównanie z miejsca przebija się do top five najgłupszych rzeczy jakie kiedykolwiek zrodziły się w twoim umyśle. Zaraz obok niesławnego wywodu na temat tego, że srebrny medalista z Seulu w zapasach, Andrzej Głąb, przetopił swój medal na kilka podobizn Jezusa, które teraz sprzedaje na Allegro.
- To prawda przecież. Myślę, że przedstawiłem wam wystarczającą liczbę dowodów. Ale wy jesteście, nomen omen, głąby. Ja tam swoje wiem.
- To co panie i panowie? Jeszcze piweczko? Januszu!
- Słucham?
- Jeśli to nie namiesza w twoim zeznaniu podatkowym, to byśmy nabyli u ciebie jeszcze po browarze.
- Nie wiesz może kiedy Robert wreszcie wróci od matki? Doczekać się nie możemy.
- Nie rozumiem. Jak to kiedy wróci?
- No mówiłeś, że to dziś, specjalnie przyszliśmy żeby to oblać.
- Ale przecież Robert jest tu od pół godziny! O tam stoi, z piwem, na tle gobelinu.
- ...
- ...
- ...
- O ja...
- Cześć Robert!
- Tęskniliśmy!
- Živjo
- Co?
- To ''cześć'' po słoweńsku.
- ...
- Drgnęła mu powieka!
Koniec.
Autorzy Pingwina , Spiro&Kostrzu, piszą również blogi, na które serdecznie zapraszają tych, którym jeszcze mało.
Poprzednie odcinki serialu znajdziecie tutaj .