Złotouści miesiąca - Spontan myśli technicznej

Komentatorzy najwidoczniej baczą na nasz cykl, bo ostatnie tygodnie były dość jałowe krasomówczo. Stąd zamiast złotoustych tygodnia, miesięczny wypis wpadek. Zapraszamy.

Zacznijmy od niedobitków po sezonie skoków narciarskich. Na wokalu oczywiście Włodzimierz Szaranowicz, który na skoczni w Planicy świętował 60-te urodziny. Zczuba śle opóźnione życzenia - polski sport niewątpliwie miałby jakiś problem bez głosu Szarana, a my byśmy mieli problem z krasomówczym cyklem. Zatem jubileuszowo, zamilknijmy i posłuchajmy:

- Nasz Orzeł z Wisły wrócił do gniazda, by nas karmić swoimi skokami (o zwyżce formy Adama).

- To tak, jak kiedy rozkręca się zabawa, a ktoś wchodzi i mówi, żebyśmy byli ciszej (o przerywanym przez organizatorów konkursie).

- To był dobry skok, ale nie bardzo. Nie tak dobry, żebyśmy mieli go gratulować.

- Niektórzy mają problemy mentalne, które wciskają ich tutaj w śnieg na buli.

Ostatni miesiąc, to sporo piłki nożnej. Tak jak wspomnieliśmy, komentatorzy może nie rozpieszczali, ale w ciągu miesiąca uzbierało się trochę pięknych tekstów:

- Niektórzy narzekają na zbytnie wyrachowanie w grze Liverpoolu, ale ja nie rozumiem, jak można krytykować za doskonałość. W takim razie posiadacze Mercedesów, Audi i BMW powinni przesiąść się na Syrenę, tam to dopiero będą mieli pełen spontan myśli technicznej! (komentator meczu Liverpool - AstonVilla).

- To jest taka żółta kartka, jak moje świadectwo z czerwonym paskiem z podstawówki (po brutalnym wślizgu od tyłu, który skończył się tylko żółtą kartką - mecz TSV 1860 Monachium i FSV Frankfurt).

- Karim dzisiaj bardziej przypominał karimatę (po nieudanym występie zawodnika Lyonu w jednym z meczów Ligi Mistrzów).

- Wektory prędkości się im zsumowały! (W nSport, mecz Liverpool - Real,po czołowym zderzeniu dwóch zawodników).

- No, jednak jak większość ludzi, jest tylko człowiekiem (Wieszczycki podczas derbów Warszawy, po swojej pomyłce).

- Krzynówek z Rogerem i Smolarkiem są w trójkącie (...) Smolarek zamierza pokazać swoje walory (Dariusz Szpakowski w meczu Polska - San Marino).

- Wszyscy na stadionie krzyczą Leeeeooo, Leeeooo i słusznie! Bo przecież nie zmienia się koni na środku rzeki (Tomasz Zimoch podczas meczu z San Marino).

To by było na tyle. Kochani. Jeśli gdzieś, kiedyś usłyszycie wpadkę komentatorską, wysyłajcie ją na naszą skrzynkę. Komentatorzy@g.pl czekają na was. Czekamy na pomoc w kolekcjonowaniu sprawozdawczych lapsusów. Z góry dzięki.