Bezsenność w Seattle (z powodu futbolowej gorączki)

Wczoraj rozpoczął się nowy sezon MLS, rozpoczął się z takim entuzjazmem, jakiego piłkarska Ameryka nie widziała od czasu prezentacji Davida Beckhama w LA. Inauguracja sezonu odbyła się w Seattle, gdzie nowy miejscowy klub, Sounders, przy niesamowitej atmosferze na trybunach, rozbił New York Red Bulls 3:0.

Drużyna piłkarska Seattle Sounders powstała 35 lat temu, ale nigdy nie występowała w MLS. Przez ostatnią dekadę rządziła w USL, niższej klasie rozgrywkowej Ameryki Północnej. Inauguracja drużyny w szeregach MLS i inauguracja całego sezonu MLS była wczoraj wydarzeniem sportowym numer jeden w USA i zaprzeczyła opinii, że w Stanach liczy się tylko baseball, futbol amerykański i koszykówka. Ligi NBA wprawdzie w Seattle już nie ma, ale NFL i MLB mają się dobrze. Nie stanowią jednak dla Sounders konkurencji, skoro na mecze nowego klubu potrafi przyjść niemal 33 tysiące widzów. Naprawdę szacun.

Gwiazdą spotkania był młody kolumbijski napastnik, Fredy Montero, który pod nieobecność kontuzjowanego Fredrika Ljungberga (sic!) poprowadził swoją nową drużynę do zasłużonego zwycięstwa. Gdy w szeregach Sounders pojawi się słynny Szwed, drużyna z zimnego stanu Waszyngton może stać się czarnym koniem MLS, o ile nie stanie się nowym Los Angeles Galaxy. Tymczasem wygląda to naprawdę bardzo obiecująco. Piłka nożna w USA trzyma się mocno.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.