Wielkie polskie powroty sportowe

Adam Małysz znów lata daleko i mówi się, że wrócił stary Orzeł z Wisły. Jeśli okaże się, że faktycznie znowu przeskakuje skocznie i ''przelatuje rywali'' będzie to z pewnością efektowny powrót do wielkiej formy. W polskim sporcie było jednak już jednak wiele równie ciekawych powrotów - oto kilka z nich.

Powrót piłkarzy z Korei i Japonii/Niemiec/Austrii i Szwajcarii - wszystkie je można scharakteryzować jednym słowem - ''szybkie''. Gdyby dodać drugie, brzmiałoby ono ''bardzo''. Pobyt naszych na Mundialach i Euro z Małyszem łączy jeszcze coś - można powiedzieć, że nasi piłkarze na te imprezy tylko skoczyli.

Powroty Franciszka Smudy - mamy wielkie tradycje jeśli chodzi o powroty z dalekich podróży. Wracali siatkarze, wracali szczypiorniści, wracali piłkarze. Specjalistą od tego rodzaju powrotów jest Franciszek Smuda, który prowadząc Widzew w 1997 na 5 minut przed końcem meczu przegrywał z Legią 0:2, żeby wygrać 3:2 i zapewnić łodzianom mistrzostwo. Po 11 latach prowadził zaś Lecha w Pucharze UEFA, co zaowocował między innymi tym, że niegrzeczne dzieci w Austrii zamiast potworem w szafie straszy się obecnie Rafałem Murawskim .

Powrót Janusza Wójcika z Balu Mistrzów Sportu - od zawsze było wiadomo, że Wójt lubi alkohol jak koń owies, a Cristiano Ronaldo żel. Lubił go tak bardzo, że nie przeszkadzał mu nawet w siadaniu za kółkiem, dzięki czemu powrót byłego selekcjonera z Balu Mistrzów Sportu w 2006 zamiast w domu, skończył się na nagłówkach gazet. Drogowe wyczyny ówczesnego posła Samoobrony zwróciły uwagę policjantów, którzy kazali mu dmuchać w balonik. Okazało się, że miał 1.48 promila alkoholu. Niedługo potem Wójcik wziął udział w akcji ''Lato bez procentów'', a anegdotka o tym, że wraca z imprez tramwajem numer ''Mercedes'' robiła karierę. No przynajmniej aż nie przyćmiła jej historia o tym, jak na pytanie czemu go nie ma na treningu Wójcik odpowiedział ''Tu nie ma co trenować, tu trzeba działać!''. Prawdopodobnie dzięki owemu działaniu obecnie znany jest jako Janusz W.

Powroty do polskiej ligi - polscy piłkarze po bardziej udanych lub bardziej matusiakowych podbojach zagranicznych lig przeważnie wracają na polskie boiska. Losy tych efektownych i często nagłaśnianych come backów są bardzo różne - czasem okazuje się, że Ci których za granicą mylono z chłopcami do podawania ręczników u nas znów są gwiazdami , a czasem że stwierdzenie ''stary człowiek a może'' bywa mocno przesadzone . Bywa nawet, że gwiazdy wracają w roli szalonego reportera i fryzurowego potentata.

Powroty Andrzej Gołoty - co jakiś czas powracający na ring Andrew wrósł w krajobraz polskiego sportu niczym Dudek w ławkę Realu. Zmuszanie kibiców do oglądanie jego kolejnych nieudanych come backów to naszym zdaniem najboleśniejszy cios poniżej pasa autorstwa Gołoty.

Powrót z Wrocławia - Dolny Śląsk to ostatnimi czasy miejsce pielgrzymek polskich zawodników, działaczy i trenerów. Powroty z Wrocławia przeważnie odbywają się w towarzystwie zastępów dziennikarzy i często bez sporej części nazwiska .

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.