Pobili sie parahokeiści

W środę w Vancouver miał miejsce mecz pomiędzy reprezentacjami Kanady i USA w hokeju na sledge'ach - dyscyplinie paraolimpijskiej dla osób z niedowładem kończyn dolnych lub po ich amputacji. Jak okazało się na sekundę przed końcem tego spotkania, sprawne nogi nie są potrzebne do solidnego mordobicia.

Hokej to fajna, szybka gra, ale jej fajność polega głównie na ustawowych bójkach. Przynajmniej dla nas. Oglądalibyśmy pewnie nawet ''Gwiazdy tańczą na lodzie'', gdyby uczestnicy tego programu serwowali sobie body-checki i prawe sierpowe. Po ostatnich wydarzeniach stajemy się więc także fanami paraolimpijskiej odmiany hokeja.

Bójka rozpoczęła się gdy bramkarz Kandyjczyków, Paul Rosen został na 1,7 sekundy przed końcem meczu staranowany przez Taylora Chace'a z USA. Na pomoc pośpieszył mu kapitan gospodarzy, Jean Labonte, a zaraz po nim pośpieszyły, w kierunku najbliższych zawodników drużyny przeciwnej, pięści pozostałych graczy. Wielka bójka trwała jeszcze chwilę, dopóki rzucającym się na siebie i rozgrywającym klasyczne ''solówki'' zawodnikom nie przerwał sędzia Derek Berkebile, który mediował na tyle skutecznie, że po paru minutach hokeiści zgodzili się wymienić uściski dłoni.

To był dobry młyn

- powiedział reprezentant Kanady, który spędził go okładając się pięściami z Gregiem Westlakem. Potem dodał:

Dzień w dzień próbujemy udowodnić, że nasz sport jest dobrym sportem. Oczywiście to co się stało go nie definiuje, ale jest jego częścią. Gramy fizycznie oraz uwielbiamy współzawodnictwo i o to w tym wszystkim chodzi.

Jak dorośniemy to chcemy być takimi twardzielami jak hokeiści. No, oprócz tych dwóch:

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.