Faceci w czerni i w bieli

Montreal Canadiens w piątek wygrali 4:2 z Colorado Avalanche, co mimo sześciu bramek i jednej bójki nie było widowiskiem specjalnie ciekawym. No chyba, że ktoś ten mecz oglądał na kanale Altitude Sports and Entertainment działającym w Kolorado - wtedy mógł przez chwilę poczuć się jak dekady temu, bo druga tercja transmitowana było w bogatej odcieni kolorów. Gdzie ''kolorów'' równało się w tym przypadku stwierdzeniu '' dwóch kolorów - czerni i bieli''. Innymi słowy: było monochromatycznie.

Transmisja przez 20 minut meczu wyglądała mniej więcej tak: 

Nie wiemy ilu widzów w tym czasie zaczęło regulować odbiorniki, tłuc w nie, a może nawet, o zgrozo, zajrzało do instrukcji. Czegokolwiek jednak nie próbowali, pomóc nie mogło. Czarno-biały obraz nie był bowiem dziełem awarii, a ludzi z telewizji, która chcąc uczcić 100-lecie Habs, postanowił część ich meczu z Avalanche pokazać w starym dobrym stylu i odrzucić wszystko, co ludzkość wykombinowała od czasu wynalezienia technicoloru. Wątpimy, by 100 lat temu w Kolorado oglądano mecze w dwóch kolorach, skoro pierwsza udana transmisja telewizyjna miała miejsce w 1928 - blisko 19 lat po powstaniu Canadiens, ale inicjatywa co najmniej fajna. ''Wspomnień czar'' chciałoby się powiedzieć, gdyby nie to, że sami jesteśmy za młodzi, żeby pamiętać bikolor w tv i monochromatyczność, tak samo jak Czarną Wołgę, Piaskowego Dziadka i skład hokejowej reprezentacji Polski w latach 60. znamy tylko z opowieści.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.