NBA anulowała historyczny wyczyn LeBrona

Po środowym meczu między Cleveland Cavaliers i New York Knicks w świat poszły trzy liczby: 52, 10 i 11, czyli, odpowiednio, punkty, zbiórki i asysty LeBrona Jamesa. To był pierwszy od 34 lat przypadek aby zdobywca 50 punktów zaliczył przy okazji triple double. Ten kawałek najnowszej historii NBA został jednak przez samą ligę wymazany dwa dni później - uznano bowiem, że dziewiątą zbiórkę zapisano na koncie LeBrona omyłkowo. ''Wszystkie mecze NBA są ponownie oglądane dla zapewnienia dokładności statystyk'' - brzmi oficjalny komentarz ligi. ''Cleveland może nas pocałować w dupę'' - brzmi komentarz nieoficjalny.

Dziewiąta zbiórka Jamesa, a w zasadzie jej brak wyglądał tak:

To było triple double czy nie było? Nasza pierwsza myśl brzmiała ''nie'', ale po tym jak zaczęto nam tłumaczyć, że warunkiem koniecznym do zaliczenia zbiórki jest uzyskanie kontroli nad piłką po niecelnym rzucie, a Ben Wallace jej nie opanował, wstrzymaliśmy się od głosu. Zabrała go za to liga i po obejrzeniu zapisu wideo naniosła poprawki na pomeczowy protokół. 52, 9 i 11 to nadal niesamowity wyczyn, no ale wiecie jak jest - to trochę jak zajęcie czwartego miejsca na igrzyskach.

Komentarze z obozu Cleveland, jak się łatwo domyślić, są tendencyjne:

To zabawne. [...] Nigdy nie słyszałem o czymś takim w historii mojego oglądania koszykówki, a na pewno odkąd gram.

- Maurice Williams, klubowy kolega

Najbardziej zadziwiające jest to, że ktoś poświęcił swój, mam nadzieję, cenny czas, żeby przyjrzeć się jeszcze raz tej akcji. Jeśli zamierzają tak robić, jest parę rzeczy w moich statystykach na które chciałbym żeby zerknęli.

- Zydrunas Ilgauskas, klubowy kolega i kandydat na pierwszego gracza NBA, któremu anulowano wszystkie statystyki

Może nie znam definicji zbiórki... ale nie wygląda mi na to, że Ben miał wtedy kontrolę nad piłką

- Mike Brown, trener Cavs

Sam LeBron nie powiedział nic, ale zaraz po ''historycznym'' meczu twierdził:

Nie gram dla numerków. Po prostu robię swoje.

Skoro tak, zakładamy, że James jest absolutnie nie wkurzony, że umniejszono rangę jego wielkiego wyczynu. Ale nie zdziwilibyśmy się gdyby LeBron bronił swojego triple double, np. mówiąc, że zbiórka była, tylko to była krabia zbiórka .

Fani Cavs są w ostatnich dniach wielkimi zwolennikami przeróżnych spiskowych teorii. Najpierw byli oburzeni, że Mo Williams nie został wybrany do Meczu Gwiazd, później, że został po raz drugi pominięty przy ogłoszeniu zastępstwa dla kontuzjowanego Jameera Nelsona. ''Rebound-gate'' to dla nich potwierdzenie tego, że NBA z jakiegoś powodu postanowiło Cavsom dopiec. Są tacy, którzy w związku z anulowaniem dziewiątej zbiórki Jamesa domagają się także zabrania trzech z 61. punktów jakie dwa dni wcześniej, także przeciwko New York Knicks, rzucił Kobe Bryant. A argumentują to tak:

Rozgoryczenie kibiców rozumiemy, nie rozumiemy natomiast decyzji NBA. Nie chodzi o to czy zbiórka była czy jej nie było - po prostu nie spodziewaliśmy, że liga postanowi dać prztyczka w nos prawdopodobnie największej swojej gwieździe i anulować historyczne osiągnięcie, które przecież są solą każdej ligi i podtrzymują zainteresowanie fanów. No ale słowo się rzekło, zbiórkę odwołało i LeBron zamiast 10. miał ich w meczu z Knicks 9, a Ben Wallace - zamiast jednej - dwie.

I gdyby nam ktoś jeszcze potrafił wytłumaczyć jak można być centrem w NBA i mieć w całym meczu tylko dwie zbiórki...

kostrzu

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.