Guns of Detroit

Detroit Red Wings w 46. meczach tego sezonu zdobyli już 173 bramki i pod tym względem są zdecydowanie najlepszą ekipą w NHL. Powodem takiej skuteczności obrońców Pucharu Stanleya może być dość oryginalny trening strzelecki - kojarzący się raczej z oglądaniem ''Kryminalnych'' niż Eurosportu.

Już drugi raz z rzędu hokeiści z Miasta Motorów zostali zaproszeni przez kalifornijską policję do wzięcia udziału w szkoleniu z członkami jednostki specjalnej SWAT. Mieli odtwarzać scenariusze, które funkcjonariusze znają z pracy, my z Counter-Strike'a, a zawodnicy Wings z telewizji. Na szczęście ludziom zawodowo uganiającym się za krążkiem nie dano prawdziwej broni, ale sprzęt paintballowy.

Tegoroczne ćwiczenia polegały na próbach dorwania centra Krisa Drapera, który odgrywając rolę Tego Złego zabarykadował się w jednym z pomieszczeń razem z trenerem Mikiem Babcockiem. Reszta drużyny, podzielona na grupy, miała ich ująć. Choć wszystko było tylko zabawą, przyzwyczajenia wyniesione z oglądania filmów gangsterskich i seriali kryminalnych wzięły górę. Prawoskrzydłowy Dan Cleary został trafiony w głowę i krwawił, a Thomas Holmstrom żalił się, że ma siniaki na plecach, ramieniu, biodrze i nodze.

Ostatecznie jednak Drapera otoczono w łazience i nie pozostało mu nic innego, jak się poddać. Do tego został trafiony w sam środek gogli przez Bretta Lebdę. ''W czasie prawdziwej akcji już bym po takim strzale nie żył. Nie nadaję się na czarny charakter'' - powiedział Draper, który w karierze spędził blisko 750 minut na ławce kar. Najcelniej ze wszystkich Wingsów strzelał podobno Johan Franzen. Szwed był objawieniem zeszłorocznych playoffs, zdobywając w nich 18 punktów i strzelając na bramkę ze świetną skutecznością blisko 20%.

Z całej zabawy zrezygnował 47-letni Chris Chelios. Naszym zdaniem bał się, że odpadnie mu część ciała, w którą oberwie. Albo że w środku akcji utnie sobie relaksacyjną drzemkę.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.