Kiedy liniowy zaczął utykać i stało się jasne, że nie jest w stanie kontynuować pracy, jego chorągiewkę przejął dotychczasowy sędzia techniczny. Niestety nie było komu zaopiekować się niespodziewanie bezpańską tablicą świetlną. Spiker na stadionie Notts County ogłosił wtedy, że mecz będzie musiał być przerwany, chyba, że jest na trybunach ktoś, kto posiada sędziowską licencją. Zgłosił się 23-letni Jarred McKnight, który przedstawił się jako sędzia piłkarski, który przyjechał na spotkanie z aż z Wycombe i nie chciał aby je odwoływano. Natychmiast wręczono mu arbitrowski trykot i mecz wznowiono. Po spotkaniu ze specjalnymi podziękowaniami dla McKnighta zgłosił się prezes Notts County, a później zaproszono go na drinka razem z piłkarzami i działaczami. Gdyby ktoś jednak zadał sobie trud sprawdzenia McKnighta dowiedziałby się, że ten student Loughborough University ma z sędziowaniem tyle wspólnego co statystyczny kibic piłkarski - czyli wie, że potrafiłby lepiej, ale żadnych papierów na to nie ma.
Faktycznie, okazało się, że tryb szukania zastępcy dla technicznego okazał się na tyle alarmowy, że nikomu nie przyszło do głowy potwierdzać wersji McKnighta. Na jej korzyść świadczył również fakt, że mężczyzna był jednym z nielicznych trzeźwych kibiców. Jak się okazało, pomogło to także na murawie:
Nigdy nie uważaliśmy zawodu sędziego za wyjątkowo wdzięcznego, jak się jednak okazuje, może się podobać:
- kończy swą opowieść McKnight, z której morał jest chyba taki, że powinniśmy pamiętać, że sędzia nie tylko ma prawo popełniać błędy jak zwykły cżłowiek - czasem sędzia po prostu jest zwykłym człowiekiem.