Sebastian Szczęsny uprawia komentatorstwo skrupulatne. Nazwiska germańskich skoczków wymawia z dbałością o umlauty, odległości skoków podaje z dbałością o centymetry, prędkości na najeździe relacjonuje, niczym komentator wyścigów F1. Z tego wszystkiego zaczęło nam się wydawać, że na Adama mówi "Malysz" z dbałością o brak polskich znaków.
- Skok w granicach 131 metrów... nie pomyliłem się, 131 metrów i 50 centymetrów.
- Wszystko zależy od notów za styl. Nie będą wysokie.
Szczęsny lubi wspominać. Wspomina czasy nienagannych lotników z Japonii. Wspomina legendarnych Haradę, Funakiego i... Kazuyę Yoshiokę. Konia z rzędem temu, który wymieni wszystkie sukcesy Yoshioki jednym tchem. Inne wspomnienia komentatora?
- Tak, tak. To ten sam Sigurd Pettersen, który zdominował sezon 2004 zajmując 4 miejsce w klasyfikacji generalnej.
- Zgubił gdzieś tą swoją wielką formę Tami Kiuru.
Tak. Bo Sebastian Szczęsny potrafi docenić wielką formę skoczka:
- Proszę zobaczyć, jak pięknie potrafi rywalizować bez szacunku dla starszych rywali młody Johan Evensen.
- Wielka forma Ammanna w Finlandii to nie był wypadek przy pracy.
O formie Ammanna wypowiedział się również inny znawca, tym razem w randze gościa w studio. Włodzimierz Szaranowicz:
- Simi chce zdobyć berło najlepszego w Konkursie 4 Skoczni. (Nam się do tej pory wydawało, że w tym konkursie można wygrać jedynie samochód osobowy).
O formie Adama Małysza, jak zwykle wypowiadał się Apoloniusz Tajner. Jak zwykle apelował o cierpliwość i przekonywał, że 27 miejsce Polaka nie jest tragedią. Poniższa fraza jednak wyszła z ust Tajnera chyba po raz pierwszy:
- Problemem jest brak wskakania się w śnieg.
Komentatorzy@g.pl to skrzynka, na którą możecie przesyłać zasłyszane w tygodniu wpadki komentatorów sportowych. Będziemy je publikowali, jak zawsze, w poniedziałkowych zestawieniach. Z góry dzięki.