Sypniewski, który na wolność wyjdzie wiosną 2009 (skazany za ''rękoczyny wobec matki swojej konkubiny i znieważenie policjanta'') w chwili obecnej walczy o lepszą przyszłość. W rozmowie jednak skupia się na przeszłości. Oto kilka wyjątków.
Dzieciństwo:
Od dzieciństwa miałem wielu kumpli. Pamiętam, że wszyscy zamiast oranżady pili piwo, większość paliła papierosy. Obojętnie, czy mieli po 7 lat czy po 17. Ja wypiłem swoje pierwsze piwo, gdy miałem 9 lat. A później to już samo poszło.
Po występach w ŁKS, Cermaice Opoczno i greckiej Kavali, mimo złej reputacji, po Sypniewskiego sięgnął Panathinaikos. Tak piłkarz wspomina tamten moment:
Ledwo przyjechałem do Aten i już mogłem się wprowadzić do eleganckiego apartamentu. [...] Pomyślałem sobie: ''Igor, nie wygłupiaj się, tylko graj, bo szkoda to zmarnować''. No i grałem. Ze strachu, żebym czegoś nie wywinął.
O wyjazdowym meczu z Manchesterem w Lidze Mistrzów:
Byłem w dużym gazie, więc miałem fantazję. Kilka razy specjalnie zbiegałem na swą lewą stronę, by zmierzyć się oko w oko z Garym Neville'em. Obiegałem go jak tyczkę, więc wku....ny poprosił o pomoc grającego przed nim Beckhama. Ale David w defensywie też nic nie zwojował.
O początku końca kariery:
Bo ze mną jest tak, że jak czuję respekt, jestem niepewny o przyszłość, to przez kilka miesięcy w ogóle nie piję. Dopiero jak ktoś zaczyna mnie poklepywać, bo pozycję mam już mocną, to wrzucam na luz. Jak już wypiję jedno piwo, to przerwa w moim życiorysie może potrwać nawet miesiąc.
Zanim trafił do zakładu w Radomiu, Sypniewski przesiedział rok w łódzkim areszcie:
Kiedy siedziałem w łódzkim areszcie przy ulicy Smutnej, pod moją celę trafiali też kibole Widzewa. Obrażali mnie, ubliżali. Ciągle się z nimi nap...em. Całą twarz miałem w siniakach, ale nie mogłem dać się stłamsić. Łapałem różne kary, a potem klawisze, chcąc mieć spokój, faszerowali mnie psychotropami.
Nie będziemy się rozwodzić na tematy ''jaka to szkoda'' albo ''co by było gdyby'', bo dość w tej kwestii powiedziano i napisano. Nazwa ulicy przy której znajduje się łódzki areszt najlepiej pasuje na określenie historii życia Sypniewskiego.
Wszystkie wspomniane gazety, które opublikowały dziś te wypowiedzi, zapraszają do swoich jutrzejszych wydań na drugą część. Zachęcają różnie, najciekawiej chyba ''Fakt'', który obiecuje, że dowiemy się m.in. ''Kto by umarł na boisku, gdyby pił tyle co Sypniewski?''.