Trener posłał zagranicznych piłkarzy... do szkoły

Nigdy nie byliśmy trenerami drużyn piłkarskich, ale jak podejrzewamy nie jest łatwo wytłumaczyć zawodnikom że kiełbasy do góry wszelkie zawiłości taktyki, szczególnie, jeśli część z nich nie zna języka, w którym tłumaczysz. Na rozwiązanie tego problemu wpadł Harry Redknapp, menedżer Portsmouth - posłał swoich zawodników do szkoły.

W kadrze Portsmouth jest 28 zawodników, z czego zaledwie dwunastu to Brytyjczycy. Jak pisze ''Daily Mail'' Redknapp postanowił posłać pozostałych 16 zawodników na zajęcia, na których mają się nauczyć angielskiego, przynajmniej w takim zakresie, żeby bez kłopotów móc się porozumiewać na boisku. Podczas kursu zawodnicy poznają znaczenie takich przydatnych zwrotów jak ''pilnuj swojego'' albo ''nie daj się minąć''.

W szkole, do której uczęszczają zawodnicy, jest kilkunastu nauczycieli, którzy będą z piłkarzami pracować indywidualnie, żeby jak najszybciej wpoić im potrzebne zwroty. Średnio nauczenie podstawowych boiskowych zwrotów zawodnika, który po angielsku potrafi powiedzieć jedynie hot dog i strip tease. Jak mówi dr Jay Kettle-Williams, szef szkoły, do której chodzą piłkarze:

Nie ma sensu uczyć ich takich zdań, jak ''pióro mojego wujka jest w biurku twojej cioci''. Dbamy o to, żeby zawodnik uczył się tego, co będzie mu potrzebne podczas gry. A kiedy twoim menedżerem jest Harry Redknapp, zawodnicy muszą też poznać dużo określeń slangowych.

Nie wiemy na ile takie zajęcia mogą poprawić grę piłkarzy, ale nawet jeśli nie pomogą, to na pewno nie zaszkodzą. Swoją drogą musimy powiedzieć, że w polskiej lidze obcokrajowcy mieliby zapewne dużo łatwiej, bo język może i trudny, ale jeśli chodzi o boiskowe zwroty, to do większości konwersacji w zupełności wystarczy poznanie trzech słów- na k, na ch oraz opcjonalnie na p lub na j.

A sam Redknapp może dzięki temu uniknie w przyszłości takich sytuacji.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.