W bieganiu stosunkowo łatwo powiedzieć, kto wygrał. A może nie?

Bieganie, prawdopodobnie jedyna sensowna dyscyplina sportowa, polega na tym, że kto przebiegnie pewien określony dystans njaszybciej ten wygrywa. Cóż, gdy przychodzi do zderzenia sportu z marketingiem sytuacja się nieco zmienia, o czym przekonała się Arien O'Connell podczas maratonu w San Francisco, wielkiej imprezy promocyjnej Nike.

Historię można opisywać na wiele sposobów, ale my ją uprościmy. 24-letnia O'Connell, nauczycielka w szkole podstawowej, wystartowała w maratonie, w którym pobiegła poniżej trzech godzin, bijąc swój rekord życiowy. Problem polegał na tym, że kilkadziesiąt tysięcy zawodniczek było podzielonych na dwie grupy - pierwsza wystartowała "elita", po dopiero 20 minut po niej "amatorzy", wśród nich - Arien.

Maraton się skończył, zaczęto rozdawać nagrody i miejsca na podium, wszystkie dla elity. W czasie ceremonii medalowej pokazywano czasy - wtedy Arien zorientowała się, że pobiegła szybciej od najszybszych dziewczyn z elity o ponad 11 minut. Poszła do sędziów i poprosiła, żeby sprawdzili jej czas. Sędziowie sprawdzili.

I zrobili to, co zwykle robi się w takich sytuacjach. Powiedzieli "Yyyyyyyyy...".

Gdy sprawa stała się głośna, także dzięki dziennikarzom, przedstawicielka Nike zadeklarowała, że mają już zwycięzcę z elity i nic nie mogą na to poradzić. Arien pobiegła za szybko i to była jej wina, nikt jej przecież do tego nie zmuszał. Gdy sprawa stała się jeszcze głośniejsza - również dzięki dziennikarzom - firma zadzwoniła do Arien i powiedziała jej, że jest zwycięzcą - "a winner". Nie "the winner", a w angielskim to dość istotna różnica.

Problem polega na tym, że zdaniem niektórych ekspertów to były dwa osobne wyścigi. Gdyby Arien biegła z elitą, wtedy elita wiedziałaby, że Arien jest szybka i być może ją goniła, być może dogoniła i być moze Arien by nie wygrała. A być moża narzuciłaby takie tempo, w którym Arien wczesniej by się wypaliła.

Ciężki orzech. W każdym razie bieganie było prostsze, gdy nagrodą nie był puchar, buty i pieniądze, tylko niezjedzenie przez niedźwiedzia.