Czytaj także: Grzegorz Lato - 42, Zdzisław Kręcina - 36, Tomasz Jagodziński - 27, Zbigniew Boniek - 17. Z takim poparciem zarejestrowali się kandydaci na prezesa PZPN - dowiedział się Sport.pl .
Trybunał Arbitrażowy przy Polskim Komitecie Olimpijskim na wniosek ministra sportu Mirosława Drzewieckiego wprowadził do Polskiego Związku Piłki Nożnej kuratora Roberta Zawłockiego. Posiedzenie Trybunału i wprowadzenie kuratora o parę dni poprzedziło ogłoszenie oficjalnej listy kandydatów na nowego szefa PZPN. Co prawda kurator Zawłocki twierdził ostatnio, że Walnego Zjazdu Delegatów, na razie nie będzie, ale władze związku są innego zdania - nie uznały władzy kuratora i mają zamiar przeprowadzić wybory w zapowiadanym terminie. Dziś ogłoszono listę kandydatów, którzy w wewnątrzzwiązkowych "przedbiegach" otrzymali wymagane minimum głosów. Trzeba przyznać, że lista nie jest zbyt zaskakująca, a mówiąc brutalnie: jest świadectwem nawet nie skostnienia Związku, ale jego zbetonowienia od zarządowej góry aż po terenowe doły "Żadnych marzeń, panowie" - zachichotał PZPN rozparł się w fotelu, czekając na ruch ministra i jego kuratora.
Ponieważ nikt nic nie wie i cała awantura może się jeszcze skończyć po myśli Związku - przyjrzyjmy się dżumom i cholerom kandydatom, spośród których delegaci na zjazd wybiorą nowego prezesa PZPN i sprawdźmy jakie "za" i "przeciw" mogą mieć znaczenie dla głosujących. Podkreślmy - dla głosujących. Wszystko wskazuje bowiem na to, że opinią publiczną i kibicami nikt się w tym gronie nie przejmuje.
1. Zbigniew Boniek
Najbardziej rozpoznawalna postać w gronie kandydatów. Swoja pozycję zbudował na świetnej karierze zawodniczej, ma także za sobą krótką włoską przygodę trenera klubowego i epizod z reprezentacją Polski. Od lat dzieli swój czas między Polskę i Włochy, jest bliskim przyjacielem Michela Platiniego - co w kontekście groźby zawieszenia polskich drużyn w pucharach lub udziału reprezentacji w eliminacjach Mistrzostw Świata może być bardzo istotne. Doświadczenie biznesowe też mogłoby pracować na jego korzyść, gdyby nie fakt, że Boniek był współwłaścicielem Widzewa Łódź w czasach, w których klub ten nie tylko zmieniał strukturę własnościową, ale i dopuszczał się korupcji, za którą został zdegradowany z Ekstraklasy. Pod adresem Bońka nie padło żadne oskarżenie, ale w czasie ostrej walki wyborczej, jego mocne zaangażowanie w sprawy jednego z ligowych klubów mogą stanowić okoliczność obciążającą.
Także charakter Bońka nie przysparza mu zwolenników - bardzo (niektórzy twierdzą, że wręcz chorobliwie) ambitny, źle znoszący krytykę i skłonny do emocjonalnych zachowań prezes to chyba ostatnia rzecz, jakiej potrzebują delegaci na zjazd PZPN. Tym bardziej w sytuacji, w której członkowie PZPN czują się atakowani, oblężeni i przyparci do muru. Wiele osób pamięta dymisję Bońka ze stanowiska selekcjonera reprezentacji w 2002 roku i może nie zaryzykować wyboru prezesa, który po roku obrazi się i złoży dymisję. Znany ze swego lekceważącego stosunku do "terenu" i jego problemów może liczyć głównie na poparcie klubów Ekstraklasy.
Jaki jest program Bońka - nie wiadomo. On sam przedstawia go bardzo ogólnie, skupiając się na sprawach makro - "tworzeniu zrębów, kładzeniu podwalin" i budowaniu infrastruktury, na która trzeba najpierw zarobić - i umiejętnie unikając rozmów o korupcji. Kojarzony przez niektóre media z ministrem Drzewieckim, po wprowadzeniu kuratora twardo stanął po stronie Związku, twierdząc, że wystartuje tylko w wyborach ogłoszonych przez PZPN.
2. Tomasz Jagodziński
Te kandydaturę można określić jako "niespodziankę". Wydawało się, że rzecznik prasowy Polskiego Związku Piłki Nożnej z czasów Dziurowicza i obrońca postaci poprzednika Michała Listkiewicza jest skazany na pożarcie przez PZPN-owską "familię". Wydana przez niego książka "Nie podskakuj, cwaniaczku" nie przysporzyła mu przyjaciół, podobnie jak wejście skład Rady Nadzorczej GKS Bełchatów czy związki z Polskim Stronnictwem Ludowym, z którego listy dwukrotnie startował w wyborach na senatora. Jako jedyny spośród kandydatów opowiadał się za bardzo ostrymi karami za piłkarską korupcję, z degradacją o dwie klasy rozgrywkowe włącznie. Dla zwolenników zachowania status quo nie do przyjęcia, a sam prezes Listkiewicz zapewne do dziś pamięta mu wypowiedzi, w których krytykował osobę Wielkiego Sternika Polskiej Piłki: "Listkiewicz nie potrafił kierować związkiem ani ludźmi (...) Ma on bez wątpienia bardzo dobre kontakty międzynarodowe. Zarówno z FIFA, jak i UEFA. Sztuką będzie wykorzystać te kontakty z pożytkiem dla polskiej piłki, a nie - jak bywało - głównie dla niego. Listkiewicz nie będzie członkiem nowego zarządu". W obecnej sytuacji w PZPN kandydatura Jagodzińskiego może stać się "sztandarem", pod którym staną... cóż, nie tyle "zwolennicy zmian", bo takich w PZPN jest chyba niewielu, ile "przeciwnicy obecnego układu". 25 na 160 możliwych głosów, jakie Jagodziński zebrał w związkowych eliminacjach to niewiele, ale jeśli zdecyduje się na otwartą i silną opozycję wobec Listkiewicza i Kręciny, a może nawet taktyczny sojusz z ministrem Drzewieckim - może stać się drugą siłą wyborów. Ale szans na wygraną raczej nie ma.
3. Zdzisław Kręcina
Zdecydowany faworyt wyborów. Człowiek, który zna wszystkich i którego wszyscy znają, ale potrafiący jednocześnie trzymać się w cieniu. Związany z PZPN od 1983 roku, sekretarz Wydziału Szkolenia, kierownik reprezentacji olimpijskiej, dyrektor ds. marketingu, Od 1997 roku zastępca Michała Listkiewicza (najpierw jako zastępca sekretarza generalnego, a od 1990 jako sekretarz generalny związku). Idealny kandydat dla zwolenników obecnego zarządu: gwarantuje zachowanie przywilejów działaczy, poziomu gastronomiczno-logistycznego zjazdów, dość względnej walki z korupcją. Nie zagraża międzynarodowej pozycji Michała Listkiewicza i jego kontaktom z UEFA i FIFA. Dla wielu delegatów kandydatura Kręciny i jego doświadczenie w zarządzaniu strukturami i działaniami związku, to także gwarancja udanych przygotowań do Euro 2012. Jest jedynym kandydatem, który może liczyć na poparcie konkurenta - kilka tygodni temu Zbigniew Boniek w wywiadzie dla TVN24 stwierdził, iż mógłby zrezygnować z kandydowania i poprzeć Kręcinę. Gdyby ten scenariusz rzeczywiście się sprawdził - duet Kręcina (prezes krajowy) - Boniek (wiceprezes od spraw międzynarodowych) byłby najprawdopodobniej nie do pokonania.
Wielką niewiadomą jest program Kręciny - można jedynie założyć, że wygrałaby opcja "menagerów", którzy nie bawią się w wielkie słowa i okolicznościowe nadęcia, tylko prowadzą PZPN jak instytucję, zarządzającą "wiele wartym majątkiem". Jeśli coś może zaszkodzić kandydaturze Kręciny, to obawa "terenu" przed zbytnim centralizmem. Michał Listkiewicz zadowalał się lojalnością lokalnych "baronów" i nie ingerował w sprawy regionalne, ale Kręcina takiej gwarancji na razie regionom nie dał. Stanowisko Kręciny w sprawie korupcji także jest niejasne. Z jednej strony zdarzały mu się wypowiedzi radykalne, z drugiej - jako urzędujący sekretarz generalny - odpowiada za stan polskiej piłki także "na tym odcinku", za klęski, zaniechania i chowanie głowy w piasek.
4. Grzegorz Lato
Jeszcze rok temu król strzelców mistrzostw Świata 1974 i przewodniczący Klubu Wybitnego Reprezentanta wydawał się być głównym kandydatem do następstwa po Michale Listkiewiczu. Prezes Listkiewicz chwalił jego dokonania, zaangażowanie, wiedzę i charakter. Z biegiem czasu Lato sam w to uwierzył, choć rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej. Dokonania trenerskie ma mizerne, kariery politycznej również nie może zaliczyć do udanej (w latach 2001-2005 był senatorem SLD, a w 2005 i 2007 roku pnie dostał się do Senatu).
Zresztą dla wielu członków PZPN tak mocne konotacje polityczne to poważna wada. W związku nie odgrywał szczególnej roli, skupiając się na obronie Polskiej Myśli Szkoleniowej i często krytykując Leo Beenhakkera. Także kontakty międzynarodowe nie są mocną stroną Grzegorza Lato - przegrywa tu nie tylko z Bońkiem, ale także z Kręciną. Kampanię wyborczą prowadził aktywną, ale wzbudził sporą wesołość, gdy odmówił przedstawienia konkretnego programu wyborczego w obawie, że konkurencja może mu go podkraść i przedstawiać następnie jako swój.
Kandydatura świetnego niegdyś piłkarza okazała się być balonem próbnym prezesa Listkiewicza, który po sprawdzeniu, na ile głosów mógłby liczyć kandydat całkowicie od niego zależny, zaczął się z poparcia dla Grzegorza Lato wycofywać, a jego samego traktować co najmniej protekcjonalnie. Oficjalne zgłoszenie kandydatury Zdzisława Kręciny wydaje się stanowić kres marzeń Grzegorza Lato o fotelu prezesa. Jeśli delegaci na zjazd chcieliby głosować "przeciw" obecnemu układowi - mają kandydaturę Toamsza Jagodzińskiego, jeśli za - mogą oddać głos na Zdzisława Kręcinę, jeśli nie są zdecydowani - mogą głosować na Zbigniewa Bońka. Czemu natomiast mieliby głosować na Grzegorza Lato - nie wiadomo. Nie wiadomo nawet, czy wie to sam Grzegorz Lato.
Kandydatów jest czterech. Ale wyboru tak naprawdę nie ma żadnego.
Do poczytania:
Wybory PZPN: Lato na razie najwięcej poparcia, najmniej - Boniek
Kurator PZPN kazał się odwieźć do domu. Do Poznania...
PZPN drwi z ministerstwa: Wybory będą, jest czterech kandydatów