Hiszpanie swój pierwszy mecz eliminacji do mundialu w RPA przeciwko Bośni grali w Murcii. Boisko okazało się być w tak fatalnym stanie, że organizatorzy postanowili całą sprawę zatuszować. Jednak podeszli do sprawy odrobinę zbyt dosłownie i postanowili sięgnąć po farbę.
Jak pomyśleli, tak zrobili - pomalowali trawę na zielono. I nie byłoby w tym nic złego, w końcu malowanie trawy na zielono to pomysł nie nowy, gdyby nie to, że pomalowana trawa zaczęła farbować. Schodząc z boiska zawodnicy obu drużyn mieli nie tylko zielone stroje, ale niekiedy też zielone nogi.
Niestety, zawodnicy nie docenili żartu, nie zlitowali się też nad chcącym zrobić dobre wrażenie organizatorami. Zamiast tego złożyli protest do Hiszpańskiego Związku Piłki Nożnej, w którym stwierdzili, że zostali narażeni na ryzyko odniesienia kontuzji, a co więcej, utrudniono im prowadzenie kombinacyjnej gry. Zastanawiamy się, kto w ten sposób wyszedł na większego patriotę. Czy organizatorzy, którym zależało, żeby cały świat zobaczył piękną zieloną trawę, czy może jednak piłkarze, którzy chcieli, żeby cały świat zobaczył piękną grę.