Pierwsze pytanie:
Dziennik: Po takim meczu jak ten z Barceloną można już zakończyć karierę?
Maciej Skorża: Che, che... karierę. Po meczu z Barceloną jest duża satysfakcja. Ale szczególnie pierwszy mecz należy potraktować jako wskazówkę, w jakim miejscu się znajdujemy. To przede wszystkim ogromny bodziec do dalszej pracy.
Przyznajemy, że chwilę czasu zajęło nam odgadnięcie, czy trener Skorża zaczął wywiad w dobrym humorze, czy chciał rozmawiać o Che Guevarze.
W równie radosny nastrój wprowadziło szkoleniowca Wisły pytanie o prowadzenie reprezentacji:
Dz: Co pan na to, że wszyscy widzą w panu następcę Beenhakkera?
MS: Che, che... Nie dalej jak kilka dni temu podszedł do mnie starszy pan i powiedział, że to ja przejmę kadrę... Nie ukrywam, że jest to miłe i że mnie to łechce. Nie będę hipokrytą. Ale wie pan co, na razie nie potrafię sobie wyobrazić lepszego miejsca pracy niż Kraków. Nie widzę się jeszcze pracującego z reprezentacją.
Skoro się pośmialiśmy, czas na chwilę milczenia. Kolejny fragment wywiadu i pytanie następujące po wypowiedzi Skorży o krótkiej ławce:
Dz: Wraca temat przespanego okienka transferowego.
MS: (cisza)
Na szczęście Maciej Skorża na kolejne pytania odpowiadał i choć nie było już ''che, che'', najwyraźniej humor mu dopisywał. Potwierdził m.in., że faktycznie, Guardiola pytał go o Pawła Brożka. Wersję Brożka
już znamy
, co miał do powiedzenia jego trener?
MS: Powiedziałem, że Paweł nie jest zawodnikiem na Barcelonę. Żeby sobie nim głowy nie zawracał, że on jest taki dobry na polską ligę...
Dz: Nie powiedział pan tego.
MS: Oczywiście, że tak nie powiedziałem.
Żart taki, che, che.
MS: Powiedziałem, prawdę. Że wydoroślał, że lada moment będzie czołowym polskim piłkarzem.
(cisza)