Fanfary i fujary - dzień 5.

Dziś nasi sportowcy zdani byli głównie na łaski i nie łaski siatki. Niestety tylko nasi tenisiści trafiali częściej nad niż w nią. Mniej łaskawa była ona dla badmintonistów a przede wszystkim dla siatkarek. W olimpijskim basenie co prawda nikt nie zarzucił sieci rybackich, ale i tak startów naszych pływaków (z jednym wyjątkiem) nie można zaliczyć do udanych. Tak przedstawiał się pokrótce kolejny ''polski dzień'' w Pekinie. Niestety ''polski dzień'' oznacza na tych igrzyskach kolejny dzień bez większych sukcesów.

Fanfary

Otylia Jędrzejczak - Zrobiła to co do niej należało, czyli na swoim koronnym dystansie wywalczyła awans do finału. Czwarte miejsce w eliminacjach nie powinno ani rozniecać, ani studzić nadziei medalowych. Jeśli Jędrzejczak dopłynie w pierwszej trójce i nasza medalowa posucha skończy się właśnie na olimpijskim basenie, Otylia znów stanie się ulubieńcem kibiców. Jeśli nie... cóż, przez te pięć dni igrzysk wyrobiliśmy sobie bardzo twardą skórę.

Michael Phelps - Z fanfar granych na cześć złotego po pięciokroć Phelpsa moglibyśmy już teraz skompilować płytę długogrającą. Spodziewamy się, że w następnych dniach uda nam się uzbierać materiał na drugi, nie mniej hitowy album.

Fyrstenberg & Matkowski - Co prawda ''Frytka'' i ''Matka'' to prawdopodobnie najbardziej durny duet przydomków, to nasi debliści pokazali dziś, że ''ksywy nie grają'' i, nomen omen, ''zaserwowali'' swoim kibicom długi, wyrównany i przede wszystkim wygrany mecz z czeskim deblem Martin Damm i Paweł Vizner i zagrają w jutrzejszym ćwierćfinale z parą szwedzką. I choć prawdopodobnie nie obejrzymy żadnego z ich meczów, będziemy im kibicować myślą, mową i relacją.

Natalia Partyka - mimo porażki, nasza młodziutka pingpongistka dała dzisiaj radę , szacunek.

Fujary

Siatkarki - Przed tym meczem statystyka nie tyle przemawiała przeciwko Polkom, co wręcz wydzierała się w niebogłosy. Dzisiejszy mecz był dziesiątym spotkaniem z Japonkami w ostatnich pięciu latach i dziewiątym przegranym przez nasze siatkarki. Najgorsze jest to, że z oglądając ten mecz mieliśmy wrażenie, że nie tyle Japonki mają sposób na polską reprezentację, co my nie mamy absolutnie sposobu na przeciwniczki z Kraju Kwitnącej Wiśni.

Angel Di Maria - Agrentyna pokonała co prawda Serbię 2:0, ale Angel Di Maria zmarnował w jednej minucie nie jeden ale aż dwa karne. Po pierwszym, obronionym przez bramkarza strzale, sędzia nakazał powtórkę, która zakończyła się identycznie. Przy okazji mały konkurs:

Z lewej: Di Maria wykonuje rzut karny po raz pierwszy. Z prawej: Di Maria wykonuje rzut karny po raz drugi. Znajdź 10 szczegółów różniących obydwa zdjęcia. Jednym z nich nie jest na pewno wynik obydwu strzałów Argentyńczyka.

Ippon - już wczoraj mówiliśmy, że ''ippon'' to najbardziej znienawidzone przez nas japońskie słowo, niestety dziś musimy to powtórzyć, przy okazji porażki Katarzyny Piłocik w judo w kategorii 70 kg. Polka nie tylko przegrała przez ippon z Amerykanką Rondą Rousey, ale co gorsza, miało to miejsce na samym początku walki.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.