Złoty strzał dla Indii

Indie ustrzeliły złoto. Abhinav Bindra pochodzący z Chandigarh został mistrzem olimpijskim w dziesięciometrowym strzelaniu z karabinka pneumatycznego. Niby nic w tym sensacyjnego, bo konkurencja to raczej niszowa i niezbyt spektakularna. Ale dla Indii to pierwsze indywidualne złoto na igrzyskach w historii.

Do tej pory hindusi zdobywali złote medale również dzięki strzelaniu, ale strzelaniu goli w olimpijskich turniejach w hokeju na trawie. Wygrać udało im się osiem razy. Natomiast indywidualnie - ni hu hu. I to mimo, że olimpijczykami są niemal od początku - w 1900 roku Indie Brytyjskie były wśród 24 państw uczestniczących w drugich igrzyskach w Paryżu. A Indie jako Indie startują we wszystkich imprezach od 1948 roku.

To, że indywidualne złoto udało się zdobyć dopiero Bindrze, który ostatnim strzałem o 0,8 punktu pokonał chińskiego faworyta do tryumfu - Zhu Qinana, jest więc co najmniej dziwne. Tym bardziej, że na co dzień ulice w jego kraju wyglądają tak:

Indie to drugi po Chinach najbardziej zaludniony kraj świata, więc na brak potencjalnie utalentowanego ''kapitału ludzkiego'' raczej narzekać tam nie powinni. No chyba, że o sportowe zwycięstwa zależą nie tylko od wrodzonego talentu oraz fantastycznego zrównoważenia osiągającego doskonałość w tym przypadku .

I nie tylko od rachunku prawdopodobieństwa, który mówi, że znacznie łatwiej znaleźć zdolniachę w dużej niż w małej grupie, co miałoby uzasadniać sukcesy Chin i USA. Od czego miałoby to jeszcze zależeć, aż boimy się pomyśleć.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.