Złotouści na Euro - drugi ćwierćfinał

Gdyby ten ćwierćfinał rozstrzygały karne po bezbramkowym meczu, zaczęlibyśmy tak: "Na boisku flaki z olejem, ale przynajmniej komentatorzy Polsatu stanęli na wysokości zadania". Na boisku jednak działy się rzeczy niezwykłe, więc chyba warto zacząć: "Komentatorzy Polsatu stanęli na wysokości zadania i byli dobrą przystawką do dania głównego". NAJLEPSZY KOMENTATORSKI DZIEŃ MISTRZOSTW.

W studio Polsatu Bożydar jako mistrz ceremonii, Kowalczyk i Świerczewski w randze ekspertów, gruby facet z tatuażem w roli eksperta pomocniczego i Czesław Michniewicz w roli Jacka Gmocha. Się działo. Zaczął Świerczewski:

- Trener Fatih Terim musi mieć alternatywę dla bramki tureckiej (od początku meczu proponowaliśmy bramkę chorwacką, załapali dopiero w 122 minucie).

Czesław Michniewicz zapoznał nas z niuansami dotyczącymi obu ekip:

- Nosze są często stosowane w taktyce Turków.

- Happy hour Turków (świetne określenie tych niesamowitych końcówek w wykonaniu ekipy Terima).

- Bilicowi coś wypadło, podpowiem, że nie jest to kostka do gitary (W jednym z meczów grupowych trenerowi Chorwatów wypadło coś z kieszeni, co podniósł i ucałował).

W studio ta retrospekcja dała asumpt do rozmów o talizmanach piłkarskich. Wypowiedział się także, nomen omen, Bożydar:

- Pan Jezus, obrazki, tego typu historie są zabronione na meczu.

Gruby koleś z tatuażem, występujący w roli eksperta pomocniczego, życzył Michniewiczowi "wielu lat łubu-dubu" z okazji 10 rocznicy ślubu.

Mecz komentował Paweł Wójcik, który nie czytał naszej zczubowej relacji , bo w pewnym momencie odkryłby, że angielski Turek nazywa się Kazim Kazim, a nie Kazam Kazam. Gdyby nazywał się Kazam Kazam, wyglądałby pewnie tak:

Gdyby nazywał się Kazam Kazam, wyglądałby pewnie takGdyby nazywał się Kazam Kazam, wyglądałby pewnie tak 

W meczu padło wiele innych tekstów wartych odnotowania. Oto one:

- Niko Kovac mówi o sobie, że ma dar od Boga skutecznego grania w piłkę.

- Rustu, dzisiaj czysta twarz, a przecież był tym, który sprzedawał nowości - maści, które powodowały lepsze oddychanie.

- Bardzo liczna grupa zabezpieczająca bezpieczeństwo podczas Euro 2008.

- Piłka uderzona wewnętrzną częścią buta - obronił Rustu (uderzona wkładką ortopedyczną do butów?).

- Gdyby od bramek zależało życie w tym meczu, ludzie popadaliby na trybunach, bo jeszcze nikt nie strzelił (podobno w ten sposób wyginęły dinozaury).

- W drugą stronę całą historię nakazuje rozegrać Roberto Rosetti (czyli wciąż jest szansa, że dinozaury będą żyły).

Dostaliśmy też wypisy z Polskiego Radia. Lol. Tym razem nie Zimoch, a Andrzej Janisz, co nie robi nam różnicy. Jest cudnie:

- Łapie piłkę zwinny jak kozica na stromych, górskich polanach Kapadocji Recber Rustu.

- Rusza w pole karne ta turecka armia, ci wszyscy piłkarze znad Bosforu, Dardanele, z Anatolii i znad jeziora Wan.

- W polu karnym ruch jak na ulicach Stambułu w godzinach szczytu.

To był najlepszy dzień na Euro. Przynajmniej ze złotoustej perspektywy. Dziękujemy wam za donosy i prosimy o taką samą pracę dzisiaj wieczorem, podczas meczu Holandii z Rosją. Piszcie na komentatorzy@g.pl .

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.