Najbardziej przeceniane ekipy sportowe

Słowo ?przecena? zazwyczaj kojarzy się pozytywnie. Najbardziej przecenione drużyny świata sportu też kojarzą się pozytywnie, mimo że potrafią nie wygrywać nic istotnego przez całe lata. Refleksja na temat takich dziwacznych teamów naszła nas po tym, jak zobaczyliśmy pozycję w rankingu FIFA grających wczoraj mecz Greków. Ponieważ nie samym Euro człowiek żyje, a w zasadzie musi mieć od czasu do czasu piętnastominutową przerwę, zapraszamy na krótki przegląd najbardziej przecenianych ekip sportowych. 

1. Grecja - Rzeczeni już Grecy wygrali Euro cztery lata temu, to fakt. Grecy wygrali w cuglach swoją grupę eliminacyjną do tegorocznego Euro, to też fakt. Ale Grecy wygrali Euro cztery lata temu po koszmarnej grze, to również fakt niewątpliwy. Grecy nie pojechali na poprzedni mundial i temu też nikt nie zaprzeczy. A jak zaprzeczy, to zamkną go w stosownym ośrodku. Ogólnie rzecz biorąc nie odmawiamy greckiej drużynie niezłych zawodników i jeszcze paru dobrych ''-asów'' i ''-isów'', którzy się do kadry nie łapią, ale jak dla nas ich ósme miejsce w rankingu FIFA to mocna przesada. Sobie jednak wolelibyśmy oszczędzić oglądania padaki, jaką zaserwowali nam wczoraj w meczu ze Szwecją. A już na pewno nie uwierzymy, że, tak jak ten ranking usiłuje przekonać, gorszymi od Hellady są drużyny Anglii, Holandii i Portugalii.

2. New York Yankees - Prawdopodobnie jedyna drużyna, o której istnieniu wiedzą nawet ci, którzy nie wpadliby na to, czy MLB jest amerykańską ligą baseballu czy jedzenia kotletów na czas. Podejrzewamy, że jakiś wpływ mógł mieć na to pewien człowiek , który nie do końca potrafi śpiewać i tabuny jego naśladowców. Tak czy siak Jankesi, obstawiani co roku przez wszystkich w roli jednych z faworytów do wygrania World Series, w tym roku grają co najwyżej przeciętnie (zwłaszcza jak na drużynę, która wydaje rocznie grubo ponad 200 milionów dolarów na same pensje), a ostatni tytuł zdobyli prawie dekadę temu.

3. USA w hokeja - gdy mówi się o faworytach hokejowego turnieju, zawsze pada słowo Amerykanie. Tymczasem słowo pada, a hokeiści ze Stanów odpadają ze wszystkich możliwych turniejów i nagle okazuje się, że słowo ''faworyt'' lepiej pasuje do Finów, Szwedów czy Słowaków. W ciągu ostatnich 28 lat Jankesi przywieźli z Igrzysk tylko dwa krążki i to oba wywalczone na własnym lodzie (złoto w Lake Placid w 1980 i srebro w Salt Lake City w 2002), w ciągu ostatnich 12 lat tylko dwa razy stawali na podium Mistrzostw Świata, mimo, że te rozgrywane są co roku (brąz w 1996 i 2004). Trudno się jednak dziwić skoro największe gwiazdy USA to zawodnicy, którzy wygrywali Puchar Świata w 1996 i bitwę pod Saratogą w 1777.

4. All Blacks - Nowozelandczycy zawodowo gromią przeciwników, a Puchar Trzech Narodów, w ciągu ostatnich sześciu lat zdobywali pięciokrotnie. Uznawani więc są za najlepszych rugbystów globu. Trudno się z tym nie zgodzić, jednak od 1987 All Blacks nie są w stanie potwierdzić tego tryumfem w najbardziej prestiżowej imprezie - Pucharze Świata. O fenomenie tym już pisaliśmy .

5. Inter Mediolan - To taka firma, która nawet gdyby sezon rozpoczynała z pięcioma zawodnikami (z czego jednym niewidomym), to i tak stawiana byłaby w gronie faworytów do mistrzostwa i pucharu Włoch oraz jednego z europejskich trofeów. Tymczasem najważniejsze z nich - Puchar Europy (taka Liga Mistrzów w dobrym stylu retro) drużyna ta wygrała po raz ostatni 43 lata temu, jeszcze pod wodzą legendarnego Helenio Herrery. Dekadę temu interowcy wygrali Puchar UEFA, które jednak, jak wiemy, jest zaledwie dzieckiem gorszego piłkarskiego Boga. Dla Interu liczy się tylko Liga Mistrzów i nie może być inaczej. Tytuły krajowe (przed zapoczątkowującym obecną serię tryumfem w lidze w 2006 roku czekali nań 17 lat) i Puchar Włoch (23-letnia przerwa między 1982 a 2005) są bez znaczenia.

6. Argentyna. Jaki Inter, taka i Argentyna czy może odwrotnie. W końcu w zeszłym sezonie w barwach Nerazzuri grało aż siedmiu zawodników z tego kraju, głównie reprezentantów - Zanetti, Burdisso, Cambiasso, Solari, Cruz, Crespo i Samuel. Argentyna też od czasu mistrzostwa świata w 86 i wicemistrzostwa w 90 stawiana jest w gronie faworytów każdego turnieju. Jednak na kolejnych mundialach zaledwie dwa razy doszła do ćwierćfinału, raz do 1/8, a w 2002 roku nie wyszła nawet z grupy. Także na Copa America nie jest wcale różowo, choć mogłoby się zdawać, że rywalizują tam tylko z Brazylią. Co prawda ostatnio zajęli dwa razy drugie miejsce, ale między 1997 a 2002 zaliczyli zaledwie trzy ćwierćfinały.

Przypadku europejskiej kadry mówiącej w tym samym języku, co Argentyńczycy, czyli ''Cześć, jesteśmy Hiszpanami i znowu wrócimy do domu po ćwierćfinale'' nie będziemy nawet omawiać. Euro pokaże. Coś wspólnego z tym mogą mieć jednak te twarde zgłoski.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.