Piłkarz Arsenalu "na lodach" z agentem Interu

Bywa, że piłkarz zaczyna negocjacje z jakimś klubem, mimo iż jest związany kontraktem. Niby robić tak nie wolno, ale ewentualne kary nie wszystkich odstraszają. Bywa jednak i tak, że zawodnik zostanie na takich negocjacjach przyłapany. I wtedy musi wymyślić jakieś przekonujące wytłumaczenie. Aleksandrowi Hlebowi z Arsenalu i przedstawicielom Interu Mediolan powtarzamy - przekonujące!

Pomocnik Arsenalu był jednym z najlepszych zawodników rewanżu 1/8 finału Ligi Mistrzów, w którym londyńczycy pokonali Milan 2:0. Jednak przy okazji popełnił duży błąd - dał się złapać na spotkaniu z przedstawicielami Interu Mediolan.

Białorusin w dzień przed meczem spotkał się z Claudio Vigorellim, agentem i współpracownikiem Vicenzo Morabito, szefa agencji First Artist, która pośredniczyła przy wielu transferach Interu. Według angielskich mediów zawodnik wyszedł z hotelu w towarzystwie agenta i pojechali do biura Interu.

Jak na razie - wszystko ok. Prowadzenie rozmów z innym klubem nie jest może etyczne, ale nie jest też niczym niezwykłym. Niezwykłe były dopiero tłumaczenia przedstawicieli agencji. - To prawda, że Hleb spotkał się z Vigorellim i że razem opuścili hotel, w którym mieszkali zawodnicy Arsenalu - powiedział Morabito "Daily Mirror". - Ale to nieprawda, że rozmawiali o przejściu zawodnika do Interu. Po prostu poszli na lody.

Na lody. Rozumiemy. To podobno częste wśród zawodników czołowych klubów europejskich. Na lodach spotykali się podobno przedstawiciele Realu Madryt z Ronaldo, kiedy grał w Interze oraz przedstawiciele Barcelony z Thierrym Henrym, jeszcze jako kapitanem Arsenalu. Podobno Wayne Rooney postanowił porzucić Everton na rzecz Manchesteru United po tym, jak Sir Alex Ferguson postawił mu podwójne czekoladowo-pistacjowe z bitą śmietaną i polewą.

Na nieszczęście dla Interu i samego zawodnika Arsene Wenger, znany z dbałości o dietę piłkarzy, wściekł się i rozważa złożenie oficjalnego protestu do UEFA. Dla menedżera Arsenalu to nic nowego. Trzy lata temu złożył protest do władz ligi angielskiej po tym, jak jego zawodnik, Ashley Cole został przyłapany na jedzeniu lodów w towarzystwie Jose Mourinho, Petera Kenyona, dyrektora wykonawczego Chelsea oraz agentów - Jonathana Barnetta i Piniego Zahaviego. Władze Premier League wzięły stronę Wengera i ukarały Chelsea karą w wysokości 300 tys. funtów. Poza tym Mourinho musiał zapłacić 200 tys. a Cole - 100 tys.

Drogo, ale może warto. W końcu lody to produkt kaloryczny i profesjonalni sportowcy nie powinni z nimi przesadzać.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.