Pisaliśmy wczoraj o wybryku Stephena Irelanda , a nie tak dawno temu informowaliśmy o trenerze obnażającym się przed nastoletnimi piłkarkami , jednak to nie oni pierwsi ani zapewne nie ostatni, pokazali na murawie tyłek. Pionierem tej praktyki byli Francuzi, którzy w 1346 roku podczas bitwy pod Crécy wypięli się na wojska króla Edwarda III. Nie będziemy jednak sięgać aż tak daleko. Zadowolimy się sięganiem tam, gdzie zazwyczaj nie sięga słońce.
W 1988 roku, kibice Wimbledonu musieli się poczuć trochę jak na plaży nudystów, gdy dziewięciu graczy gospodarzy bezwstydnie odsłoniło przed nimi swoje wdzięki. Wśród nich był John Scales, który wspomina tamto wydarzenie następująco: "Poprzedniej soboty wygraliśmy FA Cup. Byliśmy wtedy sponsorowani przez Carlsberga i puszki złotego napoju zdawały się pojawiać znikąd. W tamtym momencie byliśmy już w mocno zaawansowanej fazie imprezowej, a ponieważ zostaliśmy obrzuceni jajkami przez kibiców, nie mieliśmy żadnych hamulców". W rezultacie klub został ukarany grzywną 5000 funtów, a każdy z zawodników zapłacił dodatkowo 750. Pokazanie gołego tyłka dziesiątkom tysięcy kibiców było jednak bezcenne.
Stephen Ireland nie był nawet pierwszy zawodnikiem Manchesteru City, którego pośladki ujrzały światło dzienne podczas meczu - wcześniej był Joey Barton. We wrześniu ubiegłego roku podczas meczu z Evertonem, gdy jego kolega strzelił wyrównującą bramkę w 4 minucie doliczonego czasu gry. Barton schodząc z boiska wypiął się na kibiców zgromadzonych na Goodison Park. Zapłacił 2000 funtów za, jak to ujęto, "zniewagę gry".
Nie udało nam się odnaleźć w internecie pośladków Paolo Di Canio, dlatego jego przykład zilustrujemy innym wyjątkowo głupim gestem, którym "zasłynął" Di Canio. W 1997 roku po strzeleniu gola dla Sheffield Wednesday, pokazał tyłek na stadionie Wimbledonu. Domyślamy się, że po 1988 roku, obnażający się piłkarze nie robią na kibicach Wimbledonu najmniejszego wrażenia. Jeśli jeszcze kiedykolwiek będziemy musieli wpisywać w Google "pośladki Paolo Di Canio", to mamy nadzieję, że ktoś łaskawy zakończy nasze męki i nas zastrzeli. Choćby strzałem z łuku.
My co prawda tyłka Manciniego nie zobaczymy, ważne jest natomiast, że zobaczył go prezes Queens Park Rangers, Jim Gregory. To był rok 1974 i prezes blokował transfer Manciniego do Arsenalu. Po końcowym gwizdku piłkarz przebiegł się pod lożę, w której zasiadał Gregory i opuścił spodenki. 3 dni później był już oficjalnie zawodnikiem Arsenalu i nawet dwumeczowe zawieszenie i kara 150 funtów nie była w stanie popsuć mu humoru.
Pięć lat po przejściu Manciniego do Arsenalu, do jego ekshibicjonistycznych praktyk nawiązał jego klubowy kolega Sammy Nelson, który w jednym z meczów przed własną publicznością strzelił gola samobójczego. Kibice niemiłosiernie go wygwizdali, dlatego po tym, jak w drugiej połowie strzelił wyrównującą bramkę, pokazał fanom swojej drużyny gdzie go mogą pocałować. Naturalnie, biorąc pod uwagę okoliczności, kibic nie mieli nic przeciwko temu.
Nie tak dawno temu, bo w sierpniu tego roku, pośladki obejrzeli też polscy kibice, podczas siódmej kolejki rozgrywek drugiej ligi. Wypinającym był Longinus Uwakwe ze Stali Stalowa Wola, a adresatami tego ponadczasowego gestu byli fani Śląska Wrocław.
Jak słusznie wytknął nam na forum "sierra_papa" - Polacy nie gęsi i też pośladki mają. Idąc za radą naszego czytelnika, wpisaliśmy w wyszukiwarkę nazwisko Trampisz i rzeczywiście - ten pan zdecydowanie zasłużył na dokooptowanie go do tej wesołej gromadki, zwłaszcza, że jego wyczyn uchodzi za " pierwszą tego typu publiczną demonstrację na ziemiach polskich". Tyłek ówczesnego gracza Polonii Bytom miał ponoć zrzucić okowy spodenek i ukazać się nieprzychylnym kibicom w 1957 roku, podczas meczu z Wisła Kraków, choć są tacy, którzy upierają się, że miało to miejsce nieco wcześniej podczas meczu z ŁKS. Sam Trampisz zaś twierdzi, że nigdy nikomu pośladków nie pokazał. Wspomnienia samego piłkarza i uczestników tamtejszych wydarzeń, znaleźliśmy na forum Szombierek . Jedno jest pewne - jakkolwiek gest Trampisza nie wyglądał, PZPN ukarał go 3 letnią dyskwalifikacją, skróconą później do 6 miesięcy.