Uwaga na oczy!

Okropnej kontuzji doznała we wtorkowym meczu WNBA, koszykarka Chicago Sky, Chasity Melvin. Jej oko wypadło na moment z oczodołu. Brrr... Od razu uspokajamy - wszystko jest już w porządku.

Melvin , która ma za sobą epizod w Lotosie Gdynia, przy próbie zbiórki została trafiona w oko przez zawodniczkę New York Liberty, Shamekę Christon. "Naprawdę czułam jak moja gałka oczna wychodzi. Czułam jak wychodzi i czułam ją na zewnątrz twarzy", wspomina Chasity. "Czesia" (nazywana tak niegdyś przez kibiców z Gdyni) padła na parkiet i pozostawała tam przez kilka minut. W końcu, z ręcznikiem przyłożonym do lewego oka, opuściła halę i udała się do szpitala. Oko jest już na swoim miejscu, lekarze orzekli, że nie ma żadnego uszczerbku na wzroku. Pozostaje jednak uraz psychiczny. "Czuję, że będę miała koszmary. To było naprawdę traumatyczne", mówi, ukryta za ciemnymi okularami, koszykarka. My się jej wcale nie dziwimy i nie jesteśmy do końca pewni, czy sami nie będziemy mieć na ten temat koszmarów .

Via Truehoop dowiedzieliśmy się, że nie jest to pierwszy przypadek tego typu kontuzji w koszykówce. W 2006 roku w półfinale turnieju mistrzowskiego NCAA konferencji Big East, taka sama sytuacja przydarzyła się Allanowi Rayowi z uniwersytetu Villanova. Wyglądało to tak (na szczęście kamery w tym przypadku są litościwe i nie widać zbyt wiele):

Ray, podobnie jak Melvin, szybko się z tego groźnie wyglądającego urazu wykaraskał - już tydzień później powrócił na boisko i to bez żadnych gogli ochronnych. W swoim pierwszym meczu był najlepszym strzelcem swojej drużyny. Wierzymy, że Chasity Melvin pozbiera się równie szybko.

Wypadki się zdarzają, koszykówka to w końcu sport kontaktowy. Jeśli ktoś się jednak obawia o swoje piękne oczęta, polecamy grać "na Cedrica Ceballosa".

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.