W ten sposób szkocki tenisista Jamie Murray zapoznał się z Jeleną Jankovic. Serbka, która nie zwykła grywać w deblu, była propozycją zdziwiona, ale zgodziła się. Współpraca ułożyła się znakomicie i para zwyciężyła Wimbledon. Jankovic po powrocie do rodzinnego kraju, w wywiadzie dla lokalnej gazety "Vecernje Novosti", opowiedziała o relacjach między nią a kędzierzawym Szkotem.
Trzecia rakieta świata uważa, że świetna gra Murraya spowodowana była tym, że 21-letni tenisista czuje do niej miętę. Na poparcie swojej tezy, przytacza niepodważalne, według niej fakty:
poprosił ją o wspólną grę niespodziewanie, na parkingu, pomimo tego, że zarzekała się, że nie gra dubli i nie tańczy wolnych
w przerwach meczów, zamiast dyskutować o taktyce, wychwalał pod niebiosa jej urodę
nawet gdy Jelenie nie szło, zamiast udzielać jej wskazówek, powtarzał tylko, żeby się do niego uśmiechnęła
w końcu Jankovic obiecała Murrayowi, że za każdy punkt będzie dawać mu całusa i skończyło się to zwycięstwem w całym turnieju.
No cóż - dowody rzeczywiście wydają się niezbite. Nie do końca jednak wiemy jak skuteczna jest ta technika podrywu. Póki co, Jelena nie zdecydowała jeszcze czy przyjmie zaproszenie Jamiego, który zaproponował jej wspólne spędzenie świąt w Szkocji. Będziemy czekać na dalszy rozwój wypadków, miejmy nadzieję, że nie aż do grudnia.