Zaplanuj weekend ze "Z czuba"!

Na sobotę proponujemy Wam niespodziankę, a na niedzielę maraton piłkarski zakończony meczem Real - Barcelona. Jeśli chcecie to przegapić to Wasza sprawa. Każdy jest kowalem własnego losu.

Co obejrzeć razem ze "Z czuba"?

Real Madryt - Barcelona (niedziela, 21.00). To drugi mecz Barcelony, który zrelacjonujemy w tym tygodniu (poprzedni mecz Barcelony na "Z czuba" . Oczywiście posypią się na nas gromy, że faworyzujemy jedne drużyny kosztem innych, ale my i tak robimy swoje. Tym razem derby Europy, Wielkie Derby czy jak tam sobie chcecie to nazwać.

Co obejrzeć samemu lub ze znajomymi

Manchester United - FC Liverpool (niedziela 14.00, Canal+). Początek niedzielnego maratonu. Dwóch polskich bramkarzy na ławce (chyba, że Van Der Sara znowu dopadnie jakieś okrutne choróbsko. W występ Dudka już nawet my nie wierzymy). Poza tym to klasyk.

Zagłębie Lubin - Wisła Kraków (niedziela 16:15, Canal+). Na każdej uczcie jest takie danie, które smakuje trochę mniej. Ale "Z czuba" wietrzy niespodziankę i remis, a może nawet porażkę wicemistrzów kraju. Ciekawe też jak zagra Dariusz Dudka po szoku jakiego doznał podczas meczu w Blackburn.

XXX-lecie Aikido w Polsce (sobota, 17.00). Hala Sportowa, ul. Obozowa 60 w Warszawie - jeśli macie ochotę i odwagę. Będzie kyudo (łucznictwo japońskie), aikido, kendo, ken-justsu, sumo i tameshigiri (cięcia prawdziwym mieczem). Poza tym będzie można tam spotkać część redakcji "Z czuba". Zapraszamy.

Na co zwrócić uwagę, ale niekoniecznie zaraz oglądać?

F1 - Grand Prix Brazylii (niedziela, 19.00).Ostatnia szansa obejrzenia Roberta Kubicy w tym roku. Nas bardziej interesuje czy Alonso straci tytuł i jak tego dokona. Robertem będziemy się sycić w przyszłym sezonie, gdy już przeczytamy wszystko co się da na temat F1.

Czego nie oglądać?

Mistrzostwa Świata w gimnastyce sportowej (sobota, niedziela). Chyba pisaliśmy już o tym kiedyś. To sport wbrew naturze . Uprawiają go cyborgi, które kiedyś przejmą kontrolę nad światem. Nie pomagajmy im w tym.

Dodatki

Clerks 2 . Mamy mieszane uczucia. Po pierwsze jesteśmy wielkimi (naprawdę wielkimi) fanami pierwszej części tego filmu. Po drugie jesteśmy trochę mniejszymi, ale wciąż wielkimi fanami innych filmów Kevina Smitha. Po trzecie jesteśmy fanami (niezbyt wielkimi, ale fanami) samego Kevina Smitha i jego twórczości pozafilmowej (mówiąc po ludzku chodzi o komiksy). Po czwarte są to filmy bliskie nam duchowo - bo jak inaczej nazwać rozmowy o wyższości Gwiezdnych Wojen nad Władcą Pierścieni i na odwrót? To plusy. A minusy? Po pierwsze po "Jay'u i Cichym Bobie" Kevin Smith miał już nie robić filmów, więc czujemy się oszukani. Po drugie to filmy były coraz słabsze. Po trzecie (tak, tak, już kończymy) drugie części są zwykle słabsze, niż pierwsze. Po czwarte ma to wszystko posmak dyskontowania sukcesu, a my nie lubimy dyskontowania sukcesu filmów, nie bójmy się tego słowa, kultowych. Po piąte (no już, cierpliwości) Paweł T. Felis pisze w "Co jest grane", że jest rozczarowany, więc boimy się, że też będziemy.

Wnioski? I tak pewnie pójdziemy na to do kina, a pote wrócimy do domu i dla higieny obejrzymy część pierwszą.

(Jay i Cichy Bob w Clerks)