Poligon: ''This! Is! Sparta!'' czyli najsłabsza drużyna sezonu 2012/2013

Najdrożsi grają w Ekstraklasie, najlepsi chcieliby grać za granicą, najszybsi, najsilniejsi, najbardziej nażelowani... Ale prawdziwy sport jest zupełnie gdzie indziej - tam gdzie grają najwytrwalsi. Panie, panowie, księże proboszczu - Najsłabsza Drużyna Sezonu edycja piąta.

''Najgorsza drużyna'' - możemy czasem przeczytać. ''Nie wygrali ani jednego meczu, stracili chechdziesiąt bramek'' . Najgorsza? Aaaaależ...

Ekstraklasa - wiadomo: nieprzytomne pieniądze, transmisje telewizyjne , wywiady, autografy, wizyty w zakładach pracy, solaria, odnowy biologiczne, masaże, najnowsze modele samochodów, szansa wyjazdy na zachód lub chociaż powołania do reprezentacji. Kto by nie chciał, prawda? Ale gdyby ekstraklasowym piłkarzom ktoś powiedział: ''Nie będziemy ci płacić, przeciwnie - ty będziesz musiał dopłacać do wszystkiego. Nie zapewnimy ci opieki lekarskiej, mieszkania i samochodu, przeciwnie - to ty będziesz musiał udostępniać chatę na przedmeczowe odprawy, a samochód na meczowe wyjazdy. O spa zapomnij, ale jutro twoja kolej na koszenie boiska, a przy okazji, gdybyś mógł zasypać tę dziurę przy linii bocznej... Staszek zostawi ci taczki i łopatę, ale ziemię musisz sobie nakopać sam. No i oczywiście nie ma sponsora - mineralną kupujemy za własne'' ... Jak myślicie, ile naszych ekstraklasowych gwiazd, deklarujących nieprzytomną wprost miłość do piłki, zdecydowałoby się grać w takich warunkach?

Która drużyna jest gorsza - ta, która ma wszystko albo nawet jeszcze więcej i nie potrafi nic osiągnąć, czy ta, która nie ma nic, ale dzielne walczy do końca rozgrywek? Kto tak naprawdę jest gorszy - ambitny i waleczny słaby, czy leniwy i nieudolny silny?

Nie jest wielką sztuką grać za 40 tysięcy miesięcznie plus premie, biegać po równiutkich jak stół boiskach, korzystać z dużych nowoczesnych szatni. Prawdziwą sztuką jest wyjść co tydzień na wanna-be-murawę, biegać po kostki w błocie, popijać mineralną i prosić przeciwników o pożyczenie ''zamrażacza''. Sztuką jest grać co tydzień dla dwudziestu (if any) widzów i samemu biegać po piłkę, która poleciała w okoliczne pokrzywy, bo chłopców do podawania piłek nie ma, a i samych piłek też nie za wiele, więc każda jest na wagę złota. Prawdziwą sztuką jest trenować na klepiskach, jeździć po zadeszczonych wygwizdowach, tydzień w tydzień, choć żona głowę suszy, teściowa narzeka, dzieci strzelają focha, bo przecież mieliśmy jechać do Zoo, a tata znowu na mecz. Prawdziwą sztuką jest zbierać baty w każdym meczu, przegrywać po 0:12, strzelać bramkę raz na kwartał, ale trwać i grać dalej, nie wycofywać się, nie zniechęcać, wychodzić na zarośnięte wertepy w dziesięciu, w dziewięciu, w ośmiu nawet i grać 90 minut co tydzień. Bo duch sportu, bo zobowiązania wobec kolegów, bo tym podobna etcetera.

A-klasy, B-klasy, C-klasy - tam jest prawdziwy sport. Im wyżej, tym bardziej sport zamienia się w biznes. Dlatego szanujmy drużyny z najniższych klas - nie są najgorsze, są jedynie najsłabsze. I pomyślmy sobie czasem, że jeśli ci goście zasuwają przez cały sezon napędzani jedynie ambicją - ile mogliby zdziałać, gdyby mieli warunki choćby zbliżone do tych, jakimi dysponują nasze rozkapryszone gwiazdki ekstraklasowe...

Najsłabsi, najbiedniejsi - być może. Ale na pewno nie najgorsi.

''Poligonową'' tradycją stało się kończenie sezonu ogłoszeniem, kto zdobył tytuł Najsłabszej Drużyny Polski.

Zasady niezmienne od lat:

1) pod uwagę bierzemy wyłącznie najniższe klasy rozgrywkowe w każdym okręgu. Być może w ligach okręgowych czy klasach A znalazłyby się zespoły z tragiczniejszym bilansem punktowo-bramkowym, ale umówmy się - grają z silniejszymi przeciwnikami, a z drużynami z klasy B lub C same poradziłby sobie prawdopodobnie bez większego trudu;

2) pod uwagę bierzemy wyłącznie zespoły, które rozegrały cały sezon. Drużyny, które wycofały się czasie rozgrywek, dołączyły w rundzie wiosennej bądź zostały zdyskwalifikowane za zbyt wiele walkowerów - choć zasługują na współczucie - w klasyfikacji pod uwagę brane nie będą. Równe szanse i te rzeczy...

3) wygrywa drużyna najsłabsza czyli z najmniejszą liczbą punktów;

4) w przypadku równej liczby punktów decyduje gorszy bilans bramkowy;

5) W przypadku równego bilansu bramkowego pierwszeństwo ma zespół z mniejszą liczbą strzelonych bramek. Jak najsłabsi, to najsłabsi.

W sezonie 2008/2009 tytuł ten zdobył KS Lesznowola , kolejnymi zwycięzcami były: Sokół Janiszkowice , LKS Chrząstawa , a przed rokiem LZS Gierałtowice . Różnie potoczyły się ich losy - o Sokole Janiszkowice słuch zaginał już trzy lata temu, prawdopodobne klub po prostu przestał istnieć, KS Lesznowola odbił się od dna i w kolejnych sezonach zdobywał po kilkanaście punktów. LKS Chrząstawa i LZS Gierałtowice także zaczęły wygrywać - w sezonie 2012/2013 wygrały co prawda tylko jeden mecz (wyobrażam sobie, jakie szaleństwo musiało panować w szatni), ale to wystarczyło, żeby znaleźć się poza pierwszą dwudziestką zestawienia.

W sezonie 2012/2013 walka o tytuł trwała do ostatniej kolejki - aż siedem zespołów miało szansę na wygraną, jeden remis mógł zdecydować o wszystkim... I tak też się stało: WSP Wodzisław Śląski wygrała w ostatniej kolejce z Gwiazda II Skrzyszów i zamiast pewnego drugiego miejsca zajęła miejsce piętnaste, a następny w kolejce Atom II Atom II Grądy-Goświnowice po dramatycznym meczu zremisował 4:4 z LZS Sękocice z pozycji trzeciej spadł na siódmą.

Ostateczna tabela V edycji Najsłabszej Drużyny Polski przedstawia się następująco

Miejsce trzecie: Błękitni Białęgi ( Zachodniopomorski ZPN, klasa B, grupa Szczecin IV)

0 punktów, bilans meczów 0-0-16, bilans bramek 19-92 = -72

Miejsce drugie: Orkan Huta Brusy (Pomorski ZPN, klasa B, grupa Malbork VI)

0 punktów, bilans meczów 0-0-20, bilans bramek 15-100 = -85

Miejsce pierwsze - Najsłabsza Drużyna Sezonu 2012/2013: CASIMIRUS BYDGOSZCZ

Kujawsko-Pomorski ZPN, klasa B, grupa Bydgoszcz III

0 punktów, bilans meczów 0-0-22, bilans bramek 3-242 = -239

Dla zwycięzców gratulacje za pasję, wytrwałość i trzy strzelone w sezonie bramki, życzenia, by w następnych sezonach było lepiej i pocieszenie, że na pewno będzie lepiej, bo przecież gorzej już być nie może.

W tym momencie rozlegają się fanfary, oklaski, szloch kobiet, a klucznik Gerwazy dokonuje oficjalnego zamknięcia sezonu 2012/ 2013.

PS organizacyjny. ''Everything must spaść'' - jak powiadają starzy górale. Spadła Polonia Warszawa, spadł GKS Bełchatów, spada także ''Poligon''.

 

Cóż, jakoś nie było okazji... Dzisiejszy ''Poligon'' nosi numer 830 i jest ''Poligonem'' ostatnim. W czasie tych 830 odcinków obejrzeliśmy wspólnie prawie 1200 meczów (to, co straciliśmy w trybie multiligowym, nadrobiliśmy pucharami), obejrzeliśmy 2759 ekstraklasowych bramek (co daje 3,32 bramki na odcinek ''Poligonu''), 4767 żółtych i 299 czerwonych kartek.

To było pięć naprawdę wspaniałych lat, za które chciałbym podziękować Michałowi Gwiazdowskiemu, dzięki któremu to wszystko się zaczęło, Bohdanowi Pękackiemu, który uznał, że ''zdanżam'', Piotrowi Mikołajczykowi, cierpliwie znoszącemu moje opóźnienia, wymagania, fochy i najgłupsze nawet tematy, wszystkim pozostałym zczubakom oraz koleżankom z siostrzanego serwu ciacha.net za wspaniałą laurkę na Andrzejki.

Ale przede wszystkim chciałem podziękować Szanownej Wycieczce, bez przesadyzmu i słodzenia - najwspanialszej publiczności, jaką mógł sobie wymarzyć człowiek piszący w sieci. Publiczności, dzięki której coroczne medialne dyskusje o tym, jak to strasznie wyglądają komentarze w Internecie, jakie to ZUO anonimowe tam grasuje i kąsa, wywoływały u mnie pełen satysfakcji chichot i pełne dumy: ''Zależy gdzie''. Bo w pod-''Poligonowych'' komentarzach poziom witał się z poczuciem humoru, a klasa z merytorycznością. I to mimo, że rozmawialiśmy przecież o piłce nożnej...

 

Dziękuję za te 5 lat, przepraszam za mylenie imion, nazwisk, klubów, dat, za literówki i jeden błąd ortograficzny, co złego, to nie ja. Dalsze ''komunikaty o stanie wód'' podawane będą na Twitterze lub na blogu ''Poliszmuwi'' , który choć tematycznie odległy jest od piłki bardzo, powstał przecież dzięki jednemu z czytelników ''Poligonu'' i jego ''zamiast się wysilać na tematy piłkarskie, na których się pan nie zna, zająłby się pan lepiej kulturą czy sztuką'' . Nie pamiętam nicka, ale za podsunięty pomysł jestem wdzięczny :-)

Ktoś chciałby coś dodać? - Ja! - podniosła rękę Opinia Publiczna.

 

Ba!

Do zobaczenia usłyszenia przeczytania.

Andrzej Kałwa

Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU