Niemcy są znani z tego, że są bardzo zasadniczy. A "reprezentacja" w nazwie zobowiązuje. Dlatego piłkarze niemieckiej kadry, zadowoleni z usług własnej strefy czasowej, wyjeżdżając do Kazachstanu postanowili jej nie zmieniać. Mimo że faktycznie ją zmienili.
Takie wytyczne dostali od szefa sztabu medycznego reprezentacji, doktora Tima Meyera:
Niemcy cenią swoją tożsamość tak bardzo, że zaliczają do niej nawet własną strefę czasową. A, jak wiadomo, nawet prośba brzmi u nich trochę jak rozkaz.
Popołudniowe sesje treningowe reprezentacji Niemiec odbywały się w Kazachstanie o godz. 18:00 czasu niemieckiego. Czyli o 23:00 czasu lokalnego. Piłkarze musieli być w łóżkach o 23:00 czasu niemieckiego. Czyli, tak naprawdę, o czwartej rano.
Równie dziwna była pora rozgrywania meczu (wygranego przez Niemców 3:0). Kazachowie poszli na rękę niemieckiej telewizji i spotkanie rozpoczęło się o 19:00 czasu przyjezdnych. Czyli o północy czasu miejscowego. Wyobrażacie sobie, żeby Polacy poszli komuś na rękę w podobny sposób?
Za to nietrudno wyobrazić sobie reprezentantów Polski, dla których zgrupowanie, na którym trzeba kłaść się spać o czwartej rano, to spełnienie marzeń.
MK