• Link został skopiowany

Niemcy walczą z jet lagiem, udając, że nie istnieje

Reprezentacja Niemiec grała w piątek w eliminacjach MŚ 2014 na wyjeździe z Kazachstanem. Ale udawała, że nigdy nie wyjechała z Niemiec.
Trening reprezentacji Niemiec w Kazachstanie
AP/Alexei Filippov

Niemcy są znani z tego, że są bardzo zasadniczy. A "reprezentacja" w nazwie zobowiązuje. Dlatego piłkarze niemieckiej kadry, zadowoleni z usług własnej strefy czasowej, wyjeżdżając do Kazachstanu postanowili jej nie zmieniać. Mimo że faktycznie ją zmienili.

Takie wytyczne dostali od szefa sztabu medycznego reprezentacji, doktora Tima Meyera:

Mamy pięciogodzinną różnicę czasu. Żeby się do niej przyzwyczaić potrzebowalibyśmy pięciu dni. Nie mamy tyle czasu, a zaraz potem musimy przestawiać się z powrotem na czas niemiecki.

Niemcy cenią swoją tożsamość tak bardzo, że zaliczają do niej nawet własną strefę czasową. A, jak wiadomo, nawet prośba brzmi u nich trochę jak rozkaz.

Nasze zegarki będą działać zgodnie z niemieckim czasem, rozkład jedzenia czy snu też rozplanowany jest według niemieckiego czasu. (...) Nie będziemy wszystkim sprawdzać zegarków, ale radzimy i oczekujemy, żeby tak zrobili. Na dzień czy dwa - da się.

Popołudniowe sesje treningowe reprezentacji Niemiec odbywały się w Kazachstanie o godz. 18:00 czasu niemieckiego. Czyli o 23:00 czasu lokalnego. Piłkarze musieli być w łóżkach o 23:00 czasu niemieckiego. Czyli, tak naprawdę, o czwartej rano.

Równie dziwna była pora rozgrywania meczu (wygranego przez Niemców 3:0). Kazachowie poszli na rękę niemieckiej telewizji i spotkanie rozpoczęło się o 19:00 czasu przyjezdnych. Czyli o północy czasu miejscowego. Wyobrażacie sobie, żeby Polacy poszli komuś na rękę w podobny sposób?

Za to nietrudno wyobrazić sobie reprezentantów Polski, dla których zgrupowanie, na którym trzeba kłaść się spać o czwartej rano, to spełnienie marzeń.

MK

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU