Plaga żab - może nam pomóc szczególnie w meczu z Francją. Widząc dziesiątki kumkostworów śmigających po boisku, Trójkolorowi albo uciekną, albo przeciwnie - rzucą się na intruzów, widząc w nich przysmaki. W każdym razie powinno wyjść nieźle - jeżeli rywale zwieją, mamy walkower, a jeśli skoczą na małe co nieco, to też powinni być nam łatwiej. W końcu trudno gra się z pełnymi brzuszkami.
Plaga szarańczy - w każdym meczu możesz być nieocenioną pomocą, ale warunek jest jeden - w sztabie szkoleniowym musiałby znaleźć się Marek Motyka. W końcu to jedyny człowiek, który potrafi wykorzystać szarańczę przy stałych fragmentach gry.
Grad - Nieco bardziej ekstremalny odpowiednik deszczu, który zamienił Stadion Narodowy w miejsce, gdzie Arka Noego mogła wyruszyć w próbny rejs. Efekt mógłby być podobny jak z Anglią, ale gdyby z nieba zamiast wody atakowały zamarznięte kule, to pewnie nikt nawet nie pomyślałby, żeby dobrowolnie wystawiać się na ostrzał i biegać po murawie. Wtedy stewardzi byliby szczęśliwi, a kiedy steward jest szczęśliwi, gdzieś w Rumunii rodzi się jenot.
Deszcz ognia - Kataklizm, który rozwiązał większość problemów Sodomy i Gomory to świetny powód przełożenia meczu i wybicia przeciwników z rytmu. No i gdyby z nieba atakowały płonące głazy, obracające w gruzy wszystko, na co spadną, to nikt nie mógłby się z nas śmiać, że nie zasunęliśmy dachu, bo byłby on równie skuteczną obroną przed deszczem ognia, co bardzo smutna mina przed najazdem Hunów.
Wrzody - Wprawdzie swędzące i ropiejące paskudztwa nie przekonały faraona do wypuszczenia Izraelitów, ale podejrzewam, że z przekonaniem piłkarzy do ucieczki z boiska poszłoby im łatwiej. Dzięki temu dostalibyśmy walkower, a nasi trochę wolnego na wizyty u dermatologa. W końcu trzeba się poświęcać dla drużyny.
Muchy - W Egipcie szalały latające, hałasujące i roznoszące choroby owady, ale nam przydałby się inny rodzaj much - ten kojarzący się ze słabym aktorstwem. W końcu jeśli rywale byliby równie przekonujący, jak aktorka znana z ''M jak Miłość'', to moglibyśmy być pewni, że sędzia nie nabierze się na żadną próbę symulacji. Chociaż w tej sytuacji jeszcze lepsza byłaby inwazja Cichopków, ale o czymś takim w Biblii chyba nic nie ma.
Pomór bydła - Masowe wymieranie stadionowych przestępców na pewno byłoby wydarzeniem drastycznym, ale chyba reprezentacja bez nich miałaby się całkiem nieźle.
Andrzej Bazylczuk
Aplikacja Relacje Z czuba i na żywo fot. JK