Justin Bieber z kontraktem hokejowym

Bieber sporo jeździ po świecie, co jest obowiązkiem gwiazd muzyki (przepraszamy słowo ''muzyka'') oraz milionerów. A jako że jest też kibicem (przepraszamy kibiców), to gdzie się nie pojawi, próbuje swoich sił z drużynami sportowymi. A to potrenuje z Barceloną, a to z Chelsea, a to z Realem, a to strzeli bramkę dla Okocimskiego Brzesko w Pucharze Polski... A czasem też pogra w hokeja z Toronto Maple Leafs, nie spodziewając się nawet tego, że zaowocuje to poważną ofertą hokejową.

Bieber pochodzi z kanadyjskiej prowincji Ontario, w której kibicuje się Toronto Maple Leafs lub Ottawa Senators. Nic więc dziwnego, że kiedyś pograł sobie z tymi pierwszymi, a nawet strzelił kilka bramek Jonasowi Gustavssonowi, bramkarzowi ''Klonowych Liści''.

Ale po pierwsze - Maple Leafs to najgorsza drużyna w Ameryce Północnej , a Jonas Gustavsson to z kolei... No cóż, Jonas Gustavsson. Nie przeszkodziło to jednak dyrektorowi klubu Bakersfield Condors z ECHL, Mattowi O`Dette, złożyć agentowi Biebera propozycji. I nie była to propozycja ''zrobienia Edyty Górniak'' czyli odśpiewania hymnu przed meczem. Nie, była to propozycja rozegrania sezonu w barwach ''Kondorów''.

- Bardzo rzadko widzi się taką kombinację umiejętności i twardości. Do tego obaj jesteśmy Kanadyjczykami z Ontario. Znalazłem w sieci filmiki z nim i z drużyną z mojego miasta, Toronto Maple Leafs i myślę, że mógłby dodać wiele szybkości w atakach naszego zespołu. Dodatkowo jest graczem praworęcznym, a takiego właśnie szukamy. Myślę, że gdyby Justin grał w jednej linii z Robbym Dee i Peterem Boydem bylibyśmy trudni do pokonania - powiedział O`Dette.

Propozycja kontraktu już leży u agenta gwiazdy, a Condors w dodatku zarezerwowali nawet dla Biebera jego ulubiony numer 6. Niektórzy spekulują, że 18-letni Kanadyjczyk mógłby przystać na tę propozycję, bo podobno jest przeraźliwie zmęczony swoim statusem idola nastolatek oraz posiadaniem pełnego uzębienia.

- Nie chcę być po prostu kolejnym dziewczęcym obiektem pożądania. Denerwuje mnie to. Chcę udowodnić ludziom, którzy myślą o mnie w ten sposób, że są w błędzie - przyznał niedawno piosenkarz.

Nie wiemy wprawdzie, z jakim słowem pomyliła się O`Dette`owi ''twardość'' Biebera...

...ale faktycznie jednym z lepszych sposobów na zerwanie z wizerunkiem ''tego chłopca z grzywką'' jest gra w hokeja. Problem tylko w tym, że Bieber ma zaledwie 170 cm wzrostu. Wprawdzie legendarny Theo Fleury miał o dwa centymetry mniej, ale po pierwsze dysponował imieniem jak dowódca szwadronu Rohirrimów (Theoren), a po drugie był twardszy niż postanowienie polskich klubów, by jednak nie grac w Lidze Mistrzów.

A teraz zastanówcie się, co będą chcieli zrobić na lodzie wszyscy hokeiści Justinowi Bieberowi.

Tak, jesteśmy zdecydowanie za tym, żeby przyjął tę ofertę.

ŁM

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.