10 rzeczy, które warto wiedzieć o Usainie Bolcie

W niedzielę Bolt udowodnił, cytując Marka Twaina, że ''pogłoski o jego śmierci są przesadzone''. Znów zdemolował rywali, a jego legenda trwa i jedyny wyraźnym brakiem jest w niej aż nieprzyzwoite jak na legendę 0 (słownie: zero) pokonanych smoków. Zdecydowanie większa jest za to liczba faktów, których o Bolcie wiele osób nie zna, ale za moment, dzięki redakcji Z Czuba.pl, już je pozna.

1. Wbrew temu, co można by myśleć, Usain Bolt nie przyszedł na świat na chwilę przed igrzyskami w Pekinie, by niemal od razu olśnić Ziemian swoim kosmicznym talentem i zahipnotyzować ich szybkimi ruchami szybkich nóg tak, żeby jego ziomkowie z macierzystej planety mieli ułatwione zadanie podboju. Mało tego, Pekin to nawet nie były pierwsze igrzyska Jamajczyka. Jako 18-latek startował on również cztery lata wcześniej w Atenach. Niestety zmagał się wtedy z kontuzją, w swoim biegu eliminacyjnym na 200 metrów zajął dopiero czwarte miejsce z czasem 21,05, z jakim dzisiaj biega na kilometr i już po pierwszej rundzie mógł wrócić do domu.

2. Rok później trenerzy Bolta zaczęli go naciskać, by skoncentrował się na jednym dystansie, na którym mógłby z powodzeniem rywalizować z najlepszymi w Pekinie. Jako że z powodu urazów, a także wypadku samochodowego, Bolt w 2005 i 2006 poniósł kilka znaczących porażek na 200 metrów, próbowali go przekonać, żeby biegał na dystansie dwukrotnie dłuższym. Na szczęście bezskutecznie.

3. Trenerzy upierali się na 400 metrach, Bolt - ich zdaniem bez sensu - trwał przy chęci biegania 100, aż w końcu dostał na to pozwolenie. Pod warunkiem, że pobije rekord Jamajki na 200 metrów. Podczas krajowych mistrzostw w 2007 Usain zacisnął zęby, zawiązał sznurówki, uśmiechnął się szeroko (co było niełatwe z zaciśniętymi zębami) i pobiegł szybciej niż legendarny Don Quarrie 36 lat wcześniej, finiszując z czasem 19,75. Od tej pory miał już święty spokój. Na swoich pierwszych ''stumetrowych'' zawodach, mitingu Vardinoyiannia na Krecie, pobiegł od razu z czasem 10,03. Ledwie o trzy setne sekundy gorszym niż rekord Polski. I o jedną setną gorszym niż czas Richarda Thompsona, który dał mu niedzielny finał w Londynie.

4. Bolt jest pierwszym człowiekiem w historii posiadającym rekord świata, rekord olimpijski oraz rekord mistrzostw świata zarówno na 100 i 200 metrów, a także w sztafecie 4x100.

5. Dobrze się domyślacie, że Usain był cudownym dzieckiem sprintów, na widok którego w kołysce goście w domu państwa Boltów mówili ''Cóż za uroczy mały sprinterek, gagaga''. Jest najmłodszym w historii złotym medalistą juniorskich mistrzostw świata, które wygrał na dystansie 200 metrów już w wieku 15 lat. Pozostaje też po dziś dzień jedynym młodzieżowym lekkoatletą, który na ''dwie setki'' przekroczył barierę 20 sekund - w 2004 roku wykręcił czas 19,93. W wieku lat 16 miał już czasy lepsze od tych, które osiągał 19-letni, legendarny Michael Johnson.

6. Wbrew pogłoskom Bolt finiszując podczas olimpijskiego finału w Pekinie nie zrobił sobie wcale kanapek, czekając na resztę rywali. Zrobił sobie risotto. Ale tak naprawdę to nie tylko znacząco zwolnił na ostatnich metrach, ale i przekroczył linię mety z rozwiązanym sznurowadłem.

7. Pierwszym ukochanym sportem Bolta był krykiet, w którego grał jako miotacz. Pewnie sami byście zgadli, ale tak - specjalizował się w szybkich piłkach.

8. Sam siebie jamajski sprinter określa mianem nałogowego gracza. Jego ulubionym tytułem jest ''Call od Duty: Black Ops'', w które często gra przez sieć. Także jeśli ktoś was kiedyś ''zdejmie'' tak szybko, że nawet nie zdążycie mrugnąć i skalibrować wzroku na ekranie - to może być właśnie Usain Bolt.

9. Który twierdzi zresztą, że swoją szybkość zawdzięcza nuggetsom z kurczaka. Gdyby faktycznie sprawiały one, że ludzie są szybsi od błyskawicy, to mielibyśmy tak ekspresowo biegających piłkarzy, iż mecze w Ekstraklasie mogłyby spokojnie trwać 2x17 minut.

10. Drugie imię Bolta to St. Leo. Podobno wcale nie wzięło się od tego, że jego mama 32 razy obejrzała ''Titanika''.

Łukasz Miszewski

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.