Będą medale za czwarte miejsce w Londynie

Jak wiadomo nie od dziś, czwarte miejsce to najgorsze co może spotkać sportowca, zwłaszcza na przykład jeśli wiąże się za nim nagroda w postaci dożywotniego karnetu na koncertu Bajmu. Ci, którzy kończą zaraz za podium są z reguły załamani świadomością, jak blisko byli medalu i jak niewiele dzieliło ich od emerytury olimpijskiej oraz jak daleko mają jeszcze z reguły do 67. roku życia, dającego im emeryturę zwykłą. Osłodzić im ten ciężki los, choć odrobinę, będzie próbował Anglik David Mitchell. Tworząc i rozsyłając sportowcom medale za czwarte miejsce zdobyte na londyńskich igrzyskach.

Mitchell, właściciel skromnej księgarni w Cromford, oglądał konkurs synchronicznych skoków do wody z trampoliny dziesięciometrowej, w którym duet Tom Daley - Peter Waterfield zajął czwarte miejsce. Wstrząsnęło to nim i zmusiło do pewnych przemyśleń na temat natury wszechrzeczy. Między innymi zaś również na temat tego, że konkurencja w wyścigu do medali na IO zaostrzyła się w ostatnich latach tak bardzo, iż niesprawiedliwością jest wręczanie już tylko trzech krążków.

- Pamiętam jak w roku 1960 na igrzyskach startowały jeszcze tylko 84 państwa. Dziś jest ich ponad 200. Poziom rywalizacji wzrósł i to mocno. Tak trudno jest teraz zdobyć medal - mówi Mitchell.

Postanowił zatem wytwarzać aluminiowe krążki z inskrypcją ''W uznaniu czwartego miejsca. Igrzyska Olimpijskie 2012'' oraz z nazwiskami zdobywców takiej, a nie innej lokaty. Jak na razie przygotował dwa - właśnie dla Daleya i Waterfielda.

- Mam nadzieję, że nie obrażą się o to. Moja akcja jest poważna - dodaje twórca medali.

Jak sam podkreśla, na dwóch brytyjskich skoczkach nie zamierza poprzestać i będzie dalej wytwarzał swoje medale oraz wysyłał je sportowcom, którzy brali udział w IO 2012 i skończyli na czwartej pozycji. Kiedy otrzymają je kajakarz Mateusz Polaczyk i pływak Radosław Kawęcki, dorobek Polski na tych igrzyskach ulegnie zwielokrotnieniu.

ŁM

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.