Poligon: Najsłabsza Drużyna Polski - edycja IV

Spokojnie, dzisiejszy ?Poligon? nie będzie poświęcony ani reprezentacji Franciszka Smudy, która z grupy nie wyszłaby nawet ciągnięta za uszy przez sędziów, Platiniego, Pudziana i stado holowników Zakładu Usług Żeglugowych, ani Legii Warszawa, która mogąc w cuglach zostać Mistrzem Polski, wolała nim nie zostawać, ani nawet Cracovii, która masakrowała nasze oczy i ekstraklasowe boiska przez parę ostatnich sezonów, a kto wie, może dzięki kolejnemu odlotowi prezesa Wojciechowskiego, dostanie kolejną szansę.

Kiedy cała Polska kibicowała naszym orłomsokołombrojerom na Euro 2012, na głębokich tyłach, zapleczach, w głębokich lasach oraz za siedmioma górami prawdziwi mężczyźni walczyli nie o pieniądze, nie o medale, nie o awanse, nie o sześciozerowe premie i bilety do loży VIP dla znajomych, ale o honor, uśmiechy sąsiadek i męskie klepnięcie w plecy przez sąsiada. Oraz o tytuł Najsłabszej Drużyny Polski Sezonu 2011/2012.

Najsłabszej - nie "najgorszej".

- A jaka to niby różnica? - zapyta ktoś, kto odkrył "Poligon" niedawno i nie miał okazji śledzić poprzednich edycji "Najsłabszej Drużyny Polski". Tymczasem różnica jest poważna, zasadnicza, a nawet fundamen wait for it talna.

"Rozważmy przypadek konia o kształcie kuli, poruszającego się ruchem harmonicznym " Oto symboliczna drużyna z Ekstraklasy - ma stadion, ma piękne równe boisko, ma sponsora, ma pieniądze, comiesięczne pięciocyfrowe wypłaty na łebka, ma tysiące kibiców, ma -dziestoosobowy skład. W sparingach leje trzecio - i czwartoligowców jak chce (a czasem nawet wygra z zespołem z drugiej ligi), więc nie można jej nazwać najsłabszą, ale w rozgrywkach ligowych prezentuje koszmarny styl gry, prezentuje fatalne podania i szeroki paletaż fauli, a goli strzela niewiele, bo jej piłkarze raczej rzadko dochodzą do sytuacji strzeleckich, a kiedy już dochodzą takie niedomówienie. Słaba drużyna? W życiu. Jest sporo słabszych Zła? A i owszem - ma wszystko, żeby odnieść sukces albo zająć choć miejsce w środku tabeli, ale zamiast tego prezentuje futbol womitalny i wywołuje u kibiców chęć wyrwana oczu sobie, a piłkarzom nóg z pleców. Zła drużyna, bardzo zła...

I drugi hipotetyczny koń egzamplowy - drużyna z głębokiego za zaplecza, grająca w lidze, której numer zbliża się do dwucyfrowego. Gra na boisku, ukształtowaniem terenu przypominającym Beskid Lekkopółniski, w warunkach niezbyt bezpiecznych dla zdrowia (z lewej komary, z prawej Miecek Haliniok, drący się, że niech mu jeszcze raz piłkę w kukurydzę wkopią, to on nie ręczy za siebie i za mać!), gra wyłącznie dla satysfakcji swojej i nielicznych kibiców, dopłacając do interesu, bo sponsora żadnego nie udało się znaleźć, a tu trzeba wpisowe do związku opłacić, sędziów opłacić (nie, żadna korupcja - takie przepisy), stroje załatwić, buty regulaminowe, jakąś mineralną choćby raz na dwa tygodnie kupić, znaleźć fundusze na dowiezienie zawodników na mecz wyjazdowy A tu dzieci narzekają, że tata miał z nimi pojechać do ZOO, żona głowę suszy, że mamusia pyta, kiedy przyjedziemy na niedzielny obiad, a ty byś tylko za tą piłką gonił...

...sąsiedzi się śmieją, że hehehe, tydzień temu dostaliście dwanaście do kółka od FC Barcelona Kostomłoty, a dwa tygodnie temu rozklepali was juniorzy z Kopydłowa, deszcz leje, błoto po kolana, a nasza hipotetyczno-egzamplowa drużyna tydzień w tydzień na boisku. Co tydzień bęcki, co drugi tydzień w dziesiątkę, bo komuś wypadły chrzciny, komuś praca, komuś tak zwany chęgower, a po meczu trzeba jeszcze stroje wyprać, siniaki nasmarować, skręconą kostkę kompresami obłożyć Wszystko za własne, ciężko zapracowane pieniądze, we własnym, wolnym od ciężkiej pracy czasie, w najniższej klasie rozgrywkowej. A jednak nasza przykładowa drużyna to wszystko robi - co tydzień wychodzi na boisko i gra. Dyszy, rzęzi, sapie, przegrywa, ale gra. Bo lubi grać, bo sąsiedzi lubią popatrzeć, bo skoro się zgłosiło do rozgrywek, to trzeba umowy dotrzymać i doczołgać się do ich końca. Nie wychodzi? No pewnie, że nie wychodzi, bo wyjść nie może - drużyna jest biedna jak mysz kościelna, słaba, może nawet najsłabsza w województwie, ale na pewno nie jest najgorsza. Kto wie, może pod pewnymi względami jest lepsza nawet od niektórych ekstraklasowców. Bo pomyślmy - jeśli nasz hipotetyczny LZS w tak koszmarnych warunkach i bez żadnego dofinansowania daje z siebie wszystko i gra wszystkiemu na przekór, ile mógłby osiągnąć, gdyby miał piękny stadion, równe boisko i komfort finansowy A z drugiej strony - jeśli bogata drużyna w ptasiomleczkowych warunkach gra kichę łamaną przez popelinę, to co grałaby w warunkach LZS-owych? O ile w ogóle by grała, bo bardziej prawdopodobne jest, że machnęłaby ręką i weekendowe popołudnia zamiast w getrach spędzałaby nad grillem i browarem razy X do kwadratu.

Powtórzmy zatem - najsłabsza drużyna sezonu. Najsłabsza. Nie najgorsza. Bo to jednak spora różnica.

Tyle imponderabilia - teraz czas na metodologię.

W klasyfikacji ujęto wyłącznie drużyny, grające w najniższych klasach rozgrywkowych w danym okręgu Związku Piłki Nożnej. Najsłabszy to najsłabszy i co z tego, że w którejś okręgówce czy klasie A trafił się zespół przegrywający regularnie 0:35, skoro niżej są jeszcze dwie klasy rozgrywkowe (a skoro niżej, to znaczy, że grają tam jeszcze słabsi) i nasz delikwent zapewne wygrałby z połową drużyn w nich grających? W niektórych OZPN-ach najniższą klasą jest klasa B, w niektórych klasa C, czasem grup najniższej klasy jest sporo (Opolski ZPN ma aż 23 grupy klasy B), czasem jest tylko jedna (Lubelski ZPN - jedna grupa klasy C), B-klasa B-klasie i C-klasa C-klasie zapewne nierówna, ale jakieś jednolite kryterium trzeba było przyjąć.

Warunkiem niezbędnym do uwzględnienia w zestawieniu jest dokończenie rozgrywek. Zespoły, które wycofały się przed, po czy w trakcie którejś z rund Cóż, wyrazy współczucia, serdeczne i gorące, ale skoro się wycofały, to się wycofały - że tak polecę banałem. Nie mieszkamy w Stumilowym Lesie, żeby sprawdzać, kogo nie było bardzo, a kogo nie było bardziej.

O kolejności miejsc w tabeli decyduje liczba punktów, a następnie bilans bramkowy. Ponieważ jednak mówimy o klasyfikacji Najsłabszych Drużyn Polski - inaczej niż w normalnych tabelach, porządek jest odwrotny: im mniej punktów i im gorszy bilans bramkowy - tym drużyna słabsza i tym wyżej (a raczej niżej) jest w tabeli.

Gotowi? Pasy zapięte? No to zaczynamy.

Jak Szanowna Wycieczka widzi w drugiej dziesiątce tegorocznego zestawienia pojawiają się starzy znajomi: Dom Star Domaradz, Blask Bielowice, Victoria Słupsk (piąta drużyna poprzedniego zestawienia) i bezapelacyjny zwycięzca zeszłorocznej III edycji - LKS Chrząstawa, który tym razem bohatersko zremisował dwa spotkania i wypadł z pierwszej dziesiątki. Jak widać, postęp jest wyraźny i kto wie, może obie drużyny pójdą śladem KS Lesznowola, który to klub z zerowym dorobkiem punktowym zwyciężył w I edycji Najsłabszej Drużyny Sezonu (2008/2009), a potem wygrywał, remisował, znowu wygrywał i w obecnym zestawieniu nie ma po nim śladu. Warto też zwrócić uwagę na zacięty pojedynek LZS Biadacz i LZS Nasale - dwóch drużyn z jednej grupy. W regularnej tabeli lepszy był LZS Biadacz, który zajął miejsce dziesiąte, ale w tabeli rozgrywek Najsłabszych Drużyn Sezonu wszystko wygląda inaczej.

Jedziemy dalej

I tu także mamy drużyny znane z wcześniejszych notowań - dwa lata temu Krokus Pyzówka zajął miejsce 23., rok temu - 35., a Znicz Kosieczyn jak zwykle trzyma się blisko, bardzo blisko (dwa lata temu miejsce 22., rok temu - 32.)

Czas na podium. Panie, panowie

Miejsce trzecie: Powstaniec Dobra

Drużyna reprezentuje łódzki ZPN i gra w II grupie łódzkiej klasy B. Powstaniec nie wygrał żadnego meczu (jakież to nasze, polskie, narodowe, nieprawdaż?), żadnego nie zremisował, a przegrał aż 18 spotkań, w których strzelił 17 bramek, a dał sobie strzelić aż 121 gole. 0 punktów i bilans minus 104 goli dał Powstańcowi pewne trzecie miejsce.

Miejsce drugie: LZS Wierzbięcice

Opolski ZPN, klasa B, II grupa nyska - żadnej wygranej, żadnego remisu, 22 porażki, 23 bramki strzelone, 187 straconych i budzący podziw bilans - minus 164 gole. Mało? No to dodam, że LZS Wierzbięcice do ostatniej kolejki miał szanse na zwycięstwo w tegorocznej klasyfikacji. Do tytułu Najsłabszej Drużyny Polski Sezonu 2011/2012 zabrało piłkarzom z Wierzbięcic zaledwie 11 bramek i "musimy to sobie powiedzieć otwarcie, Andrzej" - osiągnięcie tego rezultatu leżało w ich zasięgu. W ostatnim meczu LZS Wierzbięcice przegrał z KS Nowy Świętów 2:6, a przecież zdarzały się wierzbięciczanom o wiele wyższe porażki (0:18 z LZS Jędrzychów i 0:19 z Czarnymi II Otmuchów). Było blisko, bardzo blisko

A teraz publiczność prosimy o powstanie, a orkiestrę prosimy o fanfary

 

Miejsce pierwsze i tytuł Najsłabszej Drużyny Polski sezonu 2011/2012 - LZS Gierałtowice

Opolski ZPN, klasa B, II grupa kędzierzyńsko-kozielska. 20 porażek, zaledwie 15 bramek strzelonych przy 189 straconych, minus 174 bramki w ogólnym rozrachunku, a w charakterze wisienki na torcie przegrana 0:22 z Orłem Polska Cerekiew (chętnym do wyśmiewania zwrócę uwagę, że Orzeł Polska Cerekiew zajął w swojej grupie drugie miejsce, zaledwie punkt za liderem).

Gratulacje.

Oklaski.

Okrzyki.

Kobiety rzucają zalotne spojrzenia, uśmiechy i kwiaty, dzieci piszczą i ustawiają się w kolejce po autografy, mężczyźni wywijają marynarkami

 

a kurtyna zapada entuzjastycznie i już nie może się doczekać kolejnej edycji.

Andrzej Kałwa

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU