Najlepsza jedenastka ćwierćfinałów Euro 2012

Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie podsumowali tych ćwierćfinałów. Zatem podsumowujemy. Systemem zerojedynkowym jedenastkowym.

Bramkarz

Petr Cech

Solidnie spisywał się Hugo Lloris, który z Hiszpanami zaliczył dwie niezwykle udane interwencje. Pewny jak zawsze był Buffon, choć wspiąć się na wyżyny musiał zaledwie dwukrotnie - przy uderzeniu Glena Johnsona w piątej minucie i karnym Cole`a. Więcej roboty miał jego vis-a-vis Joe Hart, który również nie dał się pokonać aż do serii jedenastek. Nasze wyróżnienie wędruje jednak do Cecha, który na kilkadziesiąt minut zaczarował bramkę (wraz ze słupkiem) swojej reprezentacji. Też dlatego, że po fazie grupowej spadła na niego w ojczyźnie fala krytyki, mówiło się o tym, że w trykocie Chelsea jest bezbłędny, a w kadrze nie daje z siebie wszystkiego - tymczasem gdyby nie on, Bilkovi chlapcy wróciliby do domu nie po 0:1, a po zero:dużo.

Obrońcy

Pepe

Obok Matsa Hummelsa, największa defensywna gwiazda tych mistrzostw. Pewny punkt portugalskiej drużyny, geniusz destrukcji, choć na boisku podczas Euro 2012 - wbrew temu, co potrafi pokazać w La Liga - zachowuje spokój.

Glen Johnson

Wyróżniający się punkt zwartej i szalenie ambitnej wyspiarskiej defensywy. I choć prawdopodobnie mecz z Włochami był najbardziej gwałtownym oblężeniem Anglików od czasów Bitwy o Anglię, gola oni nie stracili. Johnson blokował piłki, przechwytywał, inicjował ataki, a w piątej minucie, gdyby nie nieludzki refeks Buffona, dałby reprezentacji Hodgsona na prowadzenie.

Mats Hummels

Jak ten chłopak gra... Głos zza kadru: Nieprawdopodobnie! Dokładnie tak: on gra po prostu nieprawdopodobnie. Jeśli będzie się dalej rozwijał w tym tempie, to szefowie Bayernu będą mogli sobie niedługo pluć w brody, że wypuścili ze swoich rąk i oddali Borussii za marne cztery miliony euro drugiego Beckenbauera.

Jordi Alba

Dobry w obronie, kręcący Francuzami na wszystkie strony w ataku, asystował przy trafieniu Xabiego Alonso na 1:0. Znając tendencję (a w zasadzie przymus ekonomiczny) szefów Valencii do wyprzedawania wszystkiego, co tylko potrafi celnie kopnąć piłkę, szykuje nam się niebawem jakiś transfer.

Pomocnicy

Andrea Pirlo

Nie można mu zabrać piłki, nie można odciąć kolegów z drużyny od jego podań, nie można, co pokazał, spodziewać się tego, co zrobi w serii jedenastek, nie można go spuścić ani na chwilę z oka, choć na boisku tak naprawdę człapie przez większość czasu. Za to nogą mógłby nie tyle wiązać krawaty, co splatać je z delikatnych jedwabnych nici.

Xabi Alonso

Nawet jeśli przez rudą brodę dolna połowa twojej twarzy wygląda jak dołączona do reszty ciebie z innego zestawu klocków i nawet jeśli jesteś defensywnym pomocnikiem w kadrze, która ma więcej ofensywnych graczy niż reprezentacyjnych bidonów i par skarpetek, ty również możesz strzelić dwie bramki dające jej awans do półfinału Mistrzostw Europy. A w chwilach, w których nie będziesz zajęty pokonywaniem Hugo Llorisa robić to co zawsze, czyli z niesamowitą skutecznością rozbijać ataki rywali.

Sami Khedira

Teoretycznie liderami środkowej linii są u Joachima Loewa Mesut Ozil i Bastian Schweinsteiger. Ale w spotkaniu z Grecją to Sami Khedira rządził na murawie niczym cesarz pomocy. Nie tylko strzelił gola i to z taką siłą, jakby chciał przy pomocy piłki zmienić twarz bramkarza Sifalisa w tzatziki, ale też kontrolował każdą akcję ofensywną i odbierał piłki rywalom. Wspaniały mecz gracza Realu.

Andres Iniesta

Długimi momentami wygląda na boisku jak jedyny Hiszpan, któremu się jeszcze chce. A on nie dość, że chce, to jeszcze potrafi. Najlepszy gracz La Furia Roja na tych mistrzostwach, element stały i niezawodny, jak paluszki do piwa.

Napastnicy

Cristiano Ronaldo

Gol na wagę awansu do 1/2 finału, dwa słupki, doprowadzanie czeskich obrońców do łez oraz tyle energii w grze, że niejedna elektrownia atomowa spuściłaby oczy ze wstydu. Widać, że CR7 naprawdę jest głodny reprezentacyjnego sukcesu.

Mario Balotelli

Najlepszy Mario Balotelli świata. A zarazem, na szczęście dla naszej planety, jedyny Mario Balotelli świata. Napastnik Squadra Azzurra od zawsze wzbudza skrajne emocje. Jedni nazywają go geniuszem, inni skończonym idiotą, wszyscy zgadzają się zaś co do tego, że ma potężny piłkarski talent, ale niemal równie potężne lenistwo. W meczu z Anglikami wreszcie mu zależało. Biegał, szarpał, a kiedy mu nie wychodziło, to pokrzykiwał coś. John Terry w ostatniej chwili uratował Harta przed lobem w wykonaniu ''Balo'', napastnik Manchesteru City strzelał też na bramkę swojego klubowego kolegi przewrotką mimo asysty trzech (!) obrońców, raz groźnie dobijał strzał z dystansu, sam zresztą również uderzał zza pola karnego... Był w ciągłym ruchu i ciągłym zagrożeniem.

Łukasz Miszewski

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.