Najlepsze Euro w historii?

Przeglądając opinie o Euro 2012 trudno nie natknąć się na peany opisujące organizowany przez Polskę i Ukrainę turniej jako najlepsze Mistrzostwa Europy w historii. Czy jest tak rzeczywiście, nie mam pojęcia, ale jest kilka rzeczy, które mogłyby na to wskazywać.

- Szczerze mówiąc, gdy ogłoszono, że Euro 2012 odbędzie się w Polsce i na Ukrainie, miałem wrażenie, że UEFA postanowiła zrobić organizacyjną symulację stepowania na polu minowym. W końcu niestety nikt na świecie nie uważa za mistrzów perfekcji ani nas, ani naszych sąsiadów. W dodatku nad całą zabawę zaangażowani są geniusze z PZPN-u, który od dłuższego czasu uchodzi za frakcję dywersyjną wobec polskiej piłki. Tymczasem jak na razie wszystko idzie nadspodziewanie gładko. Nikt nawet nie narzeka na piłki, uszu nie atakują wuwuzele, a jeśli przypomnimy sobie ogrom organizacyjnych klopsów, jaki towarzyszył igrzyskom w Vancouver, można zaryzykować stwierdzenie, że wszystko jest niemal idealnie.

- Od czasu gdy w 1996 roku zwiększono liczbę uczestników Euro do 16, jeszcze nie było przypadków, żeby któryś mecz nie zakończył się bezbramkowym remisem. Aż do teraz. W każdym spotkaniu na Euro 2012 padł co najmniej jeden gol. A chyba nie ma wątpliwości co do tego, że wszyscy uwielbiamy bramki. Szczególnie z cukrem i śmietaną.

- Jeśli przypomnimy sobie wszystkie spotkania, jakie dotąd rozegrano na Euro 2012, to raczej nie znajdziemy pośród nich żadnego, którego oglądanie byłoby piłkarskim odpowiednikiem ''M jak Miłość''. Z rachunku prawdopodobieństwa wynika, że przy takim nagromadzeniu meczów musi trafić się jakaś stara, dobra i sprawdzona w działaniu kopanina, której oglądanie jest wyzwaniem nawet dla największych koneserów, ale trwający turniej wymyka się tej prawidłowości. To zaś, że w meczu nieprzyzwoicie defensywnych Greków z minimalistycznymi Niemcami padło sześć goli, to wręcz niesamowity żart z zasad rządzących wszechświatem.

- Są Irlandczycy. Jasne, można twierdzić, że ogarnęła nas irlandiofilia, ale naprawdę sporym wyzwaniem byłoby znaleźć drugą tak pozytywną i tak ogromną grupę kibiców jak przybysze z Zielonej Wyspy. Są, a w zasadzie byli, świetni zarówno na stadionie, gdzie ich przyśpiewki zatykały usta wszystkim, którzy nie są Dariuszem Szpakowskim, jak i kiedy ruszali na podbój pubów. Widząc to z bliska stwierdzam, że UEFA i FIFA powinny poważnie się zastanowić nad zagwarantowaniem Irlandii miejsca na wszystkich wielkich turniejach.

- Chyba jeszcze nigdy tak pięknie nie został ośmieszony pomysł z pięciom arbitrami mającymi gwarantować perfekcyjne rozstrzyganie wszelkich spornych sytuacji, jak miało to miejsce w meczu Ukrainy z Anglią. Wystarczyłby, żeby zamiast stojącego koło bramki gratisowego sędziego był ktoś z dostępem do powtórek, a byłoby 1:1. Jeżeli ta sytuacja skłoni w końcu beton rządzący światowym futbolem do otwarcia się na technologię, to można to uznać za plus Euro 2012.

Andrzej Bazylczuk

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.