Poligon: Hiszpania - Francja czyli rękopis znaleziony w Doniecku

Hrabia Olavidez jeszcze nie był sprowadził osadników do gór Sierra Morena. Strome to pasmo, które oddziela Andaluzję od Manszy, zamieszkiwali wówczas napastnicy, obrońcy i kilku bramkarzy, o których mówiono, że pożerają ciała zdymisjonowanych trenerów. Stąd nawet poszło hiszpańskie przysłowie o furii niejakiego Rocha, jednego z braci Zota, który... A zresztą mniejsza z tym, to historia, którą opowiadać należy o całkiem innej porze dnia.

Godzina meczu zastała mnie w podróży. Korzystając z dobrodziejstw techniki śledziłem przygotowania do niego w relacji tekstowej na telefonie komórkowym, zgrzytając zębami na zanikający zasięg, gdy napotkał mnie starszy obywatel z dzbanem. Zaoferował mi nocleg, możliwość obejrzenia meczu w jakości HD i parę kropel...

Do pustelni, w której mieszkał, dotarliśmy w czasie odgrywania hymnów narodowych. Podczas gdy francuscy piłkarze okrutnie obchodzili się z Marsylianką, a Hiszpanie masakrowali purpurę y oro, Pustelnik poczęstował mnie chlebem, serem i mlekiem kozim, a potem opowiedział mi historię swojego życia.

- Posłuchaj, senior kawalerze, o Arce Noego, co na szynach płynęła przez ten cały potop, szarpnęło, gwizdnęło i się potoczyło. I tak dzień jedziesz, dwa dni stoisz, tydzień ma dni siedem, w miesiącu tygodni cztery, a w pociągu wagonów czterdzieści i osiem!...

...

- GOL! - wrzasnął telewizor, wyrywając mnie z błogiej drzemki. To senior Iniesta podał do seniora Alby, senior Alba podał do seniora Alonso, a senior Alonso jednym uderzeniem głowy wprawił pół Hiszpanii (w tym całe pasmo Sierra Morena) w stan radosnego entuzjazmu. - Auuuuuuu! - zawyło coś za moimi plecami. Podskoczyłem przerażony, a obracając się, odruchowo wyciągnąłem szpadę, gotów rozprawić z każdym... no, z prawie każdym monstrum, czającym się w mroku. Pustelnik zachichotał...

Paszeko pobiegł za kozami, wznosząc entuzjastyczne okrzyki na część Xabiego Alonso i duetu Baccara, a piłkarze trenera del Bosque cisnęli Francuzów, sprawiających wrażenie przestraszonych, by nie powiedzieć sparaliżowanych strachem. Frank Ribery próbował walczyć na skrzydle, Karim Benzema ograniczał się do bardzo niecelnych (i kiedy piszę ''bardzo niecelnych'', mam na myśli ''bardzo niecelnych'') strzałów. Zdarzyło się jednak, że piłka po uderzeniu trójkolorowego piłkarza poleciała w światło bramki - to Cabaye posłał ją w samo okienko (ten sam Cabaye, którego przodek brał udział w słynnym oblężeniu Leridy i stał po pas w wodzie obok pułkownika Van Wordena). Niestety Iker Casillas bez większego trudu złapał piłkę. Mecz był nudny, powieki zaczynały mi ciążyć, a w gardle zasychało...

Ochota na sen przeszła mi jak ręką odjął, ochota na wszelakie napoje minęła jakby ktoś odjął ją dwoma rękami, coś ścisnęło mnie za gardło. Nie mógł to być Paszeko, bo sądząc po przeraźliwych odgłosach dochodzących z obórki, doił w tym czasie... och, miejmy nadzieję, że doił.... kozy. W duchy nie wierzę - pozostawała więc jedna jedyna możliwość - za gardło ściskał mnie strach. Taki sam strach, jaki ściskał teraz gardła Francuzów, bliskich wyeliminowania z turnieju.

- Pospiesz się! Pospiesz się! - krzyczał Laurent Blanc do Karima Benzemy.

...będzie narzekał po latach podstarzały i posiwiały piłkarz Realu Madryt. Kibice francuscy nie czekali na wiek dojrzały i narzekali na Benzemę już teraz, używając porównań, przenośni i różnych dziwnych, z francuska, a nawet z flamandzka brzmiących wyrazów. Hiszpanie rozkręcali się z minuty na minutę i mecz wreszcie zrobił się ciekawy. Prostopadłe podanie do Cesca Fabregasa, otwarło mu drogę do bramki, ale na szesnastym metrze drogę tę zamknął mu świetną interwencją bramkarz Francji Hugo Lloris.

- Teraz? W czasie meczu? - zdziwiłem się. - Nie mogą poczekać jeszcze trzydziestu minut? Przecież coś się może stać, Francuzi mogą strzelić wyrównującą bramkę, może być dogrywka...

Trener Blanc wyglądał jakby nie miał wiary. Miał za to ponure oblicze i wielkie sakreble w oczach. Jego piłkarze grali w piłkę w stylu wczesnej Odry Wodzisław: wykopywali piłkę do przodu, tam przejmował ją Frank Ribery i próbował przedostać się z nią w pole karne i gdy przeciwników było dwóch, Ribery mijał ich i podawał do Karima Benzemy, który albo uciekał przed piłką, albo po prostu wykopywał ją w kierunku... Hmmm, właściwie zawsze w tym samym czyli do przodu, problem jednak w tym, że przód Benzemy nie zawsze pokrywał się z miejscem, w którym stała bramka Hiszpanów - czasem przód Benzemy skierowany był w stronę narożnej chorągiewki, czasem w stronę linii bocznej, a czasem nawet w stronę własnej bramki.

Po wielu, wielu latach posiwiały Benzema tak będzie opisywał swoje dokonania w tym meczu:

Francuzi też wyglądali jakby ktoś uderzył ich w głowę. Obrońcy nie potrafili upilnować Fernando Torresa, pomocnicy mnie potrafili pomóc napastnikom, napastnicy nie byli napastliwi, a francuscy kibice zerkali z niepokojem na zegar. Cztery minuty, trzy minuty...

I wtedy...

Nagle...

Stało się najgorsze.

...krzyczał Anthony Reveillere, któremu włoski sędzia odgwizdał przewinienie w polu karnym. Hiszpanie cieszyli się, Francuzi protestowali, Paszeko wył, kozy beczały, Pustelnik siedział zdruzgotany, piłkarze francuscy rzucili się do sędziego z prośbami, groźbami i interwencją, ale...

- Nie przejmuj się tym, mój synu - wtrącił Pustelnik. - Szatan, próbując wprowadzić chaos w świecie i wszechświecie, przybiera różne formy i wybiera różne filmy.

Piłkarze krzyczeli na sędziego głównego, kibice na arbitrów bocznych, a trener Laurent Blanc interweniował u sędziego technicznego. Bez skutku - sędzia Rizzoli nie zmieniał decyzji . Rzut karny dla Hiszpanii.

...krzyczał trener Blanc, gdy Xavi Alonso zdobywał z rzutu karnego drugą bramkę dla Hiszpanii.

Słońce nie chyliło się ku zachodowi, bo zaszło parę godzin wcześniej. Ciemność, która nadciągnęła znad morza Śródziemnego, okryła znienawidzone przez francuskich piłkarzy miasto. Otchłań zwaliła się z niebios i pochłonęła skrzydlatych bogów ponad stadionem. Na murawie Hiszpanie tańczyli swoje ''Klapklapklapmenco'', ciesząc się z awansu do półfinału, kibice francuscy sprawdzali połączenia lotnicze do Paryża, Pustelnik zasnął jak strażak na wieży, a ja zastanawiałem się nad przebiegiem meczu i usiłowałem zrozumieć prawa rządzące współczesnym futbolem.

Andrzej Kałwa

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.