Jeszcze do niedawna Zielona Wyspa była niemalże synonimem dobrobytu, a obecnie tonie w długach. I co by nie zatonęła, potrzebne jej były podwodne wsporniki w postaci niemieckiech dofinansowań. Kanclerz Merkel irlandzcy kibice odwdzięczyli się, informując ją, że jednak nie ma ich w pracy, bo zamiast tego siedzą na poznańskim Starym Rynku pijąc piwo ''Tajskie'' (które wbrew nazwie jest polskie) i rozkręcając kawał niezłej imprezy.
Pokazywali również światu, że nie tylko porażki ich własnej reprezentacji są im niestraszne, ale także bezrobocie, kolejna zaraza ziemniaczana oraz globalne ocieplenie i boją się jedynie znanego z celtyckich legend Dnia W Którym Zabraknie Piwa. Czyli po prostu końca świata. Udowadniali również, że da się pojechać na Euro z samego zasiłku.
Grupa A nazywana była ''polską'', grupa B ''śmierci'', grupa D ''ukraińską'', a grupa C? Cóż, według Irlandczyków to po prostu ''grupa długów''.
W grupie tej oprócz tego, że trafili na reprezentacje krajów jeszcze bardziej zadłużonych niż oni, to jeszcze były to kadry lepsze. Ale za to bez duetu napastników Shane Long - Simon Cox. To jednak żart językowy, którego nie będziemy tłumaczyć, bo jeszcze nie ma 23.
Co widać, słychać i czuć na każdym kroku, Irlandczycy nie przyjechali do Polski tylko i wyłącznie oglądać swoich piłkarzy (bo i po prawdzie to w ich przypadku nie ma za bardzo czego oglądać), ale też na przykład prowadzić inteligentne konwersacje.
Anglicy mają swoje ''God save the queen''. Irlandczycy z kolei mieli Anglików w swoim kraju ciut dłużej niż by chcieli, w związku z czym nie kochają ani ich, ani królowej. Kochają za to grającego na Euro 2012 Robbiego Keane`a, zdecydowanie najlepszego strzelca w historii swojej reprezentacji. Nie jestem wprawdzie na 100% przekonany, że ta fana przyjechała z kibicami do Polski, ale podobno ktoś zna kogoś, czyj daleki kuzyn gdzieś ją przyuważył.
ŁM