1. Z tego co zauważyliśmy, jednym z częściej używanych przez nich powitań jest ''Fuck England!''. Nie ma oczywiście żadnego wydźwięku negatywnego, nie powinno być krytykowane na antenie BBC przez Sola Campbella, ani piętnowane przez UEFA, to po prostu sposób na rozpoznawanie się w tłumie. Na takie powitanie odpowiadamy z uśmiechem tym samym.
2. Irlanczycy nie działają bez piwa. Kiedy im je zabrać, wyłączają się i tak siedzą nagle z rozdziawionymi ustami i pustym wzrokiem. Aby resetować system w takiej sytuacji, należy im jak najszybciej podać kolejne.
3. Żeby nie było żadnych nieporozumień, czy też wątpliwości, że jesteśmy ''swoi'', ubieramy się na zielono. Każdy sposób osiągnięcia zieloności jest dobry, dozwolone jest umundurowanie leśnika, koszulka reprezentacja Meksyku, wyciągnięta z dna szafy bluza, która niegdyś była biała... Ogólnie wszystkie chwyty dozwolone.
4. ''Kaukau Euo spokou'' - słysząc te słowa nie powinniśmy uciekać w popłochu, myśląc że to jakaś pieśń plemienna o tym, że dzikie celtyckie hordy właśnie zamierzają podgrzać nas na palenisku i skonsumować. To Irlandczycy oddają nam hołd, śpiewając coś, o czym myślą, że jest naszym hymnem państwowym. Dlatego po prostu uśmiechamy się do nich i machamy.
5. Jeśli spotkacie zielone ludziki mówiące w kompletnie niezrozumiałym języku, nie bójcie się - istnieje dużo większa szansa, że to Irlandczycy niż na to, że to kosmici. Zachowajcie więc spokój i postarajcie się nie wzywać Gwardii Narodowej oraz agenta Foxa Muldera.
6. Nie bójcie się, czasy gdy mieszkańcy Zielonej Wyspy lubowali się w jedzeniu ludzi żywcem, to dawne dzieje, które zakończyły się już pod koniec XX wieku. Zatem jeśli podejdą do was zagadać, z wami pośpiewać, czy nauczyć was swoich tańców - nie bójcie się i nie uciekajcie z krzykiem.
7. To maszyny napędzane Guinnessem oraz innymi, wesołymi i procentowymi wynalazkami. Nie ścigajcie się z nimi na to, kto będzie bardziej napędzany - to nie wyjdzie na dobre ani wam, ani im. A jeśli już i tak zamierzacie to robić, pamiętajcie: Czynicie to na własną odpowiedzialność.
Łukasz Miszewski