Fanfary i fujary - dzień 6.

Tym razem w ''grupie śmierci'' były emocje. I to cała kupa emocji.

Fanfary

Cristiano Ronaldo

Portugalską gwiazdę nader często przedstawia się jako egoistę, tymczasem trudno znaleźć w środowych meczach osobę, która bardziej poświęciłaby się dla innych, która skłonna byłaby narazić się nawet na drwiny, byle tylko zapewnić widzom widowisko i emocje do samego końca. Kiedy po 36 minutach Portugalia prowadziła 2:0 i wydawało się, że jest po mecz to on popełnił błąd, który rozpoczął akcję zakończoną pierwszym golem dla Danii. Kiedy miał okazję dobić rywali również uznał, że jest na to dużo za wcześnie i wolał śmiesznie spudłować w łatwej sytuacji. Chwilę później Duńczycy wyrównali i zrobiło się naprawdę gorąco. W końcu to on rozstrzygnął losy meczu - na trzy minuty przed końcem próbował uderzyć po dośrodkowaniu, ale nie trafił w piłkę. Gdyby trafił, zapewne i tak by spudłował, ale że nie trafił - piłka mogła spaść pod nogi Vareli, który strzelił zwycięskiego gola.

Nani

Przy pierwszej bramce to zablokował Poulsena, co dało Pepe przestrzeń do oddania strzału. Przy drugiej miał asystę. Generalnie robił wszystko to, czego teoretycznie można by oczekiwać od Cristiano Ronaldo, który jednak był zbyt zajęty robieniem widowiska.

Nicklas Bendtner

Można sobie żartować, można przyrównywać go do tyki grochowej, stracha na wróble albo wręcz Petera Croucha, można wspominać jego wyprawę do pizzerii bez portfela, ale to jego strzały dwa razy dawały Danii wyrównanie. Gdyby tylko jego koledzy bronili tak, jak on nacierał...

Maarten Stekelenburg

Podczas mundialu 2010 wszyscy mówili, że gdyby nie Stekelenburg, a w bramce stałby van der Sar, to Holendrzy byliby mistrzami świata. Teraz można to sparafrazować i stwierdzić, że gdyby nie Stekelenburg, to Oranje zamiast bilansu bramkowego 1:3, mieliby bilans 1: dwucyfrówka.

Mario Gomez

To już chyba naprawdę koniec żartów z niemieckiego napastnika. Dwa mecze, trzy bramki, nawet jeśli dwie wbite Holendrom w takiej formie, że UEFA bada, czy w pomarańczowych koszulkach nie zagrał przypadkiem dla zmyły zespół Sternika Mikołajki.

Fujary

Cristiano Ronaldo

Wielki wódz, lider, szachista... Tymczasem zawiódł w drugim meczu z rzędu. Więc zostawiamy mu tylko tego ''szachistę''.

Simon Poulsen

Kiedy padał pierwszy gol dla Portugalii - to on dał się zablokować Naniemu, przez co Pepe miał miejsce do strzału. Przy drugiej bramce to on wybił piłkę pod nogi rywala, a potem nie zablokował dośrodkowania Naniego. Przy trzecim golu to on stał jak kołek zamiast próbować blokować uderzenie Vareli. Raz to przypadek, dwa to zbieg okoliczności, trzy to już fujarowatość.

Gregory van der Wiel

Osobiście podarował Niemcom pierwszego gola, kiedy o pół kroku spóźnił się z wyjściem do pułapki ofsajdowej. Akurat o te pół kroku, którego potrzebował Gomez, żeby nie znaleźć się na spalonym. Ktoś mógłby pomyśleć, że czepiamy się jednego błędu, ale po pierwsze - był to błąd kluczowy, a po drugie, było to ukoronowanie permanentnego trwającego od początku turnieju sabotażu.

Joris Mathijsen

Czy mógł powstrzymać Gomeza przed strzeleniem pierwszej bramki? Nie do rozstrzygnięcia. Ale z pewnością nie mógł tego dokonać nie goniąc go tylko machając ręką i pokrzykując ''enopaniesędzio''.

Robin van Persie

Gdyby Eleanor ''Mama'' Washington strzelała z podobną celnością, surfujący naziści żyliby do dziś. W końcu strzelił bramkę, ale to wciąż sporo za mało, w porównaniu z tym, czego od niego oczekiwano.

Arjem Robben

Po ostatnich wyczynach Bayernu i Holandii, została już tylko jedna osoba, która uważa, że Arjen Robben jest najlepszym piłkarzem na świecie: Arjen Robben. Temu skrzydłowemu nic w Euro 2012 nie idzie i spora szansa, że nic mu już nie pójdzie. A jak pójdzie, to w meczu o nic.

Holenderska ofensywa

Powtórzmy raz jeszcze nasze pytanie sprzed czterech dni: Masz w ataku Robbena, van Persiego, van der Vaarta, Huntelaara, Kuyta, Sneijdera... Ile bramek strzelasz na Euro 2012? Jedną. Po pół gola na mecz. To wynik słabszy niż piwo polewane w słabej knajpie.

Piotr Mikołajczyk & Łukasz Miszewski

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU