Poligon: CSI czyli Chorwacja Spotyka Irlandię

Zaczęło się jak zwykle: najpierw Aktor Który Został Adamczykiem sprzedawał Straszne Suchary, potem jeden redaktor w okularach zapowiedział, że za chwilę połączymy się z drugim redaktorem w okularach, następnie drugi redaktor w okularach przedstawił gości bez okularów (tym się różnią goście od redaktorów) i wreszcie przenieśliśmy się na stadion. Było głośno, było kolorowo, a poznańska Murawa wyglądała na najedzoną i zadowoloną z życia.

Trener Irlandczyków wyglądał jakby był trenerem Włochów, a trener Chorwatów wyglądał...

Oj, nie przesadzajmy, naprawdę... Slaven Bilić był nieogolony, choć pod krawatem i w garniturze, choć w czapeczce typu: ''Albo chodzę, albo myślę'', ale nie wyglądał ani trochę ekstremalnie, psychopatycznie, ani zbrodniczo. Wyglądał zaledwie dziwnie, a i to tylko przez chwilę, bo już w trzeciej minucie meczu zaczął uśmiechać się, wydawać odgłosy, wręcz promienieć jak Hodges na widok dinozaurów

...a wszystko dlatego, że Mandżukiciowi piłka odbiła się od głowy i wpadła do irlandzkiej bramki. Kibice chorwaccy ryknęli ze szczęścia, kibice irlandzcy zafakowali siarczyście, a Giovanni Trappatoni (jak samo nazwisko wskazuje - trener Irlandczyków) próbował zjeść swój krawat.

Po kwadransie sytuacja się odwróciła - trener Trappatoni cieszył się bardzo, trener Bilić przeżuwał czapeczkę, kibice z Chorwacji byli smutni, a kibice z Irlandii fakowali nadal, ale tym razem z radości. Najsmutniejszym człowiekiem na poznańskim stadionie był Vedran Ćorluka, którego zagranie sędzia zinterpretował jako faul, a który przy rzucie wolnym nie pamiętał, żeby zwracać uwagę na każdy szczegół.

Ćorluka missed Seana St Ledgera, który był important, bo zdobył bramkę po strzale głową i mecz wrócił do punktu wyjścia. Niestety Irlandczycy też zaczęli sprawiać wrażenie, jakby chcieli wrócić do punktu wyjścia (czytaj: do szatni). Poruszali się coraz wolniej, podawali niedokładnie, strzelali niecelnie... Inicjatywę przejęli Chorwaci - grali szybko, strzelali mocno, a analiza przy użyciu spektrografu i chromatografu (a może nawet chromatogramofonu) wykazała, że strzały oddawane były z każdej pozycji i z większości odległości (z przewagą okolic 20 metra od irlandzkiej bramki). Zespół chorwacki sprawiał wrażenie dobrze naoliwionej maszyny.

No, ba! Slaven Bilić jest trenerem chorwackiej reprezentacji już od sześciu lat.

Jeszcze przed przerwą Chorwaci odjęli prowadzenie. Według rekonstrukcji przeprowadzonej przez starszego śledczego Stokesa, po strzale chorwackiego zawodnika kula... przepraszam, piłka ugrzęzła w - jak zwykli mówić komentatorzy w okularach - ''w gąszczu nóg'', podskoczyła, któryś z obrońców wybił ją... a zresztą oddajmy mu głos:

...wtedy do piłki dopadł Nikica Jelavić i spełnił swój obowiązek patriotyczno-piłkarski. Irlandczycy jeszcze reklamowali spalonego, ale reklamowali tak jak bronili i wybijali, więc sędziego nie udało im się przekonać. Trener Trappatoni klął w sześciu językach równocześnie, a kibice chorwaccy z radości zadymili pół boiska racami. Analizę dymu przeprowadzi krajmlab w Las Vegas, analizę rac - laboratorium balistyczne w Radomiu, a analizę boiska - sekcja botaniczna ogrodu zoologicznego. Czekając na drugą część meczu dowiedzieliśmy się, że piłkarze z Irlandii przebiegli w pierwszej połowie ponad 55 kilometrów, a piłkarze z Chorwacji - ponad 57 kilometrów.

Ależ została - sam widziałem. Redaktor w okularach zapowiedział statystyki, potem zrobił dziwną minę, zrobił ją jeszcze raz, powiedział, że chwilę będziemy musieli poczekać, poczekaliśmy dwie chwile i dwie wypowiedzi ekspertów i zaraz potem pokazały się informacje statystyczne, a kolejną chwilę potem pokazali się piłkarze, wychodzący z tunelu.

Brawo, kapitanie Brass - rzeczywiście po jedenastu w każdej drużynie.

Druga polowa jeszcze się nie zaczęła, a już można było odnieść, że mecz się skończył - w 48 minucie Chorwaci prowadzili już 3:1 po główce... i tu zdania są podzielone: jedni zapisują bramkę Mandżukiciowi, a inni Shayowi Givenowi, który swój czerep rubaszny także do gola dołożył.

- Man United! Man City! Man Dżukić! - cieszyli się kibice chorwaccy, a trener Trappatoni rzęził przeraźliwie, podczas gdy trenerskie oczy wyraźnie chciały wejść na boisko. Na ratunek pospieszyła śledcza Sara Sidle, według której winnym trenerskich kłopotów był...

...kłaczek.

Zespół trenera Trappatoniego wyglądała nieszczególnie, z tendencją do ''żałośnie''.

...powiedziała śledcza Sidle i sfotografowała ślady. Badania bieżnika dokonane przez śledczego Sandersa potwierdzały roboczą tezę, iż po Irlandczykach przejechali się Chorwaci. W toku czynności śledczych obrońca Irlandczyków zgłosił podejrzenie iż współsprawcą mógł być sędzia Bjorn Kuipers, który w 63 minucie nie odgwizdał rzutu karnego po faulu Schildenfelda (jak samo nazwisko wskazuje - urodził się w dalmackim Szibeniku) na Keanie. Adwokat Chorwatów zwrócił jednak sądowi uwagę, że gdyby nawet sędzia podyktował jedenastkę i gdyby nawet Irlandczycy ją wykorzystali, to po pierwsze i tak wciąż byłoby 2:3 dla Chorwacji, a po drugie rychło byłoby 2:4, bo piłkarze trenera Bilicia strzeliliby kolejną bramkę.

- Sprzeciw! Spekulacje! - krzyknął adwokat Irlandczyków. - Podtrzymany - zgodził się sędzia (nie sędzia-referee, tylko sędzia-judge, znany także Wysoki Juronor).

Chorwaci atakowali, Irlandczycy się bronili i co 30 sekund nagabywali arbitra, ile do końca. Tylko Keith Andrews sprawiał wrażenie człowieka z innej piłkarskiej planety i ciągle próbował strzelić bramkę. Słucham?... Mhm, ''nieudolnie''.

Wreszcie sędzia zakończył spotkanie. Piłkarzy udali się do celi... przepraszam, do szatni, ale kibicom niespieszno było do opuszczania stadionu. Apele stewardów nie pomagały, akcent poznańskiego spikera utrudniał zrozumienie komunikatów, organizatorzy wezwali więc na pomoc kapitana Brassa, który nie bawił się w dyplomację.

Podziałało - stadion pustoszał, śpiewy cichły, a kibice irlandzcy przepadali w mroku jak łzy w deszczu. Który padał i padał...

Andrzej Kałwa

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.