Awaria prądu
Oglądasz sobie spokojnie Niemcy - Portugalia, a tu nagle lądujesz w epoce kamienia łupanego. Zaczyna się nerwowa krzątanina - a może to zwarcie, a może korki, a może atak przybyszów z kosmosu? Znajdujecie świece i latarki, ale to poprawia sytuację o tyle, że widzicie telewizor, w którym nadal nie widzicie jednak niczego. Dobra wiadomość jest taka, że awarie mają to do siebie, iż prędzej czy później da się naprawić albo naprawią się same Zła, że zawsze czekają z tym do końca meczu.
Jak temu zaradzić: Iść na mecz do towarzysza Winnickiego.
Jeśli to jednak atak obcych, to spokojnie czekamy aż dzielni Amerykanie pokonają najeźdźców.
Awaria telewizora
Sytuacja podobna do poprzedniej, ale tutaj problem leży po naszej stronie i w pojedynkę trzeba się z nim zmierzyć. Mierzenie się to zazwyczaj polega na kilkukrotnym przywaleniu w bok i górę telegapiora. W jakiś magiczny i wciąż badany przez naukowców z całego świata sposób, metoda ta przeważnie skutkuje. Niestety, najnowsze plazmy czy LCD są zbyt wąskie, by wykonać tę operację, a wtedy...
Jak temu zaradzić: Zawsze lepiej zapobiegać niż leczyć, więc przed meczem trzeba kupić sobie drugi, rezerwowy telewizor gotowy do użycia w kluczowym momencie. Należy upewnić się, że po turnieju będzie można go oddać do sklepu. Jeżeli nie zależy Wam na wielkości, to zamiast inwestować w nowy odbiornik możecie trzymać w gotowości bojowej komputer, na którym w razie kataklizmu będziecie mogli obejrzeć resztę spotkania w internecie. W ostateczności otworzyć okno i nasłuchiwać reakcji dobiegających od sąsiadów.
Brak piwa
Tak jak kasztany świetnie komponują się z placem Pigalle, tak piwo i mecze kroczą ze sobą w idealnie zgodnej parze. Może się jednak zdarzyć, że zabraknie browarów, co często ciągnie za sobą opłakane skutki. W końcu nie od dziś wiadomo, że niektórych spotkań nie da się oglądać na trzeźwo.
Jak temu zaradzić: I znów pojawia się zasada o profilaktyce i leczeniu. W tym przypadku zapobieganie to wyposażenie się w przemysłowe ilości piwa albo oglądanie meczu w knajpie. Kiedy jednak nie zadbacie o to i zajrzycie głęboko w przerażające oczy wizji trzeźwości, musicie działać szybko. Wytypujcie najszybszego z Was, wyposażcie go w plecak, pieniądze oraz telefon ze słuchawkami, żeby cały czas informować go, co dzieje się na boisku. Jeżeli nikt nie chce biec dobrowolnie, zagrajcie w kamień, papier i nożyce. Albo kamień, papier, nożyce, jaszczurka i Spock.
TVP postanawia puścić Teleexpress
Takie rzeczy naprawdę się zdarzają. Wie o tym każdy, kto pamięta finałowy mecz Polskiej Ligi Koszykówki między Anwilem a Zepterem Wrocław, kiedy TVP uznała, że skoro regulaminowy czas się skończył, to kibice już się dosyć naoglądali i na pewno wolą obejrzeć Teleexpress niż dogrywkę. Istnieje pewna doza prawdopodobieństwa, że zgodnie z hasłem: ''Z tradycją w nowoczesność'', taki sam myk zostanie zastosowany na przykład w półfinale Mistrzostw Europy i zamiast karnych, telewizja pokaże kolejny wzruszający film z cyklu ''Okruchy życia''.
Jak temu zaradzić: W takich chwilach najlepiej zacząć krzyczeć i drąc się biegać dookoła domu. To powinno sprawić, że nieco się wyładujecie i nie zamordujecie nikogo. Jest też szansa, że na podobny pomysł wpadną sąsiedzi, więc może przy przy okazji zorganizujecie sobie międzyblokowe zawody sprinterskie.
Najazd antypiłkarskich znajomych/krewnych
Znajomi to całkiem niezły wynalazek, zazwyczaj świetnie nadający się do wspólnego oglądania wielkich imprez sportowych. Podobnie jest z krewnymi, ale niestety może się zdarzyć, że mamy na przykład kolegę, interesującego się tylko jednym sportem - oglądaniem Star Treka na czas albo teścia uważającego, że piłka nożna skończyła się wraz z dymisją Kazimierza Górskiego. Może się też zdarzyć, że ktoś z nich postanowi niespodziewanie nawiedzić Was akurat w czasie meczu.
Jak temu zaradzić: Wspomniałem już o zapobieganiu i leczeniu. W tym wypadku jest podobnie, gdyż kiedy kumpel zacznie prezentację zdjęć z urlopu w Pucku albo teściowa rozpocznie snucie opowieści o tym jak ją w krzyżu łupie, jesteście w zasadzie ugotowani. Na czas meczu warto więc zamknąć wszystkie drzwi, wyłączyć telefony i generalnie udawać, że Was nie ma. Niestety, zawsze istnieje ryzyko, że macie w domu agenta, który wpuści wrogie siły.
Impreza rodzinna
Z rodziną podobno dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach. W dodatku jej członkowie w ogóle o Was nie myślą, mając brzydką tendencję do posiadania urodziny, imienin albo rocznic ślubów w czasie Euro. Wydarzenia te zazwyczaj chcą hucznie świętować, a Wam nie wypada się tam nie pojawić.
Jak temu zaradzić: Grzecznie idziecie, bądź przyjmujecie u siebie gości, a chwilę przed mecze oświadczacie, że musicie skoczyć po coś do samochodu. Pod tym pretekstem idziecie do knajpy, oglądacie mecz i wracacie po ostatnim gwizdku. Jeśli ktoś zapyta dlaczego śmierdzicie piwem, mówcie ''Czym macie śmierdzieć? Samochodem?!''.
Andrzej Bazylczuk