Poligon: Napadziory w przekaziorze czyli podsumowanie napastników

- Hurraaaa! - wrzasnęła lewa trybuna stadionu Widzewa.- Hurraaaa! - odpowiedziała jej prawa.- Do atakuuu! - wrzasnęła ponownie lewa trybuna.- Do atakuuu!No to do ataku.

Pokaż jak kibicujesz i wygraj nagrodę - weź udział w konkursie

Teoretycznie, najlepszym napastnikiem jest ten, kto strzela najwięcej bramek. W praktyce wygląda to różnie, o czym mogliśmy się przekonać obserwując Zagłębie Lubin, w którym Darvydas Sernas i Arkadiusz Woźniak strzelili tyle samo bramek, ale pierwszy grał często i długo, a drugi długo i często wysiadywał na ławce rezerwowych, bo trener miał swoją koncepcję. - Albercik... To działa... A czy ja mówię, że nie działa? Ja tylko unaoczniam paradoks i tego... i niepowtarzalnej. Zresztą Zagłębie Lubin dzięki takiej taktyce wyskoczyło z miejsca szesnastego na dziewiąte, trzydzieści tygodni na liście, co jest najlepszym dowodem na działanie. Aczkolwiek na miejscu Arkadiusza Woźniaka byłbym nieco poirytowany.

Bramki to nie wszystko - niektórzy trenerzy wcale nie wymagają od swoich napastników strzelania bramek. Trener Rumak nieustannie stawia na Bartosza Ślusarskiego i zabiegał o jego pozostanie w Lechu, choć napastnik ten przez 844 minuty spędzone na boisku nie strzelił ani jednego gola i zaliczył tylko jedną asystę. Odmienne podejście prezentują w Gdańsku - Josip Tadić jedną asystę zaliczył w ciągu 713 minut, statystycznie jest więc lepszy od Ślusarskiego, ale z Lechii go pogonili i chyba wątpliwe, by przyjął go akurat trener Rumak.

Według wyliczeń telewizyjnych fachowców najczęściej bramki strzela Artiom Rudniew - co 82 minuty, podczas, gdy Tomaszowi Frankowskiemu udawało się to co 117 minut. Niestety, telewizyjni fachowcy dali się zwieść blaskowi korony króla strzelców, blichtrowi, reklamie i okrzykom kibiców. W polskiej lidze w sezonie 2011/2012 grał zawodnik, którego średni bramko-minutaż budzi prawdziwy podziw i stawia go w szeregu oraz za wzór. Roman Sloboda , proszę Szanownej Wycieczki. - Żehęproszękto? - zdziwiła się opinia Publiczna, rozglądając się bezradnie - Jaki Roman? Sloboda. Ze Słowacji. 178 cm wzrostu, 74 kilogramy. - Tak, to bardzo ciekawe, ale ja pytam poważnie - zasyczała Szanowna Opinia Publiczna - Chuzdegaj i jaki ma bramko-minutaż? Roman Sloboda był napastnikiem Zagłębie Lubin, zagrał w dwóch wiosennych meczach i spędził na boisku cztery minuty, w czasie których zdobył jednego gola. - Hehehehe... - zadrwiła Opinia Publiczna.

Żadne ''hehehe'' - bramka co cztery minuty (nawet jeśli były to jedyne minuty na murawie). Gdyby Artiom Rudniew miał podobną średnią, to przy 2389 minutach spędzonych na boisku, miałby na koncie ponad bez kozery pincet bramek, a mówiąc językiem komentatorów sportowych - prawie szejset, a gdyby taką skutecznością popisywał się Danijel Ljuboja , nastrzelałby... 2678 dzielone przez cztery... szejset szejśiąt dziewięć bramek. I pół.

Danijel Ljuboja znany jest ze swych ekspresyjnych min i gestów podczas meczów. Przedstawiamy galerię zdjęć naszych fotografów, którzy uchwycili lidera Legii jak przeżywa swoje meczeDanijel Ljuboja znany jest ze swych ekspresyjnych min i gestów podczas meczów. Przedstawiamy galerię zdjęć naszych fotografów, którzy uchwycili lidera Legii jak przeżywa swoje mecze Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Dzięki rozegranym 2678 minutom napastnik Legii ma najdłuższy staż boiskowy w sezonie 2011/2012 i wyprzedza Marka Saganowskiego z ŁKS-u (2588 minut), Arkadiusza Piecha z Ruchu Chorzów (2486 minut), Artioma Rudniewa (2389) i... niespodzianka?.. Roberta Demjana z Podbeskidzia Bielsko Biała (2267 minut). - A najkrócej grał pewnie ten czterominutowy Roman? - zapytała Opinia Publiczna. Blisko, nawet bardzo, ale jednak pudło. ''Najkrótszym'' (czasowo oczywiście) napastnikiem minionego sezonu był Szymon Sobczak z Górnika Zabrze, który na ekstraklasowe boisko wyszedł raz - w meczu ostatniej kolejki z Zagłębiem Lubin. Wyszedł i... i czy ktoś pamięta, czy w ogóle miał jakiś kontakt z piłką? Zagrał zaledwie trzy minuty, więc gdyby się uparł, mógłby w ogóle jej nie dotknąć.

Roman Sloboda, jak wiemy, zagrał w całym sezonie 4 minuty, Filip Starzyński (Ruch Chorzów) - 6, a Alexandre (Śląsk Wrocław) i Karol Buzun z Jagiellonii - po 7 minut. Jako ''ciekawostke zawodowe'' (bez wężyka) odnotujmy, że króciutko mignęli nam także zawodnicy, którzy jeszcze rok temu mieli być gwiazdami naszej ligi: Michal Hubnik (Legia) zagrał tylko 22 minuty, a Sebastian Olszar (Ruch) zaledwie 20. W porównaniu z tymi wynikami, 53 minuty Bartosza Papki z Korony Kielce to wieki całe i dowód, że trener Ojrzyński naprawdę stawia na młodzież.

Danijel Ljuboja znany jest ze swych ekspresyjnych min i gestów podczas meczów. Przedstawiamy galerię zdjęć naszych fotografów, którzy uchwycili lidera Legii jak przeżywa swoje meczeFot. ?ukasz Ogrodowczyk / Agencja Wyborcza.pl

Ze strzelonymi bramkami sprawa jest jasna: Artiom Rudniew - 22, Tomasz Frankowski - 15, Arkadiusz Piech - 12 i po 11 - Dudu Biton, Edgar Cani i Danijel Ljuboja. Gorzej z asystami - napastnicy to jednak bestie jednak trochę samolubne. Rok temu najlepszym asystentem był Artur Sobiech, który siedmiokrotnie umożliwiał kolegom strzelenie bramki, 5 asyst zaliczył Edi Andradina, a w sezonie 2011/2012 najlepszy wynik to zaledwie 4 kluczowe podania - tyle zaliczyli Dawid Nowak z GKS Bełchatów i Marek Saganowski z ŁKS-u. Trzykrotnie ''ostanie podanie'' wykonali: Cristian Diaz ze Śląska, Tomasz Frankowski, Iwica Liew, Danijel Ljuboja i Władimer Dwaliszwili (Polonia).

Marek Saganowski, napastnik ŁKSMarek Saganowski, napastnik ŁKS Fot. Małgorzata Kujawka / Agencja Wyborcza.pl

Królem rzutów karnych został Tomasz Frankowski , który aż cztery bramki zdobył z jedenastek, drugie miejsce przypada Pawłowi Abbottowi z Ruchu (2 gole w lidze + 2 w Pucharze Polski), a trzecie Artiomowi Rudniewowi (2 w lidze + 1 w Pucharze Polski). Za nimi tłoczą się Dudu Biton, Darvydas Sernas i Cristian Diaz, którzy z rzutów karnych trafiali po dwa razy, ale tylko w Ekstraklasie.

Tomasz FrankowskiTomasz Frankowski Fot. Jędrzej Wojnar / Agencja Wyborcza.pl

W kategorii ''wszystkie kolory tęczy'' wygrywa Maciej Korzym z Korony Kielce, aż ośmiokrotnie karany żółtymi i dwukrotnie czerwonymi kartkami. Tuż za nim uplasował się Abdou Razack Traore z 11 żółtymi kartkami (z czego połowa za niesportowe gesty), a na trzeci stopień podium w ostatniej chwili wskoczył Edgar Cani (6 + 2), który w swoich ostatnich dwóch spotkaniach ligowych zobaczył dwie żółte i dwie czerwone kartki. To się nazywa finisz... oraz szybsze wakacje. 6 żółtych i jedną czerwoną kartkę obejrzał Marek Saganowski, 5 żółtych i jedną czerwoną - Piotr Grzelczak (przy czym wszystkie w barwach Widzewa), a 6 żółtych Koen van der Biezen z Cracovii. Tu należy wspomnieć, że 6 żółtych kartek wystarczało, żeby dostać tytuł brutala sezonu 2010/2011 - jak widać liga, nie tylko nam się wyrównała, ale przede wszystkim zaostrzyła

Maciej Korzym i Costa NhamoinesuMaciej Korzym i Costa Nhamoinesu Fot. Paweł Małecki / Agencja Wyborcza.pl

W kartkowej konkurencji drużynowej zdecydowanie wygrywa Lechia Gdańsk , której napastnicy zostali ukarani aż 20 żółtymi i jedną czerwoną kartką, potem długo, długo nic... i duet Korona Kielce - Polonia Warszawa (po 12 żółtych i 2 czerwone) oraz Cracovia, której atak uzbierał razem 14 żółtych kartek. Najczyściej grali napastnicy Śląska Wrocław - zaledwie cztery żółte kartki w sezonie, po 5 żółtych zobaczyli napastnicy Ruchu i Lecha, ale jeśli ktoś chciałby wysnuwać wniosek, że tym czyściej gra atak, im drużyna jest lepsza - proszę bardzo, kontrujący egzampel Podbeskidzia Bielsko-Biała, którego atak osiągnął kartkowy poziom Lecha i Ruchu.

Odkrycie sezonu: Władimer Dwaliszwili

Trafił do Ekstraklasy lekkim mimochodem, a w dodatku przywiózł go osobiście sam prezes Wojciechowski, co u wielu wywołało westchnienie ''Dżizas, znowu jakiś wynalazek, wygrzebany w warsztacie znajomego szamana'', a u paru osób drwiącą konstatację: ''Ale on jakiś taki zaokrąglony jest...'' Żeby nie było mu za dobrze, trener Zieliński wstawił go na lewe skrzydło, a tu siurpryza: Dwaliszwili zagrał świetnie jeden mecz, drugi, trzeci... przeciwników wkręcał lub mijał, potrafił celnie podać z bliska lub z daleka, a przesunięty do ataku umiał wykorzystać podania kolegów. Ciekawe, kto wykaże się refleksem i wykupi go od prezesa Wojciechowskiego?

Rozczarowanie sezonu: Daniel Sikorski

Z Górnika do Polonii przechodził jako kandydat na gwiazdę, w dodatku z dwoma kolegami, którzy w poprzednim sezonie zapewniali mu stałą dostawę piłek na nos - Robertem Jeżem i Grzegorzem Boninem. Podania dostawał nadal, ale grał słabo, potem zaczął grać słabiej, potem jeszcze słabiej, aż wreszcie w 20 kolejce zaliczył sławny kiks w Bełchatowie i został definitywnie wykopany na ławkę rezerwowych.

Wtopa sezonu: Idan Shriki

Idan ShrikiIdan Shriki fot. internet

- Yyyyy? - Dratewka nie pamiętał. Idan Shriki. Z Izraela. W lipcu Górnik Zabrze kupił go z FC Ashdod, w którym napastnik trafiał, trafiał i trafiał... Trener Nawałka wypróbował go parę razy i stwierdził, że Izraelczyk jednak nie pasuje do jego koncepcji, wypożyczono go więc z powrotem do FC Ashdod, w którym Izraelczyk trafiał, trafiał, trafiał... Jeszcze w zimie Górnik zaproponował FC Ashdod wykupienie Shrikiego, ale ponieważ propozycja została odrzucona, piłkarz pewne wróci do Zabrza i pewnie znowu nie będzie pasował, znowu zostanie wypożyczony i znowu będzie trafiał, trafiał, trafiał... gdzie indziej. Nie, ja tego nie wymyśliłem - to wszystko dzieje się naprawdę.

POLIGONOWE PODIUM SUBIEKTYWNE (BARDZO)

Miejsce trzecie: Tomasz Frankowski

Tomasz FrankowskiTomasz Frankowski Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl

Tak, wiem, że Danijel Ljuboja poprowadził Legię do zdobycia Pucharu Polski, a Dudu Biton coś tam coś tam... Tylko co z tego, skoro Tomasz Frankowski nawet na stojąco zjada rywali na śniadanie z masełkiem i pomidorkiem, strzela więcej bramek i ma ich w Ekstraklasie już 162. Sto sześćdziesiąt dwa gole - tylko pięć mniej niż Gerard Cieślik, siedem więcej niż Włodzimierz Lubański... Jeszcze jeden! Jeszcze jeden!... Słucham? Nie, nie o golach tym razem mówię. Jeszcze jeden sezon! Jeszcze jeden sezon!

Miejsce drugie: Arkadiusz Piech

Zmora obrońców: nie dość, że frustruje ich jak Tomasz Frankowski, to jeszcze obija im żebra i obkopuje kostki - nie odpuszcza, walczy przez cały mecz, kiedy zespołowi nie idzie, potrafi zaprzeć się i pociągnąć drużynę za sobą jak lokomotywa. Więcej nie napiszę, bo obiecałem, że nie będę się czepiał trenera Smudy ani reprezentacji do zakończenia Mistrzostw Europy. Albo występu na nich naszych ''orłówsokołówherosów'', bo przecież niekoniecznie muszą dotrwać do końca mistrzostw.

Miejsce pierwsze: Artiom Rudniew

Artjoms RudnevsArtjoms Rudnevs Fot. Łukasz Ogrodowczyk / Agencja Wyborcza.pl

Nie ma co kombinować - 22 bramki robią wrażenie, nawet jeśli pięć-sześć Rudniew strzelił ze spalonego, a potem przez parę miesięcy nie mógł trafić wcale. Piłkarz kompletny, potrafiący strzelić gola dowolną częścią ciała w dowolnym momencie (hmm... chyba jestem ciut niekonsekwentny i sam sobie przeczę) oraz miejscu pola karnego, i chyba dobrze, że wreszcie wyjechał na zachód, bo tu już chyba doszedł do piłkarskiej ściany.

Andrzej Kałwa

Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Agora SA