Jak oni strajkują

Zakończenie strajku i wielki powrót Carlosa Teveza do Manchesteru City to dobra okazja, żeby przypomnieć sobie perypetie innych strajkujących zawodników i co z tego wynikało.

Carlos Tevez

Carlos TevezCarlos Tevez AFP/GETTY IMAGES/ADRIAN DENNIS

Historia świeża, znana i lubiana. We wrześniu Carlos Tevez odmówił wyjścia na boisko w meczu Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium. Potem twierdził, że nie odmówił wyjścia na boisko tylko wyjścia na rozgrzewkę, a i to tylko dlatego, że rozgrzewanie się, kiedy jest się już rozgrzanym nie ma sensu. Tak czy tak - Tevez został zawieszony, a trener Roberto Mancini stwierdził, że w Manchesterze City już nie zagra. Na co Argentyńczyk zareagował, domagając się transferu. Na co klub zareagował mu sugestią, że Tevez może tam skoczyć, gdzie pan może pana Majstra... Z czego można by wywnioskować, że pan może pana Majstra w Argentynie, bo właśnie tam skoczył Tevez i odmówił powrotu.

Co było dalej?

Tevez bez szans na transfer i bez pieniędzy z Manchesteru City wytrzymał do lutego tego roku, w końcu jednak się złamał i wrócił do Manchesteru. I tu zaczyna się historia z happy-endem jak ze sportowego filmu, bo Argentyńczyk wrócił do składu City w środę, wchodząc w 66. minucie za Nigela de Jonga w arcyważnym meczu z Chelsea. Niespełna 20 minut później zaliczył piękną asystę przy zwycięskim golu Samira Nasriego.

Pierre van Hooijdonk

Pierre van HooijdonkPierre van Hooijdonk fot. internet

Holenderski napastnik strzelając w sezonie 1997/98 34 bramki bardzo pomógł Nottingham Forest w powrocie do Premier League. Kiedy przed kolejnym sezonem wrócił do klubu, okazło się, że zapowiadana przez szefów wzmocnienie drużyny przed walką w Premier League polegało na sprzedaży podstawowego napastnika Kevina Campbella, przesunięciu podstawowego pomocnika Scota Gemmilla do rezerw za odmowę podpisania nowego kontraktu oraz pozwoleniu kapitanowi drużyny, Colinowi Cooperowi na odejście z klubu.

Van Hooijdonk wykonał wtedy klasycznego Teveza: zażądał transferu, a kiedy spotkał się z odmową - wyjechał z kraju. Żeby utrzymać się w formie trenował z NAC Breda, a żeby utrzymać się w mediach opowiadał, że został przez szefów zdradzony i oszukany. W odpowiedzi Forest wykonali klasyczny Manchester City, stwierdzili, że mają czas, zawodnik ma kontrakt i o transferze może zapomnieć.

Co było dalej?

W okolicach listopada van Hooijdonk zorientował się, że klub nie żartuje i faktycznie nie zamierza go sprzedawać, postanowił więc wrócić. W tym czasie jednak dość mieli go już zarówno koledzy z drużyny, jak i kibice, co skończyło się dość efektowną sytuacją, kiedy z pierwszego strzelonego po powrocie gola dla Forest Holender cieszył się sam, podczas gdy reszta zespołu cieszyła się z asystującym mu Gemmillem. Ostatecznie van Hooijdonk zagrał w zaledwie 21 ligowych meczach, strzelił w nich 6 goli, a po sezonie pożegnał się z klubem, żeby błąkać się po całej Europie. Nottingham spadło z Premier League i nigdy więcej do niej nie wróciło.

Paul Scholes

Jakkolwiek zaskakująco by to nie brzmiało, strajkowania próbował nawet chwalony przez całą karierę za wzrorowy profesjonalizm Paul Scholes, który odmówił wyjazdu ne rewanżowy mecz Pucharu Ligi przeciwko Arsenalowi w 2001 roku. Wszystko przez to, że nie znalazł się w składzie na wcześniejszy mecz ligowy z Liverpoolem.

Co było dalej?

Nic - o dziwo Scholes nie skończył jak Ruud van Nistelrooy, David Beckham czy Roy Keane. Szybko się opanował, wrócił do składu i wygrał pięć tytułów mistrza Anglii, Puchar Anglii, dwa Puchary Ligi,  trzy Tarcze Wspólnoty, Ligę Mistrzów i Klubowe Mistrzostwo Świata. Jeśli wierzyć Ryanowi Giggsowi - udało mu się uniknać nawet legendarnej ''suszarki'' Sir Alexa Fergusona, a przynajmniej tak można by wywnioskować ze zdania ''Jedynym piłkarzem, który nigdy nie trafił pod ''suszarkę'' był Paul Scholes''. Ale gdyby wierzyć Ryanowi Giggsowi wszyscy myślelibyśmy, że jest wzorem męża, ojca i brata.

Robinho

Absolutny król strajkujących piłkarzy, który zapewne zapomniał już, jak to jest zmienić klub bez strajkowania. Strajkował, kiedy chciał odejść z Santosu do Realu, groził strajkiem, kiedy chciał odejść z Realu do Chelsea (ostatecznie wylądował w Manchesterze City), strajkował też, kiedy chciał odejść z City do Milanu. Oraz wczęsniej, kiedy chciał odejść z City na wypożyczenie do Santosu. W Milanie, przynajmniej na razie, nie strajkuje. Ba, chwilami nawet wydaje się szczęśliwy. Ale w poprzednich klubach chwilami też się wydawał.

Co było dalej?

''Strzelajcie fochy, a będzie wam dane'' - taki jest morał historii o strajkującym Robinho. Za każdym razem, kiedy domagał się transferu - kończyło się transferem. Ewentualnie z tą niedogodnością, że kiedy Brazylijczyk domagał się transferu do Chelsea - wylądował w Manchesterze City. Ale wielkiego problemu z tym nie miał. Szczerze mówiąc, nieprędko w ogóle to zauważył .

William Gallas

William Gallas moment na strajkowanie wybrał sobie wyjątkowo dogodny, ponieważ i tak była przerwa między sezonami. Gallas coraz bardziej sfrustrowany tym, że Jose Mourinho notorycznie wystawia do na lewej obronie, latem 2006 roku, na rok przed wygaśnięciem kontraktu, zagroził że jeśli nie zostanie sprzedany, zacznie celowo strzelać samobóje. Przynajmniej jeśli wierzyć skłócenemu z nim klubowi, sam zawodnik kompletnie bez wyczucia dobrej zabawy pogłoski zdementował. Niestety, nie dane nam było się przekonać, czy były to tylko pogłoski, czy może realne groźby, w dodatku wprowadzone w czyn, albowiem...

Co było dalej?

...Gallas jeszcze przed rozpoczęciem nowego sezonu został sprzedany do Arsenalu. A właściwie razem z pokaźną sumą pieniędzy wymieniony na znanego konesera znaczących sum i atrakcyjnych kobiet - Ashleya Cole'a. A ponieważ Arsenal pozbył się w ten sposób swojego lewego obrońcy, Gallas nader często musiał grać właśnie na tej pozycji. A odkąd opuścił Chelsea, z którą wygrał dwa mistrzostwa Anglii, Puchar Ligi i Tarczę Wspólnoty, nie wygrał już żadnego trofeum.

Hatem Ben Arfa

Pomocnik Olympique Marsylia, jeden z całej gromadki nowych Zidane'ów gęsto zaludniających francuski futbol pozbawiony Zidane'a właściwego, tak bardzo chciał od sezonu 2010/2011 grać w Newcastle United, że trenowanie z kolegami z Marsylii stało się dla niego wstrętne. Wszystko po tym, jak negocjacje między klubami dotyczące wypożyczenia pomocnika zostały zerwane z powodu rozbieżności finansowych. Zachowanie Ben Arfy nie powinno nikogo zaskakiwać, bo wcześniej dokładnie takich samych technik negocjacyjnych używał, żeby z Olympique Lyon przejść do Marsylii. A żeby pokazać, że nie żartuje z tym nieprzychodzeniem na treningi, Ben Arfa, cóż, przestał przychodzić na treningi Marsylii. Klub odpowiedział retorsjami - zawodnik nie znalazł się w kadrze na dwa ligowe mecze, a jego numer został przekazany Andre-Pierre'owi Gignacowi.

Co było dalej?

Mówiło się, że zawodnik może przejść do Werderu Brema, przynajmniej dopóki Werder nie zdementował tych rewelacji. Ostatecznie Marsylia i Newcastle dogadały się w sprawie rocznego wypożyczenia pomocnika z opcją transferu definitywnego. Najwyraźniej jednak swoją rebeliancką naturą Ben Arfa rozsierdził jakieś mroczne siły, które zesłały na niego swojego wysłannika - Nigela de Jonga. W czwartym meczu w barwach Newcastle po wślizgu de Jonga Ben Arfa doznał podwójnego złamania nogi i resztę sezonu spędził na leczeniu i rehabilitacji.

Andy O'Brien

Andy O'BrienAndy O'Brien fot. internet

Przykład niższoligowy, ale świadczący o tym, że niekiedy pokłóceni ludzie mogą być zaskakująco zgodni. W listopadzie menedżer Leeds United Simon Grayson ogłosił, że O'Brien już nigdy nie zagra w klubie w dzień po tym, jak O'Brien przyszedł do niego i powiedział, że nie chce już nigdy grać w klubie.

Co było dalej?

Okazało się, że w czasie, kiedy wygłaszał swoje oświadczenie O'Brien cierpiał na depresję, trener był jednak nieprzejednany. Przynajmniej do momentu, kiedy nie przejednało go wyrzucenie z pracy na początku lutego. Dwa tygodnie później O'Brien wrócił do klubu.

Piotr Mikołajczyk

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Agora SA