- Oprócz kibicowania powrotowi Roberta Kubicy do Formuły 1, warto marzyć i tęsknić do Nicka Heidfelda jako kogoś, z kim wiąże się praktycznie cała jaśniejsza strona kariery Roberta w Formule. Fantazjowanie o powrocie Nicka jest zresztą wcale nie jakieś oderwane od podłogi, przecież on posiada niebywałą umiejętność pojawiania się i znikania, a swoje beznadziejne występy z łatwością zamienia w występy bardzo spektakularne.
- Warto kibicować underdogom. Sprzyjanie słabszym zawsze było dobrym patentem na utrzymanie w sobie żaru rywalizacyjnego - przeciwnie do kibicowania Sebastianowi Vettelowi, któremu można tak naprawdę sprzyjać przez 5 wyścigów, a później już tylko tępo patrzeć w telewizor, w którym on bije rywali na głowę. To nawet niebezpieczne, od kibicowania Vettelowi można dostać ślinotoku.
- Podpunkt wynikający trochę z dwóch poprzednich: warto kibicować Lotusowi Renault. Po pierwsze jest to zespół, który będzie chciał w tym sezonie zaskoczyć wszystkich i z teamu w odwrocie stać się teamem w natarciu. Po drugie jest to były zespół Roberta Kubicy i Nicka Heidfelda. Żółty bolid powinien się dobrze kojarzyć. A po trzecie Lotus Renault będzie prowadzone przez Kimiego Raikkonena, jedną z najbarwniejszych postaci ostatniej dekady w wyścigach - byłego Mistrza Świata w F1, mistrza technik upijania się i mistrza ciętej riposty.
- To już naprawdę ostatnia okazja, żeby podziwiać Michaela Schumachera, który w Mercedesie wygląda wprawdzie, jak Michael Jordan w stroju Washington Wizards, ale wciąż jeszcze ma szanse na pojedyncze sukcesy, o ile zespół da mu samochód, którym można jechać na podium. Schumi nie stawał na pudle od prawie 6 lat. Jeśli na koniec kariery uda mu się to w jednym z wyścigów, będzie to wydarzenie godne obejrzenia.
- W stawce kierowców nie ma Rubensa Barrichello. Nie mamy pojęcia, co z tego wyniknie, bo nie pamiętamy, kiedy ostatnio taka sytuacja miała miejsce. Ok, sprawdziliśmy. Ostatni raz w stawce kierowców nie było Brazylijczyka w 1992 roku, czyli wtedy, kiedy tytuł wygrywał Nigel Mansell, a Ayrton Senna jeździł w McLarenie. Czyli jeszcze raz: nie mamy pojęcia, co z braku Rubensa wyniknie. Może to jest ten zapowiadany przez Majów koniec świata? Warto tam być, żeby się przekonać.
- Kiedy już nadejdzie ten moment, w którym ciało Kubicy powie: jestem gotowe, by znowu dawać wycisk innym, Robert będzie z pewnością potrzebował kompetentnych doradców, którzy wskażą mu team, w którym powinien jeździć. Chcemy być wtedy na bieżąco, tak jak pozostałe 38 milionów doradców.
Spiro